Nie było niespodzianki w niedzielnym finale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Lesznie, który był jednocześnie 71. Memoriałem Alfreda Smoczyka. W decydującej rozgrywce spotkali się faworyci do medali, a najlepszy okazał się Bartosz Zmarzlik. Bliski miejsca na podium był jednak "czwarty to brydża" - Krzysztof Kasprzak.
Niedzielne zmagania rozpoczęły się od sporej niespodzianki, bowiem już w pierwszym wyścigu Wiktor Lampart ograł obrońcę trofeum. Nie zawiedli Zmarzlik i Kołodziej, a bez punktu był po pierwszej serii młodszy z braci Pawlickich. "Piter" szybko jednak odrobił straty i wygrał w swoim drugim starcie. Tempa nie zwalniał "Koldi", który rozprawił się z Jankowskim, a drugi komplet dorzucił też do dorobku mistrz świata. To właśnie Zmarzlik i Kołodziej byli niepokonani po dwóch odsłonach. Jedno "oczko" tracił do nich Hampel.
Niewiele zmieniło się po trzeciej serii. Znów wygrali liderzy, czyli Zmarzlik i Kołodziej. Pierwszy z nich w 12. pojedynku dnia, na który kibice mocno ostrzyli sobie apetyty, łatwo rozprawił się z Janowskim i Pawlickim. Tylko jedno "oczko" zaliczył tym razem popularny "Mały".
Trzynastka, a więc bieg z takim numerem, okazała się szczęśliwa dla dwukrotnego mistrza świata, który - w starciu dwóch niepokonanych zawodników - okazał się lepszy od Kołodzieja.
- Z moim zdrowiem nie jest źle. Mam lód, mrożę się i to pomaga - powiedział zawodnik Fogo Unii.
Po czterech seriach samodzielnym liderem klasyfikacji był gorzowianin. Do gry o medal wrócił kapitan "Byków", który wygrał 15. gonitwę. Poszedł za ciosem i zwyciężył w swoim ostatnim występie, zapewniając sobie miejsce w barażu, w którym startowali zawodnicy z miejsc 3.-6. Dwaj najlepsi zakwalifikowali się do wielkiego finału. Udało się to Janowskiemu i wracającemu do wysokiej dyspozycji Kasprzakowi. Trzeci minął linię mety Pawlicki.
Bez walki w dodatkowym wyścigu w decydującej rozgrywce znaleźli się Zmarzlik i Kołodziej, którzy mieli na koncie po 14 punktów.
- Specyfika tych zawodów jest taka, że o tytule decyduje tak naprawdę ostatni bieg. By go wygrać muszę szybko wyjść spod taśmy i szukać jazdy po zewnętrznej. Przy krawężniku nie czuję się bowiem najlepiej - przyznał "Koldi".
Najlepiej ze startu wyszedł Kasprzak, ale na dystansie został wyprzedzony najpierw przez Zmarzlika, a później Janowskiego i Kołodzieja. Tym samym gorzowianin zdobył swoje pierwsze złoto IMP w karierze.
- W końcu się doczekałem, bo wielu nie dawało mi spokoju, że mam dwa tytuły mistrza świata, a brakuje mi złota IMP. Teraz jestem już spokojny i spełniony - wyznał na podium mistrz kraju.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu leszno24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz