Członkowie Leszczyńskiego Klubu Morsów "Yeti" szanują się jak rodzina, dlatego wielki ich smutek spowodowała wieść o śmierci ich wspaniałego przyjaciela Jacka Juskowiaka. Był klubowym skarbnikiem. Miał 46 lat.
Morsy spotykają się nie tylko, aby się wspólnie wykąpać, ale również pożartować, podyskutować i jeśli trzeba wzajemnie pocieszyć. Jacek był szczególnie lubiany w grupie, mimo że jego powinnością było zbieranie składek.
Pozostawił wiele niedokończonych rozmów, umówionych wspólnych treningów i w ogóle dużo miłych momentów, które z jego udziałem miały się wydarzyć. Morsy płaczą, że już go nigdy nie zobaczą w swoim gronie. Woda Jeziora Łoniewskiego, gdzie w niedziele i środy spotykają się leszczyńskie morsy będzie słona od łez.
Na profilu facebookowym morsów znaleźliśmy taki wpis:
Morsuj na niebiańskich wodach i czekaj - wszyscy tam trafimy. Tylko dlaczego Ty zostałeś powołany tak prędko...
W czwartek rano miał jechać na basen. Już tam nie dojechał. Odszedł w swoim domu. Przyczyną śmierci była niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Ostatnie pożegnanie Jacka Juskowiaka odbędzie się w czwartek, 12 listopada o godzinie 10.30 na cmentarzu przy ulicy Kakolewskiej.
7 0
Spoczywaj w pokoju.
5 0
Przykra wiadomość, a jeszcze niedawno widywaliśmy się tak często na gostyńskim basenie. Żegnaj, Jacku.
3 0
Spoczywaj w spokoju
0 0
Żegnaj PRZYJACIELU ;(