Kilka dni temu w Nadleśnictwie Karczma Borowa uruchomiono system smoke detection do wykrywania pożarów.
Do tej pory na 40-metrowej wieży pożarowej na wzniesieniu między Lesznem a Osieczną zamontowana była kabina obserwatora, w której w okresie zagrożenia pożarami dyżury pełniły osoby zatrudnione przez nadleśnictwo.
Były wyposażone w lornetki i wypatrywały pożary i dymy.
- Oko ludzkie może być jednak zawodne, dlatego człowieka zastąpiła kamera czyli tzw. system smoke detection. Jest zamontowana na obrotowej głowicy, która pojawiła się w miejscu zdemontowanej kabiny. Urządzenie jest zasilane fotowoltaiką i dodatkowo agregatem - wyjaśnia nadleśniczy Andrzej Szeremeta.
Kamera jest w ciągłym ruchu skanując teren nie tylko nadleśnictwa, bo jej zasięg ma kilkadziesiąt kilometrów.
- Program analizujący obraz z kamery lokalizuje zadymienie czy pożar. Informacja jest przesyłana do dyżurnego w Punkcie Alarmowo-Dyspozycyjnym w nadleśnictwie, w którym są dwa monitory. Na jednym pojawia się widok z kamery, na drugim obraz mapy. Kiedy więc kamera namierzy dym, uruchomi się alarm. Urządzenie jest bardzo czułe, dlatego program ma wprowadzone dane o kominach czy miejskich cieplikach, bo bez tego alarm mógłby włączać się niepotrzebnie - wyjaśnia Edyta Majorek, starszy specjalista Służby Leśnej ds. ochrony lasu i ochrony przeciwpożarowej w Nadleśnictwie Karczma Borowa. - Dodatkowo osoba dyżurująca przyjmuje meldunki dotyczące zagrożenia pożarowego z Regionalnego Punktu Alarmowo-Dyspozycyjnego w Piaskach, na terenie którego zlokalizowana jest automatyczna meteorologiczna stacja pomiarowa. Ma również łączność z pracownikami nadleśnictwa w terenie oraz strażą pożarną.
Dyżury w Punkcie Alarmowo-Dyspozycyjnym od 21 marca są codzienne, włączając w to weekendy, a także dni świąteczne. To konieczne ze względu na duże zagrożenie pożarowe. Od kilku tygodnie nie padał deszcz, wilgotność w lasach spada z każdym dniem. Leśnicy ostrzegają, wystarczy niedopałek papierosa, by wywołać pożar.
- Mieliśmy już kilka dni, w czasie których obowiązywał trzeci czyli najwyższy stopień zagrożenia pożarowego - dodaje E. Majorek. - Wczoraj na przykład obowiązywał drugi stopień, a wilgotność ściółki wynosiła tylko 15 procent, a zdarzały się już dni kiedy była jeszcze niższa.
Nowy system już się sprawdził. W miniony piątek wykrył dym. Po zlokalizowaniu miejsca pożaru okazało się jednak, że pochodził on z ogniska rozpalonego na posesji prywatnej w Trzebani. To pokazuje z jaką precyzją pracuje kamera.
Pożar wybuchł również na Wyciążkowie, na terenie nadleśnictwa, który użytkuje wojsko. Spaliło się 150 metrów kwadratowych ściółki.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz