Piotr Baron niczym Kazimierz Górski. Mecz z Motorem zagrożony. Układają plandekę (zdjęcia)

- Dwumecz z Motorem Lublin jeszcze się nie rozpoczął, a "dopóki piłka w grze" sprawa wyniku jest do rozstrzygnięcia - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej Piotr Baron. Menedżerowi Fogo Unii Leszno towarzyszył junior Hubert Jabłoński.

Czy w przypadku hipotetycznej porażki z lublinianami będzie pan mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że zrobiliście wszystko co się dało? - to jedno z pytań zadanych przez dziennikarzy.

- Dlaczego mamy mówić o porażkach. Przecież ta rywalizacja jeszcze się nie rozpoczęła. Robimy wszystko, aby się solidnie przygotować i myślę, że przygotowaliśmy się tak jak potrzeba - wyznał Piotr Baron.

Pytany o to, co sądzi o treningach lublinian na innym torze zbliżonym do leszczyńskiego odparł:

- Nie wiem czego się obawia Motor. My skupiamy się na własnej drużynie i myślimy o swoich problemach, które mamy do rozwiązania i niech tak  już zostanie.

"Byki" zaliczyły trzy treningi - w niedzielę, we wtorek i środę. Wszystkie w godzinach piątkowego spotkania, czyli o 20:30. Menedżer leszczynian dokonał zmian w składzie. Czy poprzedziła je głębsza analiza wyników drużyny w poprzednich meczach?

- Decyzja została podjęta przeze mnie i tak zostanie.

Piątkowy mecz na Smoczyku ma status zagrożonego. Oznacza to, że już dzisiaj leszczynianie nie potrenują na swoim obiekcie.

- Dzisiaj na tor zostanie rozłożona plandeka i miejmy nadzieję, że mecz uda się rozegrać w terminie - dodał P. Baron.

Mało powodów do zadowolenia po wczorajszym finale MMPPK miał Hubert Jabłoński.

- To wyraźnie nie był mój dzień. Lepiej poszło mi dzień wcześniej w Ekstralidze U-24. Na szczęście ze zdrowiem jest wszystko w porządku. Nie odczuwam żadnego bólu. Cały czas czuję jednak, że brakuje mi jazdy. Cztery tygodnie przerwy w startach zrobiły swoje. Wciąż nie mogę się jeszcze wjeździć i stąd biorą się błędy.

[ZT]55244[/ZT]