Za nami trzecia tegoroczna odsłona cyklu Grand Prix. Była ona bardzo udana dla Janusza Kołodzieja, żużlowca Fogo Unii Leszno.
Popularny "Koldi" wrócił do światowej elity po 8 latach przerwy. Początek zmagań w IMŚ nie był dla niego zbyt udany. Przełamanie nastąpiło w sobotę w Pradze. Kołodziej od początku zawodów na torze Marketa prezentował bardzo dobrą dyspozycję. Pewnie awansował do półfinału, a później wygrał decydującą rozgrywkę. W finale pokonał Leona Madsena, Patryka Dudka i Jasona Doyle'a.
- Nie mogę uwierzyć w to, co się stało - mówił zaraz po wygranym finale w Pradze Janusz Kołodziej. - Wiedziałem, że w decydującym wyścigu start będzie miał kluczowe znaczenie. Trzeba go było wygrać, a później uciekać przed piekielnie szybkim Leonem Madsenem. To był dla mnie bardzo długi i męczący dzień, ale jestem przeszczęśliwy. W wieku 35 lat wygrałem pierwszy turniej Grand Prix.
O wielkim pechu może mówić drugi z unistów w SGP. Emil Sajfutdinow, bo o nim mowa, zanotował defekt w biegu półfinałowym, w którym jechał na drugiej pozycji. Awaria sprzętu pozbawiła go miejsca w finale, a kto wie czy nie na najwyższym stopniu podium, bo Rosjanin spisywał się w stolicy Czech znakomicie.
kibic21:53, 15.06.2019
0 0
Brawo Janek! Zasłużyłeś na to zwycięstwo 21:53, 15.06.2019