Równa 50-tka stuknęła niedawno Robertowi Maćkowiakowi, pochodzącemu z Rawicza-Sarnowy lekkoatlecie, olimpijczykowi, jednemu z najlepszych polskich 400-metrowców.
To szczególne urodziny, zatem również okazja do rozmowy o minionej, sportowej karierze, największych sukcesach i o tym, co obecnie dzieje się w życiu Roberta.
- Jak świętowałeś 50. urodziny?
- W rodzinnym gronie, wśród najbliższych. Bez szaleństw. Było jednak bardzo miło, zwłaszcza, że wyjątkową niespodzianką był urodzinowy prezent. Żona i syn skomponowali filmik z życzeń nagranych i przesłanych mi przez moich wszystkich, byłych trenerów, kolegów ze sztafet i innych przyjaciół.
- Czy ta 50-tka jest szczególnym wydarzeniem w Twoim życiu?
- Z jednej strony równa rocznica, z drugiej urodziny, jak każde poprzednie. Wyznaję zasadę: nie liczy się metryka, tylko stan ciała i umysłu.
- Zatem, jak się czujesz jako 50-latek?
- Wyśmienicie, jakbym był nadal całkiem młody. Jak 20 lat wcześniej. Zdrowie i tężyzna fizyczna dopisuje. Nie odczuwam skutków ubocznych wieloletniego, wyczynowego uprawiania sportu. Pod względem kondycyjnym nie odbiegam od lat, gdy trenowałem wyczynowo.
- Jaki jest Robert Maćkowiak na co dzień, poza sportem?
- Jestem domatorem. Cenię sobie spokój, stabilizację życiową. Lubię gotować. Kiedyś była u mnie ze swoim programem Magda Mołek i gotowałem przed kamerami TV. Robię pyszną pomidorówkę. Żona powiedziała mi kiedyś, że z tego powodu mnie nie zostawi (śmiech).
O sportowej karierze Roberta, jego licznych sukcesach i prywatnym życiu, przeczytacie w ostatniej Gazecie ABC. Zachęcamy do lektury.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz