W sobotę w leszczyńskim ratuszu prezydent Leszna i wiceburmistrz węgierskiego miasta Dunaújváros podpisali umowę partnerską. Oba miasta i mieszkańcy mają rozwijać współpracę gospodarczą, kulturalną i sportową oraz prowadzić wymianę młodzieży.
Kontakty Leszna z Węgrami rozpoczęły się od nawiązania współpracy między Państwową Wyższą Szkołą Zawodową a Uniwersytetem w Dunaújváros. To było kilka lat temu. Relacje międzyuczelniane, w których ogromny wkład miał pracownik PWSZ Mikołaj Zgaiński, przeniosły się z czasem na zespoły futsalowe z obu miast oraz samorządy. W roku 2017 oba miasta podpisały umowę intencyjną, a 23 marca oficjalną umowę o współpracy. Podpisy pod dokumentem przygotowanym w języku polskim i węgierskim złożyli: prezydent Leszna Łukasz Borowiak oraz wiceburmistrz Dunaújváros István Gombos.
- Bardzo się cieszę z naszej współpracy, bo zależało nam na kontaktach z krajami Grupy Wyszehradzkiej. Dziękuję wszystkim, którzy się w to zaangażowali. Za jakiś czas pochwalimy się efektami. Dobrym prognostykiem jest także to, że nasze firmy nawiązały już współpracę z węgierskimi przedsiębiorcami - mówił Łukasz Borowiak.
Wiceburmistrz István Gombos podkreślał, że Dunaújváros i Leszno to miasta o podobnej wielkości.
- Leszno jest bardzo przyjazne dla nas i bardzo nam się spodobało. Czujemy się tutaj doskonale - mówił. Jak zaznaczył, jest kilka rozwiązań w Lesznie, które Węgrzy będą chcieli zastosować u siebie. - Różni nas to, że my nie mamy żużla - dodawał z uśmiechem.
Aleksander Mikołajczak z PWSZ, w swoim wystąpieniu zauważył, że współpraca między miastami, to przede wszystkim współpraca między ludźmi. Jak tłumaczył, właśnie teraz troje studentów z Leszna jest na praktykach w Dunaújváros. Jest też już bardzo konkretny pomysł, aby przedstawiciele Węgier wzięli udział w konkursie poezji łacińskiej w Lesznie.
O przyjaźni polsko-węgierskiej, której wiele dowodów można znaleźć w historii obu naszych państw, mówiła z kolei Katalin Kukorelli z Uniwersytetu w Dunaújváros.
- Znamy się od lat, nawzajem sobie pomagamy. Gdy była taka potrzeba, to wypożyczaliśmy sobie królów i królowe - mówiła, a na koniec - po polsku - przypomniała znane powiedzenie "Polak Węgier, dwa bratanki. I do szabli, i do szklanki".
Polak08:55, 24.03.2019
0 0
No i fajnie. Im więcej życzliwych ludzi tym lepiej. 08:55, 24.03.2019