Zamknij

Każdy może zrobić coś dobrego. Wystarczy, że zmieni swoje nawyki (zdjęcia)

10:25, 04.07.2024 jrs, fot. J. Rutecka-Siadek Aktualizacja: 13:54, 05.07.2024
Skomentuj

Zofia Skrzypczak-Czekajło jest leszczynianką, mieszka w centrum miasta, w starej kamienicy, na podwórzu której udało się wygospodarować trochę miejsca na zieleń.  Mają z mężem dwoje dzieci, wkrótce na świat przyjdzie ich trzecia córeczka. Pani Zosia ubrań dla siebie i rodziny szuka w lumpeksach, zabawki ma z drugiej ręki, naczynia kupuje na targach staroci, wodę do podlewania kwiatów czerpie z deszczówki. - A teraz mój hit: sama robię dezodorant i proszek do prania - wymienia. Jej zdaniem, każdy z nas ma obowiązek zadbać o planetę. - Nie wszystko możemy brać, musimy też coś dać od siebie - podkreśla. Jak to robi?  

     

 Nasza rozmówczyni przykłada wagę do wiedzy ekologicznej, którą przekuła w zmianę codziennych nawyków swojej rodziny.   

- Choć to wymagało czasu i przeorganizowania się. Dobrym przykładem są rzeczy służące dzieciom, które bardzo szybko wyrastają z ubrań, butów i zabawek. Jeśli kupujemy coś nowego, rzecz traci na wartości w momencie, kiedy odchodzimy od kasy. Moim dzieciom nic się nie stanie, jeśli będą nosić ubrania używane i bawić się zabawkami z drugiej ręki - mówi pani Zosia, mama dwójki dzieci, która czeka na narodziny kolejnej córki. - Nowe ubrania są farbowane chemicznymi kolorami, a badania wskazują, że dopiero kilka prań wypłukuje z nich to, co jest szkodliwe, dlatego dla dobra córki, która się urodzi, mam ubranka używane. Nie przesadzę jak powiem, że stanowią 99 procent tego, co jest w szafie. Szykując wyprawkę ściągnęłam ze strychu to, co zostało po starszych dzieciach. W mojej rodzinie świetnie się sprawdza siatka wymian. Wystarczy rzucić hasło, że się czegoś potrzebuje, zaraz ktoś się odzywa, że to ma.

        

        

Pani Zofia nie zaprzecza, że na wszelki wypadek kupiła nowe wkładki laktacyjne, paczkę wilgotnych chusteczek i po opakowaniu kosmetyków dla noworodków. 

- Ale kupiłam także używane, wielorazowe wkładki laktacyjne, które przed użyciem wystarczy, że wyparzę. Zamiast chusteczek będę używała ręcznika i wody. Dziecko będę kąpać w czystej wodzie, albo z dodatkiem krochmalu, czy odrobiny oleju kokosowego. 

Pani Zosia "niczego" nie wyrzuca, bo wie, że to co trafia na wysypisko będzie się na nim rozkładało nawet setki lat.

        

- Przerażają mnie śmieci, których jest coraz więcej i które rozkładając się dewastują wodę, glebę i powietrze, którym oddychamy. Lepiej dać przedmiotom drugie życie, może nawet trzecie i kolejne. Coś co jest mi zbędne oddaję do Stowarzyszenia Echo, które prowadzi magazyny z używaną odzieżą, wyposażeniem mieszkań, sprzętem AGD, co z kolei trafia do osób będących w potrzebie. Należę do grupy na Facebooku pod nazwą "Uwaga, śmieciarka jedzie - Leszno i okolice", na której używane rzeczy znikają od ręki. Marzą mi się punkty w różnych lokalizacjach Leszna, w których można by zostawiać rzeczy, którymi każdy mógłby się poczęstować. Ubieranie się w lumpeksach można by przekuć w ruch ekologiczny. Wiem, że tym do zmian nawyków nie przekonam setek osób, ale jeśli będzie ich kilkoro uznam, że to sukces. Nie chcę powiedzieć, że nie kupuję w sklepach z nowymi artykułami, bo oczywiście, że to robię. Ale ważę, co jest mi konieczne, a co jest zbędne i bez czego mogę się obyć. Dokonuję świadomych wyborów. Nie wybieram tylko jednej drogi. 

