W czwartkowe popołudnie do Leszna przyjechał Paweł Tanajno, kandydat na prezydenta Polski. Nie należy do żadnej partii, jest przedsiębiorcą i liderem Strajku Przedsiębiorców. To ruch protestu przeciwko działaniom rządu, które zdaniem, Pawła Tanajno, pogrążają ludzi prowadzących działalność gospodarczą i firmy.

Paweł Tanajno i jego zwolennicy dotarli na Rynek autobusem z wizerunkiem kandydata. Najpierw była konferencja prasowa, a potem lider Strajku Przedsiębiorców rozmawiał już bezpośrednio z mieszkańcami. Nie była to liczna grupa, ale za to mocno go wspierająca.

- Miałem mówić w Lesznie o rzeczy bardzo ważnej, szczególnie dla małych miast - o odpowiedzialności urzędników, ale najpierw muszę się odnieść do wczorajszych wydarzeń na debacie w "domu publicznym" zwanym telewizją publiczną. To wymaga komentarza - tak Paweł Tanajno zaczął spotkanie z dziennikarzami. - Po pierwsze, zlekceważono siedem milionów Polaków (tyle osób, wg. TVP oglądało program) i zamiast poważnej debaty prezydenckiej ostawiono szopkę, niczym z rekolekcji. Jak prezydent chce przygotować dzieci na komunię, czy i jak Jarosław Kaczyński chce być zadowolony w stosunkach z LGBT. To jest hańba.

Tanajno odniósł się tym samym do pytań, jakie padły podczas środowej debaty 11 kandydatów na prezydenta, którą można było obejrzeć wieczorem w TVP1. Pretendenci na najwyższy urząd w kraju odpowiadali na pięć pytań, w tym m.in. o to, czy na lekcjach religii w szkołach dzieci mają się przygotowywać do pierwszej komunii świętej oraz czy podpisaliby ustawę wprowadzającą małżeństwa i adopcje dzieci przez pary homoseksualne.    

- Hańbą było również to, co działo się przed debatą, przed budynkiem Telewizji Polskiej. Nie wszyscy mieli okazję to zobaczyć, więc warto o tym powiedzieć - relacjonował. - Otóż przed telewizją, jaśnie nam panujący pan wszechmocny, monarcha Andrzej Duda, nie uszanował tego, że mój autobus przyjechał trochę wcześniej i zatrzymano nas przed bramą, bo musieliśmy czekać aż monarcha przyjedzie pierwszy. Chcieli zrobić ustawkę i pokazać jak on wjeżdża pierwszy. I udało się. Skandaliczna sprawa to była, policja, interwencje. Wczoraj zobaczyliśmy też, na co poszły 2 miliardy złotych przekazane Telewizji Polskiej. Być może część z państwa zauważyła, że w ostatniej części wypowiedzi podniosłem obrazek z wizerunkiem naczelnika Jarosława Kaczyńskiego i postawiłem go na stole Andrzeja Dudy. No, ale posłuszni operatorzy tego nie pokazali. Andrzej Duda ze wstydem schował wizerunek swojego szefa partyjnego pod stół, z miną obrzydzenia. To jest obraz tego, jak bardzo on sam czuje się pogardzany przez tego człowieka i jak bardzo całe państwo PiS jest kartonowe i opiera się nie tylko na pogardzie wobec obywateli, nie tylko na dzieleniu Polaków, ale nawet na pogardzie dla tego biednego Andrzeja Dudy.  

Paweł Tanajno mówił także o tym, że na pytania, jakie padły podczas debaty w TVP1 Andrzej Duda odpowiedział już wcześniej w swoim spocie wyborczym. - Totalna ustawka, niekompetentne pytania, zmarnowane dwa miliardy złotych na dom publiczny, zwany telewizją publiczną. To wymaga reakcji.

Zdaniem kandydata, wyborcy mogą "ukarać bizancjum PiS-u" biorąc udział w wyborach. Jak mówił "nieudacznik Morawiecki razem z nieudacznikiem Dudą" niszczą gospodarkę Polski. Po drugie, Paweł Tanajno wezwał innych kandydatów na prezydenta do organizacji i udziału w debacie w mediach społecznościowych i pokazania, że jest alternatywa dla PiS i PO. Telewizje prywatne TVN i Polsat nie będą organizować debat przedwyborczych, bo Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski nie chcą brać w nich udziału. Dlaczego? Według lidera Strajku Przedsiębiorców, obaj faworyci boją się, że wyborcy oglądając wszystkich kandydatów razem przekonają się, że wcale nie muszą głosować na Dudę lub Trzaskowskiego, że mają inny wybór. 

W drugiej części wystąpienia na Rynku w Lesznie Paweł Tanajno mówił o tym, że urzędnicy muszą ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje, a w sytuacji, gdy będą mieć kłopot z interpretację przepisów, powinni stanąć po stronie obywatela.

- Na 460 posłów ustawy czyta 10. Prawo jest tworzone w sposób skandaliczny - twierdził. - A dodatkowo, urzędnicy nadużywają lub balansują na granicy prawa, mając za nic szacunek do praw obywatelskich i wychodzą z prostego założenia: jak się obywatelowi coś nie podoba, to niech idzie do sądu. Oni wiedzą, że Polacy mają dość sądów, mają dość wieloletnich procesów. Wiedzą, że w sądach jest duża rozbieżność w orzecznictwie. Wyroki nie są pewne. Jak się idzie do adwokata, to adwokat mówi: drogi kliencie, według prawa to tak powinno być, ale jak będzie w sądzie to tego nikt wie. I urzędnicy dobrze o tym wiedzą i wykorzystują taką sytuacją. Ja to zmienię. Za chaos prawny stanowiony przez polityków, będą w pierwszej kolejności odpowiadać urzędnicy.