Solidnej porcji emocji dostarczył sobotni mecz pierwszoligowy w hali Trzynastka. Drużyna Realu Astromal Leszno straciła trzech podstawowych zawodników, a mimo to zdołała pokonać Pomezanię Malbork 24:20.

Pierwsza połowa miała wyrównany przebieg. Tak było do 24. minuty, kiedy to kontuzji doznał Piotr Łuczak. Zawodnik gospodarzy musiał się udać do szpitala. Na boisku pojawił się wtedy trener Maciej Wierucki. Rywale odskoczyli i do przerwy wygrywali 14:11. Gdy po zmianie stron odskoczyli na 16:11 wydawało się, że jest po zawodach. Na domiar złego boisko - z czerwoną, a później niebieską kartką - musiał opuścić Krzysztof Misiaczyk, a po chwili dołączył do niego Hubert Szkudelski. To podziałało jednak mobilizująco na leszczynian. Rozpoczęli odrabianie strat. Grali niezwykle walecznie, do tego mieli ogromne wsparcie w osobie Fryderyka Musiała, który fantastycznie bronił bramki Realu Astromal. W 53. minucie Krystkowiak doprowadził do remisu 20:20, a później bramki zdobywali już tylko gospodarze.

Gole dla nich zdobyli: Giernas 7, Przekwas 5, M. Wierucki 4, J. Wierucki 3, Nowak, Pochopień, Krystkowiak i Leder po 1.

(ceg), Fot. E. Baldys