- Nie może być tak, że Polak zabija Polaka tylko dlatego, że jest z innej opcji politycznej, że jest innego wyznania... Wszyscy jesteśmy Polakami, a dzisiaj wszyscy jesteśmy gdańszczanami - między innymi takie mocne słowa padły w poniedziałek wieczorem na Rynku w Lesznie. Przy ratuszu odbył się Protest milczenia, jako reakcja na śmierć prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.  

Paweł Adamowicz został w niedzielę wieczorem ciężko raniony nożem podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jego stan był bardzo poważny, przeszedł operację, ale nie udało się go uratować. W poniedziałek po południu prezydent zmarł. W odpowiedzi na to w całej Polsce, w poniedziałkowy wieczór, organizowane są manifestacje przeciw przemocy.

Protest na Rynku w Lesznie rozpoczął się o godz. 18. Trwał kilkanaście minut. Zebrani najpierw stali w milczeniu, a potem zaśpiewali hymn.

Oficjalnie na Rynku głos zabrała jedynie Sylwia Sadowska, przedstawicielka leszczyńskiego Komitetu Obrony Demokracji, który był jednym z organizatorów protestu. Łamiącym się głosem dziękowała wszystkim za przybycie:

- Dziękuję, że jesteśmy razem. Musimy być RAZEM. Musimy zatrzymać nienawiść, chociażby każdy musiał oddać trochę swojego pola. Musimy zatrzymać nienawiść. Nie może być tak, że Polak zabija Polaka tylko dlatego, że jest z innej opcji politycznej, że jest innego wyznania, albo nie takiego wyznania. Że jest heteroseksualny, homoseksualny... Nie. Wszyscy jesteśmy Polakami, a dzisiaj wszyscy jesteśmy gdańszczanami. 

Niektórzy uczestnicy protestu przynieśli ze sobą plakaty z hasłami "Stop nienawiści". Sporo osób na schodach ratusza, przy zdjęciu zmarłego prezydenta Adamowicza, zapaliło świeczki i znicze. Ktoś położył bukiet kwiatów.

Na Rynku widzieliśmy radnych z Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, działaczy Lewicy. Byli też radni Młodzieżowej Rady Miasta Leszna i liczna grupa mieszkańców. Dlaczego przyszli na Rynek? Odpowiadali zgodnie: bo dość już nienawiści, dość dzielenia Polaków, bo czuli, że to ich obowiązek.

lm, Fot. J. Kuik