Nie tak wyobrażali sobie leszczyńscy fani basketu powrót drużyny do Trapezu po dwumiesięcznej przerwie.
W środowy wieczór drużyna Timeout Polonia 1912 Leszno podejmowała w pierwszoligowych derbach Wielkopolski Biofarm Poznań. Spodziewano się zaciętego spotkania i ciekawej walki. Niestety, nic takiego nie miało miejsca.
Goście świetnie rozpoczęli mecz i wygrywali już 14:0. Później cały czas kontrolowali sytuację na parkiecie. Dominowali w każdym elemencie. Naszym koszykarzom, którzy wyglądali jak przysłowiowe dzieci we mgle, udało się wprawdzie dwukrotnie zbliżyć do rywali - na zaledwie 3 punkty - ale ci szybko odzyskiwali pole. Wygrali jak najbardziej zasłużenie 88:68.
- Ta porażka to moja wina - przyznał trener Radosław Hyży. - Uważam, że za słabo przygotowałem zespół do tego spotkania. Mogłem zrobić zdecydowanie więcej. Przy stanie 43:46 wydawało się, że wychodzimy na prostą, ale przytrafił się głupi błąd i wszystko znów się posypało jak domek z kart. Przepraszam kibiców za to co dzisiaj prezentowaliśmy w Trapezie.
Fanów przepraszał też Stanferd Sanny.
- Nic nam dzisiaj nie wychodziło i jest nam naprawdę wstyd. Jeden z najważniejszych meczów w sezonie, a tu taka klapa. Naprawdę ciężko to wytłumaczyć na gorąco. Fatalnie weszliśmy w mecz, ale później dwukrotnie byliśmy bliscy przełamania. Poznań wybitnie nam nie leży, ale nie możemy szukać przyczyn porażki w przeciwnikach, a u siebie. Nasza gra nie może tak wyglądać. Wszyscy są zdrowi, jest rotacja w składzie, a nic nie idzie. W imieniu swoim i kolegów przepraszam naszych kibiców. Musimy się wziąć w garść, wyciągnąć wnioski i walczyć dalej. Jesteśmy w dołku, ale postaramy się z niego wyjść - zapewniał zawodnik Polonii.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz