Zamknij

Ferma lisów zamknięta po interwencji aktywistów Otwartych Klatek. Co jednak stało ze zwierzętami? (zdjęcia)

12:29, 02.03.2024 Aktualizacja: 08:52, 04.03.2024
Skomentuj

Ferma lisów w miejscowości Długie Stare w gminie Święciechowa została zamknięta po interwencji Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Miała ona miejsce na początku lutego i wykazała liczne zaniedbania na fermie – pod klatkami, w klatkach i poidłach zwierząt zalegały odchody, niektóre poidła były puste, inne wypełnione moczem lub glonami. O sprawie została poinformowana leszczyńska prokuratura.

Aktywiści Otwartych Klatek przeprowadzili interwencję na tej fermie 6 lutego. Uratowali wtedy cztery lisy, które były w najgorszym stanie. Zwierzęta zostały otoczone opieką weterynaryjną i przewiezione do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Jelonkach, gdzie otrzymały imiona: Ernest, Eliot, Eryk i Edwin.

– Kilka dni temu nasi aktywiści sprawdzili co się dzieje w fermie, kontrola potwierdziła, że nie ma tam już zwierząt, klatki są puste – mówi Angelika Kimbort, radczyni prawna reprezentująca Otwarte Klatki. - Z protokołu kontroli Inspekcji Weterynaryjnej wynika, że właścicielka fermy zawiesiła działalność.

Stowarzyszenie Otwarte Klatki przypomina, że w styczniu tego roku hodowca z fermy w Długiem Starem został dwukrotnie skazany przez sąd za znęcanie się nad zwierzętami.

Stowarzyszenie pod koniec 2020 roku złożyło w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Zamieściło na swojej stronie także zdjęcia i filmik pokazujące jak dochodziło do zabijania norek ze szczególnym okrucieństwem. Były to nagrania z przełomu listopada i grudnia 2020 roku. Pochodziły z ukrytych kamer, jakie aktywiści Stowarzyszenia i niemieckiej organizacji SOKO Tierschutz zamontowali na fermie, gdzie odbywał się ubój norek.

Nagrania przedstawiały trzy osoby, które wrzucały do skrzynki wyrywające się norki, a te, które przeżyły gazowanie dobijały metalowym prętem lub poprzez uderzenie o drewniany legar. Na stronie Stowarzyszenia napisano również, że w wózku, do którego wrzucano martwe zwierzęta, było wyraźnie widać norki, które jeszcze oddychały, a ich ciała były przygniatane przez kolejne, wrzucane zwierzęta.

- Osoby dokonujące uboju ewidentnie nie miały do tego odpowiednich umiejętności i wiedzy - mówiła nam wtedy Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. śledztw i interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki. - Nagraliśmy też wnętrze skrzynki do gazowania, w której było widać duszące się gazem norki, próbujące dostać się do świeżego powietrza za każdym razem, gdy uchylane jest wieko. Skrzynka, w której odbywało się gazowanie norek, była prymitywna - prawdopodobnie dlatego wlatywało do niej powietrze, co powodowało, że niektóre zwierzęta były później dobijane.

W tej sprawie hodowca został skazany przez Sąd Rejonowy w Lesznie na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, a także dostał 7-letni zakaz pracy z norkami i prowadzenia działalności związanej z hodowlą norek oraz 3-letni zakaz posiadania zwierząt. Sąd orzekł też wobec oskarżonego 18 tysięcy złotych różnych nawiązek. Wyrok jest nieprawomocny.

Następnie zapadł kolejny wyrok w sprawie tej samej fermy. W tym przypadku interwencja Otwartych Klatek wykazała, że hodowca trzymał lisy w około 30-stopniowym upale bez dostępu do wody i bez osłony przed słońcem. Sąd w Lesznie skazał hodowcę na 7 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, orzekł wobec niego 3-letni zakaz posiadania lisów oraz 3-letni zakaz prowadzenia działalności związanej z hodowlą lisów. Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał ten wyrok w mocy.

Stowarzyszenie zauważa, że nie wiadomo na pewno, kto zajmował się zwierzętami na fermie po tym, jak hodowca otrzymał zakaz pracy z lisami. Prawdopodobnie robił to jego syn. Aktywiści Otwartych Klatek próbowali to ustalić podczas interwencji, ale żaden z pracowników Inspekcji Weterynaryjnej obecnych na fermie nie potrafił udzielić w tej sprawie odpowiedzi. Nie wiadomo też co stało się z ponad setką lisów, które jeszcze kilka tygodni temu były na fermie.

Skontaktowaliśmy się ponownie z Inspekcją Weterynaryjną chcąc ustalić, czy właściciel fermy poinformował z wyprzedzeniem o planowanym uśmierceniu zwierząt lub ich sprzedaży jako żywych, czekamy na odpowiedź – dodaje Angelika Kimbort.

Aktywiści Otwartych Klatek podkreślają, że dopóki hodowla zwierząt będzie dozwolona, podobne sytuacje będą się zdarzać na innych fermach w Polsce.

Cieszymy się, że lata walki przyniosły efekt i na fermie w Długiem Starem nie cierpi już żadne zwierzę. Ta ferma nie jest jednak wyjątkiem, hodowla zwierząt futerkowych to systemowe cierpienie zwierząt. Na szczęście trwają prace nad projektem zakazu hodowli zwierząt na futro, dlatego liczymy, że w tej kadencji Sejmu uda się uchwalić taki zakaz – mówi Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. Śledztw i Interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki, podkreślając, że projekt zmiany ustawy o ochronie zwierząt (jest na etapie konsultacji społecznych) został przygotowany przez posłankę Małgorzatę Tracz we współpracy z Otwartymi Klatkami i Fundacją Viva!. Przewiduje on 5-letni okres przejściowy, odszkodowania dla hodowców i odprawy dla pracowników ferm.

[FOTORELACJA]8582[/FOTORELACJA]

 

(J.W. Fot. Stowarzyszenie Otwarte Klatki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

JaJa

6 1

Takich hodowców też należy zamykać w klatkach.

16:23, 02.03.2024
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Człowiek Człowiek

4 1

Zamknąć też w klatkach tych , którzy lisom nadają imiona przynależne człowiekowi. Może coś zrozumią...

17:38, 02.03.2024
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

xDxD

2 0

Hahahahhahaahaaaaa, co Ty ćpiesz, człowieku? 🤣

00:32, 03.03.2024

Ewelina Ewelina

3 0

Pseudo hodowcy,do klatek ich. Niech poczują smak wolności, jak te lisy.

10:15, 03.03.2024
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

EwkaEwka

1 0

Właściciela do więzienia się nas nim znęcają aż wykończą bydlaka 😡

16:04, 04.03.2024
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%