Brenno, godzina 6 rano. Dzisiaj Mikołaj Drożdżyński wsiadł na rower i wyruszył w 400-kilometrową podróż. Zamierza dojechać do Warszawy, by tam przed kamerami telewizji zadać pytanie, dlaczego leczenie jego córki kosztuje aż 9 milionów złotych.
Wyjazd do Warszawy to pomysł spontaniczny, który zrodził się w głowach Katarzyny Jaśkowiak i Michaliny Wilczkowiak ze Stowarzyszenia Leszczyński Bank Żywności. Mikołaj Drożdżyński zgodził się od razu podjąć wyzwanie. Jego wyprawa zaczęła się w czwartek, 10 czerwca.
- Zamierzam jechać tak długo, jak się da. Dzisiaj chciałbym zaliczyć około 200 kilometrów. Potem się prześpię, a następnego dnia pojadę dalej.
Rower, którym pan Mikołaj miał jechać nie do końca nadawał się na tak długą trasę.
- Był uciążliwy w jeździe - pan Mikołaj tak skomentował stan pojazdu.
Nowy rower na wyprawę przekazała mu firma Euro - Rower Robert Furmańczak. Potem zostanie przekazany na licytację dla Marysi.
W środę ze Stowarzyszeniem Leszczyński Bank Żywności niespodziewanie skontaktował się Denis Augustyniak, który na co dzień mieszka w Niemczech. Do Polski przyjechał na urlop i postanowił wesprzeć Mikołaja Drożdżyńskiego.
- Decyzję podjąłem w kilka minut - stwierdził.
Denis Augustyniak wyruszył w podróż do Warszawy samochodem z przyczepą, na której zamontowane są zapasowy rower, napoje, przenośna toaleta, gazówka i naczynia.
Historia poruszyła wiele osób, m.in. rowerzystów z Rowelandu ze Wschowy, którzy na początku trasy chcieli tacie Marysi dać wsparcie.
- Czy tata Marysi da radę? Tak naprawdę wszystko siedzi w głowie. Jak ma determinację, to da radę - mówił Piotr Kozelka, który tacie Marysi towarzyszył do Leszna.
- Myślę, że w środku syn ma ogrom lęku, ale chce to zrobić. Jest zdeterminowany. Da radę, dla Marysi - w Brennie mówiła Lucyna Drożdżyńska, mama dzielnego taty. - Siłę daje nam to, że jest tylu ludzi o wielkich sercach.
Symbolicznie kilka kilometrów, ale na motocyklu przejechał Arkadiusz Budkowski, prezydent Klubu Waleczne Wilki z Nowego Tomyśla. To on 1 i 2 czerwca pobił rekord na rzecz Marysi, jadąc motocyklem dookoła Polski.
- Usłyszałem o sprawie i razem z klubem Waleczne Wilki Nowy Tomyśl i Pniewy chcieliśmy pomóc. Jutro zaczyna się zlot w Koninie i tam charytatywnie będziemy zbierać pieniądze. Będą także licytacje i turnieje, wszystko po to, by pomóc Marysi.
W Lesznie na kilkanaście kilometrów do pana Mikołaja dołączyła Lidka Baksalary, nauczycielka i radna.
- Wyprawa jest szalona, ale w słusznej sprawie. Liczymy, że ten rajd spowoduje, że dotrzemy do celu i pasek zbiórki dla Marysi zaświeci się na zielono - dodała Michalina Wilczkowiak ze Stowarzyszenia Leszczyński Bank Żywności.
[FOTORELACJA]6133[/FOTORELACJA]
[WIDEO]403[/WIDEO]
2 4
żeby przeżył tą jazdę bo to próba samobójcza
1 4
Brawo dużo siły ?
1 1
Kibicuje z całego serca. Uwielbiam spędzać wakacje w Brennie, a mieszkam w Warszawie i jeśli będzie taka potrzeba chętnie zaoferuje nocleg skromy ale po takiej wyprawie może się przydać. Kontakt ze mną może być przez właścicielkę ośrodka malila
Życzę bardzo szerokiej i lekkiej drogi z cudownyą metą.