Zofia Skrzypczak-Czekajło nie prasuje ubrań, uważając, że to niepotrzebna strata prądu.

- Guzik prawda, że ubrania muszą być wyprasowane. Koszulki z dziurą nie wyrzucę, bo albo ją zaszyję, albo wytnę trzy kolejne dziury, wychodząc z założenia, że współczesna moda jest różnorodna. 

Rodzina przykłada się do segregacji odpadów.

- Nawet nasza dwuletnia córka uczy się, co do którego pojemnika powinno trafiać.

A co jeszcze?

- Po ciąży wrócę do używania kubka menstruacyjnego, który jest komfortowym rozwiązaniem dla kobiet. Nie muszę mieć w kuchni kompletu tych samych kubków, talerzy i miseczek. Picie kawy w różnych kubkach zupełnie mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, odmiana jest drobną przyjemnością. Naczyń szukam na targach staroci, albo ktoś ze znajomych do mnie telefonuje z informacją, że robi porządki w mieszkaniu i może coś by mi się przydało. W takich przedmiotach widzę olbrzymi potencjał. Kiedy jeszcze przed urlopem macierzyńskim byłam instruktorem w Piekarni Sztuki, która jest pracownią dla Sekcji Leszczyńskich Plastyków, przedmioty z drugiej ręki służyły malującym martwe natury. 

      
Fot. Piekarnia Sztuki/FB

Pani Zofia mieszka w centrum miasta, w kamienicy z podwórkiem, które w części porastają kwiaty.

- Ogrodem bym tego nie nazwała, a raczej kątem zieleni, w którym posadziliśmy rośliny niewymagające częstego podlewania, do którego wodę czerpiemy z dwóch beczek podstawionych pod rynny...Mój hit - sama robię dezodorant i proszek do prania.

      
       Proszek do prania robiony domowym sposobem.
      

Dezodorant ma 2 składniki, sodę i olej kokosowy. Do zrobienia proszku do prania pani Zofia używa płatków mydlanych, boraksu, sody i w przypadku proszku do białych ubrań, nadwęglanu sodu. Dodatkiem jest olejek herbaciany, działający antywirusowo. A do płukania odzieży nadaje się olejek lawendowy, który nie tylko ładnie pachnie, ale także działa bakteriobójczo.

- Zrobienie proszku i dezodorantu wymaga wyłącznie chęci, bo pracy przy tym nie ma właściwie żadnej. Składniki trzeba wymieszać i tyle. Na pewno mając troje dzieci, w przypadku środka do prania, za jego robieniem poza ekologią, przemawia ekonomia.

Z. Skrzypczak-Czekajło mówi, że czuje odpowiedzialność za planetę. Jako mama ma na uwadze także następne pokolenia. 

- Ludzie podobnie myślący do mnie powinni mówić o tym, co zagraża Ziemi, promować ekologiczne zachowania i pokazywać przykłady zmian, które wdrożone w życie, mogą dużo dobrego zdziałać. Ja i moja rodzina staramy się na ile możemy żyć  tak, by naszej planecie szkodzić w jak najmniejszym stopniu. Nie popadamy w skrajności, nie wariujemy na punkcie ekologii, we wszystkim co robimy znajdujemy balans.  

       

       

       

       

 

 

 

(jrs, fot. J. Rutecka-Siadek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

popoppopop

1 0

Mam tak samo. Marzy mi się w Lesznie coś na wzór charity shop w UK. Żebym mogła oddać rzecz nową (nietrafione zakupy) a ktoś (organizacja pozarządowa jako gospodarz sklepu, siedziby) mógłby za grosze sprzedać. "Skorup" kuchennych (talerze, kubki) od innych zazdroszczę, bo z pewnością trafiają się perełki. Też mam takie podejście, że po co wyrzucać rzeczy dobrze działające? Nie mogę przeboleć zalegających całą planetę pieluch-pampersów. Pampersów jak najmniej na korzyść materiału bawełnianeg, tetry. Odzież jak najbardziej z bawełny, żaden niezdrowy plastik.

Ale też tu się kłania sztuka czegoś nowego z prawie niczego, starego, może nieprzydatnego czyli wspaniała sztuka kolażu. Pani instruktor, może otwarte warsztaty z kolażu?
20:44, 04.07.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu leszno24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%