Zamknij

Wybrali się w długą podróż. Planują, że wrócą do kraju za kilka lat. Napisali co u nich słychać (zdjęcia)

16:17, 25.12.2020 jrs, Fot. Arek Prałat Aktualizacja: 08:24, 27.12.2020
Skomentuj

Pochodzący z Leszna Arek Prałat ma 28 lat, jest trenerem i podróżnikiem. Anna Braciszewicz ma 25 lat i tak jak Arek jest podróżniczką. Mieli wspólne marzenie - podróż dookoła świata i kilka tygodni temu ją rozpoczęli. Ich pierwszym przystankiem jest  Meksyk.

Tuż przed rozpoczęciem wyprawy, na łamach gazety "ABC" Ania i Arek opowiedzieli nam o swoich planach. Kilka dni temu wysłaliśmy im wiadomość pytając co u nich słychać. Arek napisał m.in. o świętach w Meksyku:

"Jak w Polsce większość osób ubiera choinkę, dekoruje domy. W miastach widać dekoracje na drzewach, kościołach, budynkach. Celebruje się święta bardzo rodzinnie, ale tylko 24 i 25 grudnia, nie jak w Polsce 3 dni. 26 grudnia to już zwykły dzień pracy.

Potrawy wyglądają zupełnie inaczej. Tutaj je się dania z grilla, indyka czy sałatkę owocową z orzechami W niedzielę przed wigilią po miastach jeździły parady (Mikołaje na samochodach, bębny, muzyka). Rzucano z aut cukierki oraz dawano drobne prezenty dzieciom (...)

Odwiedziliśmy jeden z 7 cudów współczesnego świata - skakałem z 10 m do cenote - snorklingowaliśmy po drugiej, co do wielkości, rafie koralowej na świecie, pływaliśmy z płaszczkami - poznaliśmy mnóstwo ludzi nie tylko z Meksyku, ale z Senegalu, Argentyny, USA czy Kanady - łapaliśmy kilka razy autostop, który działa tutaj doskonale - spaliśmy w typowych meksykańskich domach, na plaży, ale także w apartamentach z jacuzzi na dachu czy na balkonie - przez pierwszy miesiąc wydaliśmy praktycznie mniej pieniędzy niż w Polsce, gdzie sam koszt promów i wejść do atrakcji to ponad 50% naszych kosztów. Transport i noclegi to tylko niewielki %". 

Arek dodał, że z Anią sprzątali plaże i wyprowadzali psiaki ze schroniska.

Do wiadomości były dołączone zdjęcia.

Zachęcamy do przeczytania tekstu, który ukazał się na łamach gazety "ABC".

Niecodzienna wyprawa w czasach pandemii!

Chcą objechać świat dookoła

W czwartek, 26 listopada zaczynają najdłuższą swoją wyprawę. Zakładają, że może potrwać nawet 5 lat. Pierwszym przystankiem będzie Cancún w Meksyku, a dalej... reszta świata.

Pochodzący z Leszna Arek Prałat ma 28 lat, w tym roku wydał książkę "To co najważniejsze - Czyli jak żyć zdrowo i mieć 100% skuteczności w działaniu!", jest trenerem i podróżnikiem. Anna Braciszewicz ma 25 lat i tak jak Arek jest podróżniczką. Razem mieszkają we Wrocławiu i organizują wyprawy po Europie. Przez pandemię w tym roku ograniczyli się do Polski, szlakiem od Mazur po Bieszczady.

Spotkali się na Sylwestrze Autostopowym, czyli imprezie dla podróżników, a bliżej poznali się na ogólnopolskich mistrzostwach "Papier, kamień, nożyce".

Ania: - Wyszliśmy razem z grupy i razem doszliśmy do finału. Arek zajął pierwsze miejsce, ja drugie.

Połączyły ich podróże.

Ania: - Każdy z nas miał plany. Ja chciałam lecieć do Australii, zostać tam na trochę i popracować. Arek myślał o pracy w Wietnamie. Kiedy zaczęliśmy się spotykać i rozmawiać w jakimś momencie pojawił się pomysł podróży dookoła świata.

W czasie pandemii?

Arek: - Mieliśmy wystartować w lipcu. Chcieliśmy jechać autostopem przez Bułgarię, Rumunię, Turcję, dookoła Bajkału, by dotrzeć do Wietnamu. Teraz Azja jest zamknięta na cztery spusty i przez to przestawiliśmy plany. Zaczynamy od Meksyku. Po tamtej stronie świata nie ma testów i kwarantanny.

Ile potrwa podróż?

