W sobotę radość kibiców Fogo Unii Leszno była podwójna. Nie dość, że gospodarze wygrali z Falubazem Zielona Góra 54:36, to jeszcze fani mogli to oglądać na własne oczy. Był to pierwszy w tym sezonie mecz "Byków" z widzami na trybunach. Nie zgromadził on jednak możliwego do wykorzystania kompletu.
Zdecydowanymi faworytami potyczki na Smoczyku byli gospodarze. Falubaz słabo rozpoczął bowiem rozgrywki i zjawił się w Lesznie z dorobkiem zaledwie 2 "oczek".
- Czy się tego spodziewałem? Na pewno nie, ale mamy problem, aby w jednym meczu pojechali w końcu wszyscy zawodnicy. Mocno nad tym pracujemy. U juniorów już widać postęp, gorzej z seniorami. Oni muszą się wreszcie wziąć w garść i odpalić - mówił przed spotkaniem Piotr Żyto.
W przypadku gospodarzy zastanawiano się natomiast, czy długa przerwa od ostatniego meczu nie wpłynie negatywnie na drużynę.
- Jest to jakiś problem, ale staramy się te ligowe starty zastępować treningami. Nic innego nie możemy zrobić - powiedział Piotr Baron.
Menedżer mistrzów Polski odniósł się także do kwestii juniorów.
- W ich przypadku doszły teraz starty w młodzieżówkach, co jest optymistyczne. Mają bowiem więcej okazji do jazdy i nabierania doświadczenia.
Znalazło to przełożenie w sobotnie popołudnie, bo to po wygranej 4:2 Pludry i Sadurskiego w wyścigu juniorów, gospodarze objęli prowadzenie 7:5.
- Cieszę się, że w końcu wygrałem bieg młodzieżowy. Bardzo się o to starałem od początku sezonu. Wiemy, jak duże są w Lesznie oczekiwania względem nas po skończeniu wieku juniora przez naszych starszych kolegów - stwierdził Kacper Pludra.
Do kolegi dostosował się też Sadurski, który w czwartym pojedynku dnia, wraz z piekielnie szybkim Kołodziejem, przywieźli zwycięstwo 4:2 nad Kvechem i Ragusem. Tym samym po pierwszej serii startów "Byki" odskoczyły na 14:10.
Gospodarze dorzucili jeszcze 4 "oczka" i dopiero wtedy rywale odnieśli pierwsze biegowe zwycięstwo (Fricke przed Pawlickim, Protsiewiczem i Pludrą). Odpowiedź mistrzów Polski była jednak natychmiastowa, bowiem Kołodziej i Sajfutdinow przywieźli 5:1. Po dwóch seriach leszczynianie wygrywali 25:17.
W drugiej fazie meczu nasi żużlowcy już wyraźnie dominowali. Z każdym kolejnym biegiem powiększali różnicę, a w ich szeregach błyszczał popularny "Koldi".
- Mogę się tylko cieszyć, że nie jest najgorzej - jak zwykle skromnie przyznał Janusz Kołodziej. - Praca się opłaca. Emil ładnie krył rywali, a mnie nie pozostało nic innego, jak tylko uciekać do przodu.
Mistrzowie Polski wygrali ostatecznie 54:36 i wskoczyli na drugie miejsce w tabeli.
Leszno: Sajfutdinow 9 (3,2,2,d,2), Kołodziej 12 (3,3,3,3), Lidsey 11 (0,3,2,3,3), Doyle 10 (3,1,1,3,2), Pawlicki 5 (0,2,3,0), Sadurski 2 (1,1,0), Pludra 5 (3,0,2,0).
Zielona Góra: Protasiewicz 3 (1,1,1), Fricke 8 (2,3,0,1,1,1), Zagar 8 (2,2,2,1,1), Kvech 3 (2,0,1), Dudek 12 (1,1,3,2,2,3), Ragus 0 (0,0,0), Tufft 2 (2,0,0), Pawliczek 0 (0).
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz