Jedyny przedstawiciel Fogo Unii Leszno w cyklu Grand Prix znów musiał się zadowolić tylko czwartym miejscem w biegu finałowym. Tym razem w czeskiej Pradze.
Emil Sajfutdinow, niczym lokomotywa z bajki Tuwima, rozkręcał się stolicy Czech bardzo powoli. Po dwóch seriach startów miał czyste konto, czyli zero punktów. Później wziął się jednak do roboty. Uzbierał 8 "oczek", co wystarczyło do awansu do czołowej ósemki turnieju. Wygrał półfinał i wydawało się, że namiesza także w decydującej rozgrywce. W niej szans rywalom nie dał jednak Bartosz Zmarzlik. Wygrał dość pewnie, przed Tajem Woffindenem, Martinem Vaculikiem i wspomnianym już zawodnikiem "Byków".
Polak objął przodownictwo z batalii o mistrzostwo świata. W sobotę kolejna odsłona rywalizacji, także na praskiej Markecie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz