Zamknij

Wszyscy bądźmy z Anią! Sytuacja młodej mamy jest dramatyczna

17:17, 15.08.2020 an, fot. internet Aktualizacja: 20:30, 25.08.2020
Skomentuj

Mam na imię Ania, jestem żoną i matką dwóch cudownych córek - Ola ma dopiero 1,5 roczku, Iga 4 - latka. Zachorowałam na złośliwy nowotwór, który chce moim dzieciom zabrać mamę...

Lekarz powiedział, że ratunkiem dla mnie jest bardzo droga, nierefundowana terapia w USA... Z całego serca proszę o pomoc. Nie mogę umrzeć, nie teraz...

Te wzruszające słowa napisała leszczynianka Ania Jeske. Ma 35 lat. 

- Moja historia walki z tym śmiercionośnym potworem rozpoczęła się od zwykłego zmęczenia... Przejście pięciu metrów było dla mnie wielkim wyzwaniem. Aż trudno uwierzyć, że to był pierwszy objaw nowotworu - mówi. - Po drugim porodzie ciężko dochodziłam do siebie. Nocne poty, niepokoje, kołatanie serca. Trudno było opiekować się dwojgiem małych dzieci. 

Potem były badania i kolejne badania. Wreszcie straszna diagnoza - chłoniak. - Odebrało mi mowę, przestałam czuć grunt pod stopami. Śmiertelna choroba, teraz gdy moje córeczki są takie malutkie, tak bardzo potrzebują mamy...

Ania Jeske jest pod opieką lekarzy. Wdrożyli uznany schemat leczenia chemioterapią. Ale profesor nie ma wątpliwości - tylko w USA stosuje się bardzo skuteczna metodę leczenia chłoniaka. Trzeba robić wszystko, by z tej szansy skorzystać. Niestety polskie państwo nie refunduje takiego drogiego leczenia. Bo terapia kosztuje 1,5 miliona złotych.

Wczujmy się w sytuacje młodej kobiety, młodej matki, która dowiaduje się, że ma śmiertelny nowotwór. Dopiero, kiedy wyobrazimy sobie, jak wygląda jej poranek, dzień, wieczór, kiedy zastanowimy się, o czym bez przerwy myśli, będziemy mogli, ale i tak w niewielkiej części, poczuć tragiczną, bez wyjścia sytuację. A potem znaleźć w sobie empatię i chęć zrobienia czegoś dla niej. Choćby małego gestu. Możemy taki gest zrobić.

Zbiórka na leczenie Ani Jeske odbywa się na platformie internetowej siepomaga.pl/zycie-ani. Wpłacać można dowolną kwotę pieniędzy. Nie trzeba wielkich wyrzeczeń - są wpłaty nawet 10, czy 20 zł, są też większe. Nawet z takich drobnych kwot uzbiera się potrzebna suma. Jeśli pomagających będzie wielu.

W czwartek rano zebrana kwota wynosiła 53.817 zł. Brakowało jeszcze 1.465.545 zł.

Mąż pani Ani, Arkadiusz Jeske jest zawodowym strażakiem w Lesznie. Strażacy również postanowili pomagać. Odezwały się bardzo aktywne w naszym regionie jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych. One także zorganizują specjalne pomocowe akcje.

 

 

 

(an, fot. internet)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

JanJan

7 0

Wspierajmy, pomagajmy! 10:54, 13.08.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

PrzemekPrzemek

4 0

Pomagajmy dobro wraca...
13:06, 13.08.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Adam M.Adam M.

2 0

Zorganizujcie jakis bieg charytatywny dla tej Kobiety, np. 1zł. za 1 przebiegnięty km...niech sponsorzy sie zgłoszą. W chwili rozwodu powiedziałem żonie, że wolałbym mieć nowotwór niż przechodzić przez to piekło. I nadal słowo podtrzymuje. Walcz Dziewczyno! i *%#)!& tego raka! 21:28, 21.08.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%