Zamknij

W Grudziądzu nie brakowało emocji i ciekawej walki. Górą byli jednak mistrzowie Polski z Leszna

21:13, 05.07.2020 D.C. Fot. archiwum Aktualizacja: 15:53, 06.07.2020
Skomentuj

W niedzielę "Byki" gościły w Grudziądzu, gdzie w meczu czwartej kolejki zmierzyły się z MrGarden GKM-em. Mistrzowie Polski zgarnęli komplet punktów - już czwarty w tym sezonie - wygrywając 48:42.

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy wygrali inauguracyjną gonitwę 4:2 za sprawą dwóch byłych unistów - Duńczyków Kennetha Bjerre i Nicki`ego Pedersena. Riposta przyszła natychmiast. W biegu młodzieżowym goście zwyciężyli podwójnie i objęli prowadzenie. Stracili je po czwartej gonitwie, kiedy to było 13:11 dla GKM-u.

- Liczyliśmy, że więcej nawierzchni odsypie się na zewnątrz, ale w tej fazie meczu liczy się tylko jazda do połowy toru. Na zewnątrz nie ma się co wypuszczać - zdradził Piotr Pawlicki.

Pytany o przegrany bieg z Przemkiem odparł:

- Przegrać z nim to nie wstyd. My bardzo się kochamy z bratem, sporo czasu spędzamy ze sobą, ale na torze sentymentów nie ma.

Druga seria rozpoczęła się świetnie dla żużlowców z Leszna, którzy za sprawą Bartka Smektały i Jaimona Lidsey`a zwyciężyli 5:1. Później jednak rywale zdołali doprowadzić do remisu i po VII wyścigu było 21:21. Gdy wydawało się, że uniści odzyskają prowadzenie pech dopadł Lidseya, któremu zdefektował motocykl. Zamiast podwójnej wygranej zanotowaliśmy tylko remis. "Byki" dopięły jednak swego i po dwóch kolejnych biegach, w których było 4:2, odskoczyły na 32:28. Taki wynik był po trzeciej serii startów.

Końcówka spotkania niewiele zmieniła. Wynik kontrolowali mistrzowie Polski, ale meczowe zwycięstwo zapewnili sobie dopiero w ostatniej gonitwie. Skończyło się na 48:42.

Po biegu Pedersen miał sporo pretensji do Smektały, nawet pogroził mu palcem, ale to "Smyk" mógł zbierać gratulacje za bardzo udane zawody.

- Od początku udało mi się złapać odpowiednie ustawienia, choć łatwo nie było, bo trzykrotnie jeździłem po równaniu toru - wyznał popularny "Smyk".

Zadowolony ze swojej postawy nie mógł być "Koldi".

- To nie był mój dzień. Poszedłem w złą stronę z ustawieniami. Nastawiłem się na starty, a na dystansie byłem zbyt wolny. Na szczęście koledzy zrobili dzisiaj swoje - ocenił swój występ w Grudziądzu Janusz Kołodziej.

Grudziądz: Pedersen 10 (1,3,2,2,2), Buczkowski 5 (3,1,0,1)  Bjerre 89 (3,0,0,3,2), Prz. Pawlicki 8 (3,1,2,1,1),  Łaguta 8 (1,3,2,2,0), Zieliński 2 (0,1,1), Turowski 1 (1,0,0).

Leszno: Sajfutdinow 11 (0,2,3,3,3), Kołodziej 2 (0,1,1), Smektała 9 (2,3,3,w,1), Lidsey 2 (0,2,d,0), Pi. Pawlicki 13 (2,2,3,3,3), Kubera 8 (3,2,1,2,0), Szlauderbach 3 (2,0,1).

 

(D.C. Fot. archiwum)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%