Zamknij

Ania Korza nie żyje. Dwa lata dzielnie walczyła z rakiem

08:49, 07.07.2021 lm Aktualizacja: 12:17, 13.07.2021

Jeszcze we wtorek wieczorem informowaliśmy na leszno24.pl o planowanej akcji pomocy dla Ani. Zbierała pieniądze na drugi wyjazd do Stanów Zjednoczonych i na eksperymentalną terapię. Środowy poranek przyniósł jednak okropną wiadomość. Ania nie żyje. 

Mąż Ani - Włodek Korza napisał na facebooku:

Drodzy znajomi. Dziś w nocy Ania odeszła… Właściwie nie odeszła, a choroba ją zabrała. Walczyła do samego końca, miała niesamowitą wolę życia. Bardzo chciała żyć… Nie udało się. Już jest po drugiej stronie, już oddycha spokojnie, już nic ją nie boli....

W imieniu swoim i Ani, chciałbym Wam wszystkim z całego serca podziękować za ogrom wsparcia jaki okazaliście. Każdy komentarz, każde pytanie, każda prywatna wiadomość miała dla mnie i dla Ani ogromne znaczenie. Dziękujemy Wam za to, że przez cały rok byliście z nami. to koniec potrójnie pozytywnej.

“… Co trzeba zrobić, by zabić strach?
Ta chwila czasem za długo trwa

Ci, którzy mają dość - idą spać
Nie każdy prawo ma rano wstać…"

Ania Korza miała 38 lat. Latem 2019 roku dowiedziała się, że ma raka piersi potrójnie ujemnego, bardzo opornego na chemię. Przyszło się jej zmierzyć z wyjątkowo trudnym przeciwnikiem. I choć było bardzo trudno, wszystko znosiła dzielnie, z uśmiechem na twarzy, z błyskiem w oczach pięknej, dobrej, życzliwej wszystkim kobiety. Przez 9 miesięcy leczyła się w Stanach Zjednoczonych. Niestety, niedługo po powrocie do Polski jej stan bardzo się pogorszył. Miała przerzuty na płuca i guzy w mózgu. W ostatniej rozmowie z naszą redakcją, w maju tego, krótko po tym, jak wróciła z USA, powiedziała:

- Mój rak będzie ze mną już zawsze, bo to przewlekła choroba. Ja nie walczę o to, aby w pełni wyzdrowieć, mnie zależy na czasie. Chcę go mieć jak najwięcej.

Ania mówiła też o tym, że nie pojechałaby na leczenie do Stanów, gdyby nie determinacja męża. 

- Wylot do USA był chyba najlepszą decyzją w moim życiu, ale muszę też uczciwie przyznać, że to Włodek podjął ją za mnie. Ja do końca wierzyłam, że dostanę pomoc w Polsce, że tu będą leki. On nalegał, żebyśmy spróbowali w Stanach. W końcu powiedziałam, że jeśli ten wyjazd da mi gwarancję, że dzieci będą mieć mamę, to mogę lecieć. I polecieliśmy. I jestem teraz tutaj, a mogłoby już mnie nie być...

Ania osierociła troje dzieci: córkę w wieku 12 lat i chłopców-bliźniaków - 6 lat. Zostawiła męża Włodka.

Takie pożegnanie Ani ukazało się na facebookowej stronie z licytacjami, z których dochód był przeznaczony na leczenie leszczynianki:

Kochani, Nasza Ania, Mama, Żona, Córka, Przyjaciółka zakończyła swoją ziemską drogę i odeszła do grona Aniołów. Brakuje słów by cokolwiek powiedzieć, napisać. Pozostał ból, była taka młoda, pełna wiary i woli ŻYCIA. Walczyła każdego dnia odkąd postawiono jej diagnozę, o życie dla swoich Dzieci, niestety Bóg zdecydował inaczej i zabrał ją do Siebie.

Z tego miejsca chciałabym w imieniu Ani, Włodka, Swoim, Dziewczyn, które pomagały przy prowadzeniu grupy Anki i wszystkich którzy włączyli się w akcje dla Anki ogromnie podziękować za okazane serce i pomoc, którą Ania od Was otrzymała.

Prosimy o modlitwę dla Ani i jej najbliższej rodziny w tych trudnych chwilach.

Aniu nie mówimy żegnaj, mówimy do zobaczenia.

Aktualizacja:
Ostatnie pożegnanie Ani odbędzie się we wtorek, 13 lipca o godz. 10 na Cmentarzu Komunalnym przy ul Osieckiej 41.

(lm)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%