Arek: - Nie będziemy się spieszyć. Jeśli w jakimś miejscu nam się spodoba, chcemy się nim nacieszyć. Chcemy zmieścić się w pięciu latach, ale może wyprawa potrwa dłużej, a może skończy po 2 latach. Niczego nie zakładamy. Może po drodze okaże się nawet, że na chwilę będziemy musieli przerwać podróż i wrócić do kraju. 

W planach mają wolontariat i pracę.

Arek: - Chcemy zobaczyć jak ludzie pracują i żyją na przykład w meksykańskich wioskach albo na plantacjach ryżu w Azji. Na całym świecie są miejsca, gdzie można pracować za wyżywienie i nocleg. 

Ale są też miejsca gdzie może być niebezpiecznie.

Ania: - Zdarzają się tragiczne historie, ale jeśli wczytać w to co ludzie piszą na forach podróżniczych wcale nie jest tak strasznie. O Meksyku większość pisze, że są tam wspaniali ludzie, że można bezpiecznie podróżować stopem i znaleźć nocleg. Poza tym mamy alert bezpieczeństwa, jesteśmy ubezpieczeni. Nie zakładamy, że wydarzy się coś złego.

By podróżować po świecie zaszczepili się na WZW A (żółtaczka pokarmowa), dur brzuszny, na błonicę, krztusiec i tężec, obowiązkowe na febrę.

Zabierają międzynarodowe prawa jazdy.

Przygotowania do wyprawy zaczęli w marcu. Podstawą był sprzęt, a najważniejsze plecaki, z dobrym systemem nośnym. Tak więc będą mieli bagaże 50- i 55-litrowe, które z pełnym wyposażeniem ważyć będą po niecałe 10 kilogramów.

Kondycyjnie są przygotowani. Oboje biegają po górach i wspinają się na ściankach wspinaczkowych. Przejście 30 kilometrów z plecakiem nie jest dla nich wyzwaniem.

Polskę opuszczają w czwartek, 26 listopada. Z Wrocławia lecą do Frankfurtu. Potem kolejnych 12 godzin spędzą w samolocie, by w końcu wylądować w Cancún w Meksyku. 

Arek: - Dlatego w sobotę przyjechaliśmy do Leszna pożegnać się z moimi rodzicami, wcześniej byliśmy w Legnicy u rodziców Ani.

Mają plan tego co chcą zobaczyć bazując na doświadczeniach innych podróżników.

Arek: - Mamy znajomych rozsianych po świecie, których pytaliśmy o różne szczegóły. Od nich mamy namiary. Na przykład w Panamie już mamy zaklepany nocleg.

Najbardziej są ciekawi Wietnamu i Japonii. Są podekscytowani możliwością kosztowania różnych kuchni świata.

Suweniry? Spodziewają się, że będą co jakiś czas wysyłać paczki do Polski. Ze sobą zabierają zaprojektowane przez siebie biało-czerwone wlepy i polskie grosze.

A jak plan podróży oceniają rodzice?

Ania: - Denerwują się, ale są przyzwyczajeni, bo my jednak dużo podróżujemy.

A znajomi co na to?

Arek: - Niektórzy mówią, weźcie nas w plecaki. A niektórzy pytają, dlaczego zostawiamy pracę, dlaczego nie odkładamy pieniędzy, nie kupujemy mieszkania? Naszym celem nie jest dobić do trzydziestki i od razu rzucić się w kredyt na dom, mieć pracę i dzieci, wychodząc z założenia, że musimy się dorabiać. Marzec pokazał, że nie da się zaplanować przyszłości. Bo czy za 20 lat będzie praca, by spłacić kredyt na mieszkanie? Ten rok pokazał, że trudno zaplanować kolejny tydzień.

Oboje nie zastanawiają się do czego wrócą.

Arek: - O pracę się nie martwimy, bo jak nie w Polsce, to gdzie indziej będziemy jej szukać. A że wrócimy z walizką doświadczeń, może znajdą się osoby, które będą chciały z nami jeździć na wyprawy.

Ania: - Fajnie byłoby się podzielić swoim doświadczeniem z ludźmi, którzy chcą jechać w podobną podróż. 

A może nie wrócą do Polski? To też biorą pod uwagę.

Ania: - Jeśli jakieś miejsce nas w sobie rozkocha to zostaniemy.

Arek: - Fajnie byłoby zobaczyć cały świat, a w jednym miejscu poczuć, że w nim jest najlepiej.

Mają szczęście, spełniają marzenia.

Ania: - Ta wyprawa była planowana na ten rok, ale w marcu pozamykano granice. Stwierdziliśmy, że nie mamy co czekać, bo nie wiadomo co się wydarzy i to tylko utwierdziło nas w przeświadczeniu, że chcemy spełniać nasze marzenia. Nie ma co tego odkładać.

A jak już objadą świat... to planują obiec Polskę.

(jrs, Fot. Arek Prałat)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%