Europosłanka z naszego regionu chce, żebyśmy jedli same warzywa. Rozpętała burzę!

Sylwia Spurek, posłanka do Parlamentu Europejskiego wybrana z naszego regionu, chce zakazu reklamowania mięsa, mleka, jaj i proponuje, aby wszyscy przeszli na jedzenie warzyw.

Sylwia Spurek jest europosłanką z Wielkopolski. W wyborach startowała z Wiosny Roberta Biedronia, ale krótko po uzyskaniu mandatu opuściła szeregi tego ugrupowania. W Europarlamencie zasiada we frakcji Zielonych.

W kampanii wyborczej w roku 2019 Sylwia Spurek tylko raz odwiedziła Leszno. Spotkała się wtedy z małą grupką swoich zwolenników i dziennikarzami. Na konferencji prasowej pomyliła zresztą Leszno z innym miastem w Wielkopolsce. Po wygranych wyborach wyjechała do Brukseli i nigdy więcej w Lesznie się nie pojawiła. Nie ma tutaj żadnego biura, ani nawet asystenta społecznego. Nie utrzymuje żadnych kontaktów z wyborcami z naszego miasta i regionu.

Spurek obszernie relacjonuje swoje życie i pracę za granicą. Chętnie upublicznia swoje zdjęcia z Europarlementu i życia prywatnego. Słynie też z kontrowersyjnych wypowiedzi i wpisów w mediach społecznościowych. Od dłuższego czasu promuje jedzenie warzyw i przypomina, że jest weganką.

Jej ostatni tweet wzbudził dyskusję. Europosłanka zaproponowała "5 dla roślin". Jest przeciwna hodowli zwierząt i rozwojowi rolnictwa, z czego słynie Wielkopolska, która wybrała ją do Brukseli.

Oto wpis Sylwii Spurek:

Pod tym wpisem pojawiła się lawina komentarzy, przeważnie krytykujących autorkę. Większość z tych opinii nie nadaje się do przytoczenia. Spurek tłumaczyła to tak: - Przede wszystkim chcę ratować życie zwierząt, które nie muszą być przez ludzi wykorzystywane, nie muszą cierpieć i być zabijane. I tak: - Po prostu wszyscy muszą włączyć myślenie. Wtedy zaczniemy poważną debatę i zaczniemy rozwiązywać problemy. Świat jest na skraju katastrofy klimatycznej, każdego dnia zabijane są zwierzęta, ludzie żyją i pracują w strasznych warunkach, a w Polsce polityka snuje rozważania o szklance mleka. Duże zmiany wymagają odważnych decyzji, a nie zamiatania spraw pod dywan!

Pokusiła się także o dłuższą wypowiedź i zadeklarowała, że prędzej czy później "zmienimy ten system".

- Mówimy o prawach człowieka do zdrowia, do życia w czystym środowisku, do bezpiecznej pracy, o tym, że na całym świecie zabijane są miliardy zwierząt hodowlanych, że dla ludzkiego widzi-misie wycinane są lasy deszczowe i giną dzikie zwierzęta, że przez rolniczy przemysł nieuchronnie zbliżamy się do katastrofy klimatycznej. A liberalne media, liberalni politycy milczą. I zamiast dyskutować o odchodzeniu od przemysłowego rolnictwa oszukują rolników, że nic się nie zmieni. Kiedyś tak oszukiwali górników.
Ludzie, których mamy uważać za autorytety, bardziej zajmują się swoim "prawem" do kotleta schabowego niż przyszłością planety, ludzi i innych zwierząt. (...) Mogą nas wyśmiewać, atakować, wymyślać kłamstwa i próbować odwracać uwagę nieprawdziwymi historiami, ale wierzę, że będzie nas coraz więcej i w końcu zmienimy ten system! Dziękuję wszystkim, którzy i które walczą o prawa zwierząt, domagają się szacunku dla środowiska naturalnego, praw ludzi!

W odpowiedzi na te wpisy europosłanka dostała zaproszenie na spotkanie z prezesem Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich. Odpowiedziała, że skorzysta z niego, ale po pandemii. - Chętnie się spotkam i opowiem o tym jak przemysłowe rolnictwo niszczy środowisko, o tym, jak przemysłowe fermy zamieniają życie ludzi w koszmar, o miliardach zwierząt trzymanych w brudzie, cierpiących i zabijanych tylko dlatego, bo ktoś na tym zarabia, a ktoś inny nie wyobraża sobie życia bez tzw. normalnego mleka. Spotkam się, ale zostanę przy moim, normalnym, roślinnym mleku.