W poniedziałek, 21 listopada Miejska Biblioteka Publiczna w Lesznie oraz dr Barbara Foryńska zapraszają na prelekcję historyczną połączoną z projekcją paradokumentu „Mieli być elitą Hitlera”. To opowieść o zakładzie wychowawczym, jaki funkcjonował w Zamku w czasie drugiej wojny światowej. Początek spotkania o godz. 11. Niedawno w gazecie "ABC" opisywaliśmy tę tajemniczą historię. Oto obszerne fragmenty tekstu naszego dziennikarza Jacka Witczaka.
Barbara Foryńska jest nauczycielką historii i doradcą metodycznym w tej dziedzinie oraz z wiedzy o społeczeństwie, a niespełna półgodzinny film to dokument popularnonaukowy.
- Film został nakręcony w konwencji Sensacji XX wieku Bogusława Wołoszańskiego - mówi Barbara Foryńska. - Mnie, jako historykowi, również tematyka rydzyńskiego Zamku jest bliska. W jego historii, publikowanej na przykład na stronie Zamku, funkcjonowanie w czasie okupacji hitlerowskiego zakładu wychowawczego nie jest specjalnie uwypuklane. Choć ten fragment historii Zamku jest stosunkowo mało zauważalny, należy go przypominać, aby uzmysłowić sobie, że totalitaryzm nie minął wraz z końcem drugiej wojny światowej, lecz istnieje nadal w różnych częściach świata albo pojawia się na nowo.
Film nakręcił i zmontował Paweł Kazało, maturzysta z I LO w Lesznie, a pomogli mu w tym Anna Wojtkowiak z Zespołu Szkół Ekonomicznych i Patryk Foryński z prywatnego liceum w Lesznie – syn pani Barbary. W dokumencie wykorzystano fragmenty filmu fabularnego nakręconego w 2004 roku przez Dennisa Gansela, wnuka jednego z wychowanków hitlerowskiej szkoły w Rydzynie, choć w tym filmie, pod tytułem „Fabryka zła”, opowiedziana historia nie jest umiejscowiona w Rydzynie, lecz w fikcyjnym miejscu.
Nationalpolitische Erziehungsanstalt Warthegauschloss Reisen/Wollstein (potocznie określana jako „Napola”), czyli Narodowopolityczny Zakład Wychowawczy Kraju Warty Zamek Rydzyna/Wolsztyn był jedną z kilkudziesięciu tego typu szkół w Trzeciej Rzeszy, natomiast jedyną w Kraju Warty. Główną siedzibę miał w Rydzynie (Reisen), a filię w Wolsztynie (Wollstein). Miał kształcić m.in. przyszłą elitę hitlerowskiej administracji.
- Sama szkoła też była elitarna - mówi Jerzy Bogdanowicz, leszczyński regionalista, który dokładnie historię „Napoli” i opisał ją w Roczniku Leszczyńskim w 2017 roku. - Uczyli się w niej wyłącznie chłopcy w wieku 10-18 lat. Nauka trwała 8 lat. W szkole obowiązywał program szkolenia ideologicznego i wojskowego.
Ten zakład w Rydzynie dla 260 chłopców oficjalnie otwarto 8 października 1940 roku z udziałem samego namiestnika Rzeszy i gauleitera Kraju Warty Arthura Greisera.
Kandydaci na uczniów NPEA musieli spełniać liczne warunki, z których do najważniejszych zaliczało się aryjskie pochodzenie, brak chorób dziedzicznych w rodzinie, przynależność do Hitler-Jugend, doskonała sprawność fizyczna i stan zdrowia. Hasło wszystkich Narodowopolitycznych Zakładów Wychowawczych brzmiało „Wiara, Posłuszeństwo, Walka!”.
W szkole bardzo dużą wagę przykładano do sprawności, kondycji fizycznej uczniów, dlatego poddawano ich wielostronnemu kształceniu sportowemu. Do tego dochodziło szkolenie strzeleckie i udzielanie pierwszej pomocy. W szkole panował ostry, wojskowy rygor, obowiązywało posłuszeństwo i karność, a własne zdanie uczniów nie było tolerowane. W internacie żądano dyscypliny, izby miały być stale czyste, łóżka dokładnie zasłane, ubranie musiało leżeć w szafie „na kant”. Te i inne wymagania były drobiazgowo przestrzegane.
Do tradycji NPEA należało codzienne ogłaszanie tak zwanych haseł dnia, które miały wyrabiać właściwą postawę uczniów. Jedno z nich brzmiało „Tylko zły człowiek jest zawsze poprawny”.
- To ostatnie hasło w charakterystyczny sposób oddaje to, co za sprawą uczniów hitlerowskiej placówki stało się z kościołem w Rydzynie – dodaje Jerzy Bogdanowicz. - Świątynia, już wcześniej ogołacana z wyposażenia, została przez nich jeszcze bardziej okradziona, a do tego sprofanowana, bo uczniowie rozbili szybę, pod którą były przechowywane jako relikwie kości świętego Jukundusa i rozrzucili je po całym kościele. Echa tego wydarzenia dotarły do najwyższych władz III Rzeszy. Zachowała się nawet notatka z 21 sierpnia 1942 roku, w której minister sprawiedliwości Rzeszy o profanacji kościelnych relikwii poinformował samego Führera.
Sprawa nabrała takiego rozgłosu, że śledztwo prowadziło Gestapo. Dochodzenie potwierdziło, że za rozkradanie i dewastację kościoła odpowiadają wychowankowie zakładu, jednak spotkała ich za to tylko reprymenda. Służby stwierdziły jedynie, że te bulwersujące wydarzenia mogą mieć niekorzystny wpływ na kształtowanie charakteru młodzieży. Interwencja odniosła jednak skutek – do końca okupacji w kościele panował już spokój.
Docelowo w NPEA Wartheland (Rydzyna/Wolsztyn) naukę mogło pobierać 420 młodzików – 260 w Rydzynie i 160 w Wolsztynie, choć liczba ta nigdy nie została osiągnięta. Stan faktyczny zmieniał się w kolejnych latach. W maju 1943 roku w całej szkole było 8 plutonów liczących 263 uczniów, z tego 3 plutony w oddziale w Wolsztynie.
Jesienią 1944 roku w związku z zagrożeniem nalotami aliantów naukę w szkole w Rydzynie przerwano. Młodszych uczniów ewakuowano w głąb Rzeszy lub odesłano do domów, starsi natomiast ochotniczo wstępowali do Wehrmachtu, SS, czy Volkssturmu, czyli formacji pospolitego ruszenia. Oddział w Wolsztynie funkcjonował do końca grudnia 1944 roku - został rozwiązany na krótko przed nadejściem Armii Czerwonej.
3 1
Elita? 7 mln członków liczyło Hitlerjugend. Przynależność była obowiązkowa. Jaka to elita?
Weszli do Rydzyny zajęli pałac - szkołę z internatem, z boiskami, kortem. Wielkopolska stała się Krajem Warty w granicach III Rzeszy. Więc gotowe miejsce. Stąd umiejscowienie ośrodka Hitlerjugend.
2 1
FASCYNACJA NAZIZMEN WIECZNIE ŻYWA ,SIŁY TOTALITARNE POBUDZAJĄ POCZUCIE SIŁY MOCY ,DZIŚ POLSKA JUTRO CAŁY ŚWIAT WARHAIT MACH FRAI SŁOWA ŚWIĘTEGO BERNARDA
0 0
Pani Budzyńska byłaby dumna