Beata, niestety, ten rząd obalą kobiety. Nasze ciała, nasza sprawa. Myślę, czuję, decyduję. Tak brzmiały niektóre z haseł głoszonych w Czarny Wtorek na Rynku w Lesznie. Manifestacja zgromadziła kilkadziesiąt kobiet, do których dołączyło kilkunastu mężczyzn.

W ubiegłym roku kobiety wyszły na ulice miast, także Leszna, by protestować przeciw całkowitemu zakazowi aborcji.

- Ktoś mnie zapytał dlaczego znowu protestujemy, skoro się nic nie dzieje? Lepiej zapobiegać, niż nic nie robić - mówiła dzisiaj Adriana Machowiak, jedna z organizatorek protestu. - Zbieramy również podpisy pod projektem Ratujmy kobiety 2017. Ustawa o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie.

Adriana Machowiak uważa, że kobiety to siła.

- Leszno ma kobiety świadome, ale są takie, które boją się wyjść i protestować. Wiemy jakie to miasto, wszyscy wszystkich znają. Kobiety obawiają się, że zaprotestują i stracą pracę - kontynuowała Adriana Machowiak.

- Kiedyś się bałam, a teraz już nie - dodała Sylwia Chwaliszewska, kolejna organizatorka Czarnego Wtorku.

Na Rynku pojawiło się kilkadziesiąt osób. Popierali hasła, mówiące o tym, że kobiety mają swoje prawa. I to one powinny decydować o sobie. Uczestnicy manifestacji protestowali przeciw sprowadzaniu kobiet do roli ofiar.

- Kobiety to nie przyrządy gospodarczo - rozrodcze. Nie zgadzamy się na stawianie nas przy garnkach, na wcześniejsze przechodzenie na emerytury, byśmy mogły zajmować się wnukami. Myślimy, czujemy, decydujemy. Antykoncepcja nie jest wytworem szatana, pigułek dzień po nie łykamy jak dropsy. Naszą rolą nie jest tylko prokreacja. Budowanie nowoczesnego państwa nie może być kosztem kobiet - skandowała A. Machowiak.

- Trwa molestowanie kobiet i ich uprzedmiotawianie. Żałuję, że nie wszystkie kobiety są solidarne. Dziękuję za to moim kolegom, że są dzisiaj z nami - mówiła jedna z protestujących młodych kobiet.

(jrs)

Fot. Justyna Rutecka-Siadek