Co za mecz na Smoczyku! Ogień na torze, emocje na trybunach, remis na koniec (zdjęcia)

Ostatni bieg decydował o wyniku niedzielnego meczu w Lesznie pomiędzy Fogo Unią a NovyHotel Falubazem Zielona Góra. Padł w nim remis 3:3, a w całym spotkaniu było 45:45.

Mecz na Smoczyku zgromadził na trybunach blisko 18 tysięcy kibiców. Magnesem była nie tylko stawka spotkania, ale też jego obsada. W ekipie gości wystąpiło aż czterech zawodników z przeszłością w Unii.

Jednym z nich był Piotr Pawlicki.

- Tę całą otoczkę odkładamy na bok, bardziej żyją nią kibice i dziennikarze. My skupiamy się na tym, aby odjechać dobre zawody. Wiemy, że przyjechaliśmy na trudny teren. Znajomość toru? Wszyscy znają geometrię owalu w Lesznie i wiedzą jak tutaj jechać - mówił przed spotkaniem Piotr Pawlicki.

W podobnym tonie wypowiadał się menedżer "Byków".

- My podchodzimy do meczu z Falubazem, jak do każdych innych zawodów. Nie ma zbędnej presji. Jedziemy swoje i tyle - wyznał Rafał Okoniewski.

Po dwutygodniowej przerwie do leszczyńskiej drużyny wskoczył ponownie Janusz Kołodziej.

- Janek jest w pełni sił. Wczoraj jeszcze trenował, Jesteśmy pełni optymizmu jeśli chodzi o jego występ - dodał popularny "Okoń".

111 w historii pojedynek Unii z Falubazem rozpoczął się od sześciu remisów. Dopiero w siódmym biegu pierwsze zespołowe zwycięstwo odnieśli goście. Dość szczęśliwie, bo defekt miał Kołodziej (rozleciał się zapłon). Wcześniej - w 5. wyścigu - upadek zanotował natomiast Keynan Rew. Po dwóch seriach było 22:20 dla zielonogórzan.

Początek trzeciej znów przyniósł pecha gospodarzom, bo z powodu defektu Bartosza Smektały upadek zaliczył Michał Curzytek i tym samym "Smyk" został wykluczony z powtórki. Po 10. gonitwie stadion eksplodował, bo gospodarze wreszcie wygrali 4:2 (Lebiediew przed Piotrem Pawlickim i Rew) doprowadzili do remisu 30:30.

- Strasznie się dzisiaj męczę. Nie wiem co ustawić w motocyklach. Ślizgam się i nie mam mocy. Cały czas trwa u mnie burza mózgu - mówił po trzeciej serii startów Janusz Kołodziej.

Po 11. wyścigu, wygranym podwójnie przez gości, ci objęli prowadzenie różnicą 4 punktów. "Byki" odrobiły dwa "oczka", a przed nominowanymi biegami było 40:38 dla Falubazu. W pierwszym z nich kapitalnie pojechał Ratajczak, który rzutem na taśmę wyprzedził Przemka Pawlickiego. Trzeci był "Zengi" i przed ostatnim pojedynkiem dnia mieliśmy 42:42.

Ten kibice oglądali na stojąco. Ku ich rozpaczy goście prowadzili 4:2 - Hampel przed Lebiediewem - ale Kołodziej zdołał wyprzedzić ostatecznie Piotra Pawlickiego i tym samym uratował meczowy remis 45:45.

- Ciśnienie jeszcze trzyma - podsumował spotkanie w telewizyjnej mix zonie Jarek Hampel. - Ogromny ciężar gatunkowy tego spotkania. To się czuło od początku. Było wielkie skupienie i walka do samego końca. Lekko zaskoczeni byliśmy twardą nawierzchnią toru. Przywozimy niezły wynik z Leszna.

- Nie zdążyłem na starcie w ostatnim biegu i musiałem toczyć ciężki bój z Piotrem Pawlickim. Szkoda tych naszych pomyłek w trakcie zawodów, defektów czy upadu. Tego zabrakło, bo pewnie losy meczu byłyby inne - wyznał Janusz Kołodziej.

Unia: Smektała 4 (2,2,w,0), Kołodziej 10 (3,d,3,3,1), Lebiediew 12 (1,3,3,3,2), Rew 2 (0,u,1,1), Zengota 9 (3,2,3,0,1), Jabłoński 0 (0,0), Ratajczak 8 (3,1,1,3), Mencel 0 (0).

Falubaz: Hampel 14 (3,3,2,3,3), Kvech 1 (1,0), Jensen 5 (0,2,1,2,0), Prz. Pawlicki 9 (2,1,2,2,2), Pi. Pawlicki 8 (2,3,2,1,0), Sadurski 3 (2,1,0), Hurysz 2 (1,1,0), Curzytek 3 (1,2).

[FOTORELACJA]8883[/FOTORELACJA]