Wysoka woda płynie przez Rydzynę. Strach pomyśleć, co by było, gdyby nie zbiornik (zdjęcia)

Rydzynianie pamiętają powódź w 1997 roku, kiedy niepozorny Rów Dąbiecki zalał część miasteczka. Obecnie przepływająca przez Rydzynę rzeczka ma również bardzo wysoki poziom, ale na szczęście zbiornik wody pod Rydzyną może zatrzymać jeszcze bardzo dużo wody, choć optymalny poziom już uzyskał.

Po wspomnianej powodzi, ponownie w 2011 roku Rydzynę nawiedziła wysoka woda, co niewątpliwie potwierdziło słuszność budowy zbiornika, który oddano do użytku w 2013 roku. Przez 10 lat akwen spełniał przede wszystkim funkcję rekreacyjną, gdyż zasilający go Rów Dąbiecki nie był zbyt zasobny w wodę. Zbiornik zaczął obniżać swój poziom, a płytsza jego część przemieniła się w łąkę. Niski stan wody skłonił nawet wędkarzy do odłowu ryb i przewożenia ich na inne akweny.

Od wielu miesięcy mamy częste opady deszczu, co pozwoliło na podniesienie lustra wody do optymalnego poziomu.

W 2013 roku za optymalny poziom uznano 270 cm w najgłębszym miejscu, na ujściu. Obecnie jest on już uzyskany i woda swobodnie przelewa się i płynie dalej Rowem Dąbieckim przez Rydzynę do Rowu Polskiego. Po minionych opadach płynie jej sporo, dlatego rydzynianie mogą poczuć lekki dreszczyk powodziowych emocji.

- Monitorujemy sytuację - zapewnia Łukasz Bartkowiak, wiceburmistrz Rydzyny. - Zbiornik ma jeszcze 50 centymetrów rezerwy. 

Gmina wysłała też ekipę, która oczyściła rów z gałęzi, jakie zaczęły gromadzić się przy mostku na ul. Poniatowskiego (sytuacja widoczna na jednym ze zdjęć wykonanych przez pana Łukasza Kaczmarka z Rydzyny).

Wiceburmistrz Bartkowiak przyznał, że w przypadku braku zbiornika na Rowie Dąbieckim, w obecnej sytuacji Rydzyna byłaby zagrożona podtopieniami, podobnie jak w roku 1997 i 2011.

Wysoki stan wody na rydzyńskiej rzece sprawia przesiąkanie wody do niektórych piwnic. Mieszkańcy radzą sobie używając pompek ogrodowych.

[FOTORELACJA]8260[/FOTORELACJA]