Zamknij

Znęcała się nad lisami, pójdzie do więzienia! To wyrok jakiego jeszcze nie było! (zdjęcia)

10:13, 20.04.2024 J.W. Fot. Stowarzyszenie Otwarte Klatki Aktualizacja: 20:58, 23.04.2024
Skomentuj

Zapadł kolejny wyrok dla hodowczyni lisów z Kościana – Sąd Rejonowy w Kościanie skazał ją na pół roku więzienia. W skali całego kraju wśród tego rodzaju spraw, w których oskarżonymi są hodowcy zwierząt futerkowych, to drugi wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności. Jest to jednak wyrok nieprawomocny. Poinformowało o nim Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które od 8 lat walczy w sądzie o lisy z Kościana.

Kobieta prowadząca fermę lisów w Kościanie kolejny raz zasiadła na ławie oskarżonych. Ku zaskoczeniu aktywistów ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki, przyznała się do winy. Poprzednio usłyszała wyrok 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat. Tym razem sąd nie znalazł okoliczności łagodzących i skazał właścicielkę fermy na 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności oraz orzekł 10-letni zakaz prowadzenia działalności związanej z hodowlą zwierząt futerkowych.

 - Chociaż ferma w Kościanie nie funkcjonuje już niemal od roku, to wciąż ważne było dla nas, aby kobieta usłyszała wyrok skazujący za znęcanie się nad lisami w okresie poprzedzającym zamknięcie fermy - mówi Angelika Kimbort, radczyni prawna reprezentująca Stowarzyszenie Otwarte Klatki i przypomina, że choć już w 2020 roku ruszyły kontrole na tej fermie, to hodowcy lisów przez kolejne 3 lata nie byli w stanie zapewnić zwierzętom odpowiednich warunków i opieki weterynaryjnej. - Wprawdzie finalnie, przed sądem, hodowczyni przyznała się do winy, ale patrząc wstecz na jej obojętną postawę względem obowiązującego prawa, ustaleń Inspekcji Weterynaryjnej i wobec samych zwierząt, trudno jest uwierzyć w wyrażoną przez nią skruchę. Byłam obecna przy interwencjach na fermie i widziałam w zachowaniu tej kobiety jedynie butę, wrogość i absolutny brak krytycyzmu dla własnych poczynań. Wyrok oczywiście mnie cieszy, ale to nie koniec naszych działań, bo w toku wciąż pozostaje inne postępowanie przygotowawcze dotyczące tej fermy, ponadto nadal staramy się przekonać prokuraturę, że w tej sprawie na ławie oskarżonych powinien zasiąść również mąż hodowczyni. Prokuratura kierując akt oskarżenia przeciwko oficjalnej właścicielce fermy pominęła fakt, że jej mąż, wcześniej dwukrotnie skazany za znęcanie się nad lisami, także zajmował się tą fermą - w okresie, o którym mowa w akcie oskarżenia przeciwko jego żonie. Ze strony prokuratury to niekonsekwentne.

Historia walki aktywistów o zwierzęta z fermy w Kościanie sięga 2016 roku. Wtedy opublikowali oni wstrząsające nagrania obrazujące uśmiercanie lisów w nieprawidłowy sposób i na oczach wciąż żywych zwierząt. Hodowca nie miał odpowiednich kwalifikacji i uprawnień do zabijania zwierząt, a sam sposób ich uśmiercania, według opinii biegłej sądowej, mógł przyczynić się do przedłużania ich agonii. Po publikacji hodowca został skazany za znęcanie się nad zwierzętami. Sąd wymierzył mu karę 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, a także zakazał prowadzenia działalności związanej z hodowlą zwierząt przez 5 lat.

Po tamtym wyroku oficjalną właścicielką fermy stała się jego żona. W 2020 roku Stowarzyszenie Otwarte Klatki ujawniło kolejne dramatyczne nagrania z tej fermy, przedstawiające martwe i chore lisy, sterty zalegających odchodów i klatki zagrażające bezpieczeństwu zwierząt. Przeprowadzona wówczas kontrola ujawniła lisy z chorobami oczu oraz martwe zwierzęta, leżące w tych samych klatkach, co żywe. Prawdopodobną przyczyną ich śmierci było krwotoczne zapalenie żołądka, co oznaczałoby, że zwierzęta umierały w cierpieniach.

