Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Szczepański pomógł Zamkowi Królewskiemu w Rydzynie rozwiązać proceduralne problemy związane z rozliczeniem inwestycji.
W Zamku Królewskim w Rydzynie trwają intensywne prace remontowe. Na elewacji zewnętrznej i w ostatniej historycznej sali - Wielkiej Alkowie. Problemów nie brakuje.
We wrześniu rozpoczęły się prace budowlane oraz konserwatorskie w części centralnej fasady północnej, czyli tam, gdzie znajduje się główne wejście do Zamku. Skuwane są tynki, mury zostaną zabezpieczone przed zawilgoceniem, nowa elewacja otrzyma kolory.
Drugim miejscem prac jest Wielka Alkowa. Ta sala czekała na odbudowę od lat 80. Wtedy wyremontowano Salę Balową, Salę Czterech Pór Roku, Salę Morską, Gabinet Myśliwski, Pokój Sułkowskiego, ale na tę ostatnią salę historyczną pieniędzy już zabrakło. A ona jest warta starannej restauracji. Prace, które rozpoczęły się w ubiegłym roku, zmierzają ku końcowi. Już dziś widać, jaka to będzie okazała komnata, choć rozmiarami mniejsza od tych trzech największych.
Z pewnością Zamek Królewski zaprosi mieszkańców regionu na podziwianie kunsztu konserwatorskiego, bo w Wielkiej Alkowie kunszt ten jest na poziomie prawdziwie wybitnym.
Ale nic nie przychodzi bez problemów. Najważniejsze, to oczywiście finanse.
Prace remontowe są finansowane z własnych środków Fundacji Zamek w Rydzynie, pomaga Urząd Miasta i Gminy w Rydzynie, ale największa kwota pochodzi z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W sumie to 900 tysięcy złotych.
Zdobycie pieniędzy to jeden problem, ale ich rozliczenie, to kolejny kłopot. Tutaj dyrektor Zamku Zbigniew Szukalski napotkał problemy zupełnie nieprzewidziane. Ubiegłoroczny zakres prac został zgodnie z planem wykonany, odebrany, ale płatność za ostatnią fakturę została zrealizowana nie w końcu grudnia, ale na początku stycznia. Rzecz akceptowana w obrocie gospodarczym, ale ministerialni urzędnicy dostrzegli „olbrzymi” błąd i Zamkowi groziła utrata dofinansowania. Groźba była naprawdę realna. Tłumaczenia dyrektora nic nie dawały. Urzędnicy stanęli murem za swoją decyzją o cofnięciu dotacji.
- Sytuacja stała się dla nas naprawdę dramatyczna - wspomina Zbigniew Szukalski. - Sam byłem bezsilny, wykorzystałem wszystkie możliwości perswazji. Zastanowiłem się, kto może nam pomóc. Zwróciłem się do Wiesława Szczepańskiego, posła, wiceministra obecnego rządu. I nie zawiodłem się. Pan minister przejął się naszym problemem, „wydeptał” dywany w odpowiednich gabinetach i udało się na wysokich szczeblach sprawę wyprostować. Trwało to kilka miesięcy, ale dziś jesteśmy spokojni, pieniędzy nie musimy oddawać. Wiesław Szczepański jest naszym ambasadorem w Warszawie, jest prawdziwym przyjacielem Zamku. Bardzo mu dziękuję.
Ta kuriozalna sprawa ma jednak swoje zalety. Dyrektora Zbigniewa Szukalskiego dobrze i pozytywnie poznali w ministerstwie, a to ważne, bo Zamek będzie wkrótce starał się o kolejne dotacje na remont.
Jurek G.06:38, 06.11.2024
8 0
Mamy za dużo urzędników,jedni dają dotację a drudzy przychodzą i chcą ją odebrać a trzeciemu zabierają czas aby to odkręcić 06:38, 06.11.2024
elo14:01, 06.11.2024
5 0
Kto tam jest księgową, że takie numery odwala? 14:01, 06.11.2024
PAN18:51, 06.11.2024
2 2
w zamku powinien mieszkać hrabia, zamieszkały chamy, to ich nie stać 18:51, 06.11.2024