Leśnicy alarmują. Sytuacja jest dramatyczna. Dawno nie było tak źle

Porządny deszcz nie padał od kilku tygodni, w związku z tym w lasach Nadleśnictwa Karczma Borowa jest bardzo sucho. Nadleśniczy Andrzej Szeremeta mówi, że sytuacja jest dramatyczna.

- Dawno nie było tak, że wilgotność ścioły utrzymuje się na skrajnie niskim poziomie - od 1 do 3 procent. Dlatego stan zagrożenia pożarowego jest najwyższy. Uważam, że to tykająca bomba z opóźnionym zapłonem - mówi nadleśniczy.

I wyjaśnia dlaczego tak uważa.

- Na terenie naszego nadleśnictwa niemal 70 procent drzewostanu stanowią drzewa sosnowe, które wydzielają benzeny, terpeny i olejki eteryczne. Przy minimalnym zarzewiu ognia może dojść do pożaru. Dlatego pilnujemy zakazu wjazdu samochodami do lasów, bo bardzo wysoka temperatura katalizatorów może doprowadzić do pojawienia się ognia. Niebezpieczeństwo stwarza również przyległość pól uprawnych, w tym wyschniętych zbóż, a ponieważ obecnie trwają prace polowe, iskra z maszyn może wywołać pożar. W związku z tym tereny te szczególnie monitorujemy wspólnie ze strażą pożarną.  

Zagrożeniem jest niedopałek papierosa, czy szkło wyrzucone w lesie.

- Statystyki wskazują, że czynnik ludzki stanowi od 70 do 90 procent przyczyn powstania pożarów, do których dochodzi w lasach. Odpukać, w tym roku, mimo ogromnej suszy mieliśmy tylko dwa pożary ścioły leśnej, na powierzchni od kilku do kilkunastu arów. Zostały szybko zlokalizowane, a działania prowadzone wspólnie ze strażakami skutkowały sprawnym ugaszeniem ognia.

Sytuacja jest więc groźna. Leśnicy z nadzieją patrzą w niebo licząc na obfite deszcze.

- Żeby można było mówić o poprawie, myślę, że deszcz musiałby padać przez długi okres czasu. Niedobór wody jest znaczny. Retencje i spiętrzenia cieków wodnych,  które przeprowadzaliśmy udały się, ale niestety przy obecnej aurze miejsca, w których gromadziła się woda zaczynają wysychać. Zasoby wodne powierzchniowe skurczyły się prawie do zera. Cierpią na tym drzewostany, ale susze któryś rok z rzędu mocno osłabiają lasy, tym łatwiej drzewa padają ofiarami chorób grzybowych i owadów.

Nadleśniczy Andrzej Szeremeta w punkcie alarmowo-dyspozycyjnym, w którym trwa monitoring lasów pod kątem wykrywania zagrożeń pożarowych.

W punkcie alarmowo-dyspozycyjnym na terenie Nadleśnictwa Karczma Borowa 4 pracowników pełni dyżury w systemie zmianowym. Służba Leśna jest w pełnej gotowości, podobnie jak sprzęt w punkcie pożarowym nadleśnictwa. W wyjątkowych sytuacjach do akcji gaszenia pożaru mogą być zadysponowane samoloty i śmigłowce stacjonujące w bazie lotniczej pod Poznaniem.

[ZT]55052[/ZT]