Aktywiści udowodnili, że hodowca obszedł zakaz prowadzenia działalności i nadal pracował na fermie. Zarówno on, jak i jego żona usłyszeli wyroki skazujące. Wtedy właśnie zapadł pierwszy wśród tego typu spraw wyrok skazujący hodowcę zwierząt futerkowych na karę bezwzględnego więzienia.

W tzw. międzyczasie na fermie przeprowadzono kolejne kontrole, które ujawniły liczne nieprawidłowości - na tyle istotne, że Powiatowy Lekarz Weterynarii w Kościanie najpierw nakazał wstrzymanie działalności, a następnie podjął decyzję o wykreśleniu fermy z rejestru. 

W kwietniu 2023 roku miała miejsce kolejna interwencja na fermie w Kościanie. Wzięli w niej udział przedstawiciele Otwartych Klatek i Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej w Kościanie w asyście policji. Aktywiści zażądali czasowego odebrania zwierząt hodowcom, bo kontrola ujawniła te same problemy co wcześniej. Dziewięć lisów miało widoczne objawy przewlekłych problemów zdrowotnych – chorób oczu oraz jamy ustnej. Trzy lisy miały blizny niewiadomego pochodzenia, a co najmniej sześcioro zwierząt było w klatkach, których stan techniczny narażał je na urazy. Chociaż hodowcy twierdzili, że zwierzętom nic nie dolega, to tuż po interwencji przewieźli je do gabinetu weterynaryjnego, gdzie udzielono im pomocy.

 –  Od 8 lat przekonujemy lokalne organy ścigania, że na fermie lisów w Kościanie zwierzęta doświadczały cierpienia. Sąd po raz kolejny potwierdził, to co my wiedzieliśmy od dawna - że zwierzęta nie miały odpowiednich warunków, a trwało to przez dłuższy czas - mówi Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. śledztw i interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki.
*
Przypomnijmy, że Stowarzyszenie Otwarte Klatki zajmowało się także fermą lisów w Długich Starych w gminie Święciechowa. Kilka tygodni temu została ona zamknięta po interwencji aktywistów. Wykazała ona liczne zaniedbania na fermie – pod klatkami, w klatkach i poidłach zwierząt zalegały odchody, niektóre poidła były puste, inne wypełnione moczem lub glonami. Aktywiści uratowali wtedy cztery lisy, które były w najgorszym stanie. Zwierzęta zostały otoczone opieką weterynaryjną i przewiezione do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Jelonkach. Przeprowadzona później kontrola wykazała, że w fermie nie ma już lisów, a jej właścicielka zawiesiła działalność. O wcześniej stwierdzonych zaniedbaniach została jednak powiadomiona leszczyńska prokuratura.

Stowarzyszenie Otwarte Klatki przypomina, że w styczniu tego roku hodowca z fermy w Długiem Starem został dwukrotnie skazany przez sąd za znęcanie się nad zwierzętami. Dotyczyło to hodowli norek – ich zabijania ze szczególnym okrucieństwem (dokumentowały to nagrania z ukrytych kamer zamontowanych na fermie przez aktywistów) oraz trzymania lisów w około 30-stopniowym upale bez dostępu do wody i bez osłony przed słońcem. W pierwszej sprawie hodowca został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, ponadto dostał 7-letni zakaz pracy z norkami i prowadzenia działalności związanej z hodowlą norek oraz 3-letni zakaz posiadania zwierząt. W drugiej sprawie sąd w Lesznie skazał hodowcę na 7 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, orzekł wobec niego 3-letni zakaz posiadania lisów oraz 3-letni zakaz prowadzenia działalności związanej z hodowlą lisów. Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał ten wyrok w mocy.

[FOTORELACJA]8825[/FOTORELACJA]

 

(J.W. Fot. Stowarzyszenie Otwarte Klatki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%