Co to był za finał. Zawodnicy nie odpuszczali ani na chwilę. Nie brakowało dramatycznych momentów. Ostatecznie puchar mistrza świata odebrał Ben Mould.

Niedziela była dniem finałów Mistrzostw Świata w speedrowerze na torze LKS Szawer Leszno.

Najbardziej emocjonujący był wieczorny finał open. Od pierwszych metrów było widać, że zawodnicy są zdeterminowani, że żaden nie odpuści. Nie brakowało starć na torze i w efekcie upadków.

Im bliżej było końca, tym emocje były większe, także wśród kibiców. Zenitu sięgnęły w ostatnim biegu regulaminowym. Były upadki, ostatecznie wykluczono zawodnika LKS Szawer Leszno Michała Sasska.

Mistrzem Świata został Walijczyk Ben Mould (na co dzień zawodnik LKS Szawer Leszno). Z upadkami stoczyła się walka o drugie i trzecie miejsce. Kiedy na tor przewrócił się Dawid Bas ze Świętochłowic, sędzia zdecydował o powtórzeniu wyścigu w pełnym składzie. W kolejnym biegu D. Bas ponownie upadł. Co dalej, sędzia zdecydował po obejrzeniu powtórki, którą zarejestrowały kamery. Chwilę potem wykluczył ze startu Michała Sasska, który gdyby nie upadek przeciwnika, zapewne wygrałby ten wyśgig. Niestety, ostatecznie zajął 4 miejsce, ale na pewno był najlepszym zawodnikiem leszczyńskiej drużyny.

- Zawody były równe, jechało się ciężko. Ze swojej strony zrobiłem wszystko co mogłem, koledzy tak samo - na gorąco po wyścigu komentował Michał Sassek. - Nie mogę do końca zgodzić się z wykluczeniem mnie przez sędziego, ale taki jest sport, może tak miało być. Cieszę się z 4 miejsca, ale mogło być lepiej.

Srebro wygrał Marcin Szymański z Częstochowy, brąz miał Dawid Bas.