Sąd Okręgowy w Poznaniu po raz trzeci uniewinnił Adama Z., oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Wyrok w tej głośnej sprawie z Poznania zapadł we wtorek, 25 marca. Jednym z obrońców Adama Z. był mecenas Piotr Jóźwiak, były wiceprezydent Leszna.
Ewa Tylman zginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku w Poznaniu, gdy wracała z imprezy wraz z Adamem Z., kolegą z pracy. Ciało 26-letniej kobiety zostało odnalezione w Warcie pod koniec lipca 2016 roku. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu postawiła Adamowi Z. zarzut zabójstwa "z zamiarem ewentualnym". Mężczyzna konsekwentnie nie przyznawał się do winy. Po dwóch uniewinnieniach sprawa trafiała do Sądu Apelacyjnego, który przekazywał ją do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.
Trzeci proces w sprawie Ewy Tylman ruszył przed Sądem Okręgowym w Poznaniu pod koniec października ubiegłego roku. W dwóch wcześniejszych Adama Z. bronił mecenas Ireneusz Adamczak z Piły, w trzecim drugim obrońcą był mecenas Piotr Jóźwiak, były wiceprezydent Leszna.
W listopadzie ubiegłego roku obrońcy oskarżonego wygłosili mowy końcowe. Argumentowali m.in., że nie ma żadnych dowodów na to, iż Adam Z. w jakikolwiek sposób przyczynił się do śmierci Ewy Tylman, w związku z czym oskarżony był już dwukrotnie uniewinniany. Przekonywali, że nie ma też dowodów na to, iż oskarżony był przy kobiecie, gdy znalazła się ona w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia i nie udzielił jej pomocy. To z kolei wiązało się, że zmianą stanowiska prokuratury, która chciała zawnioskować o zmianę zarzutu wobec Adama Z., z zabójstwa z zamiarem ewentualnym na nieudzielenie pomocy Ewie Tylman i domagać się dla oskarżonego kary 3 lat pozbawienia wolności. Formalnie nie zrobiła tego jednak, więc tak naprawdę przed ostatnią, wtorkową rozprawą, na Adamie Z. nadal ciążył zarzut zabójstwa.
Obrońcy oskarżonego już wcześniej wskazywali na liczne błędy prokuratury w śledztwie, m.in. na wadliwie i nierzetelnie przeprowadzony eksperyment procesowy, o którym w dodatku nie został powiadomiony obrońca Adama Z. – Ireneusz Adamczak. Cały czas wnosili o uniewinnienie oskarżonego, przypominając o jednej z podstawowych zasad procesu karnego - domniemaniu niewinności.
Po wysłuchaniu poprzednich mów końcowych, pod koniec stycznia, przewód sądowy został wznowiony. Istotne okazały się słowa prokurator Magdaleny Jareckiej, która przesłuchiwała Adama Z. zaraz po zatrzymaniu. Potwierdziła, że podejrzany domagał się poinformowania obrońcy o tym, że jest przewożony na eksperyment procesowy nad Wartą i że jeden z policjantów próbował się wówczas dodzwonić do mecenasa Adamczaka, ale ten nie odbierał telefonu.
- W związku z tą sytuacją uważaliśmy za nielegalny dowód, którym było pierwsze przesłuchanie Adama Z. w charakterze podejrzanego, gdyż to przesłuchanie odbyło się bez udziału obrońcy, a odręczny zapis świadczy o tym, że śledczy wiedzieli, iż Adam Z. ustanowił sobie obrońcę i prosił o jego udział w przesłuchaniu - mówi mecenas Piotr Jóźwiak. - Podobnie było w przypadku eksperymentu procesowego. Prokurator zdawał sobie wówczas sprawę, że Adam Z. ma obrońcę i domaga się jego udziału w eksperymencie.
We wtorek, 25 marca sąd ponownie wysłuchał mów końcowych obrońców i prokuratora. Adwokaci Adama Z. kolejny raz zaakcentowali naruszenie prawa do obrony podejrzanego (w śledztwie).
- Nie ulega wątpliwości - i dzisiaj potwierdził to także sąd - że Adam Z. od początku, zaraz po zatrzymaniu, domagał się udziału obrońcy w czynnościach procesowych - dodaje adwokat Piotr Jóźwiak. - Policja natomiast - jak zauważył sąd - jedynie pozorowała starania, żeby dodzwonić się do mecenasa Adamczaka, bo telefonowała do jego kancelarii w nocy, a przecież kancelaria to nie całodobowy market. Sąd zauważył też, że później, następnego dnia, nie było konieczności dalszego wykonywania czynności dowodowych, w tym przeprowadzania eksperymentu procesowego naprędce, „na siłę”, bez udziału obrońcy, którego obecności domagał się Adam Z. W związku z tym - w sytuacji, gdy podejrzany był pozbawiony obrońcy - sąd stwierdził, że dowody w tej sprawie są nielegalne. Tym samym sąd w pełni przychylił do naszych argumentów.
Sąd uniewinnił Adama Z. od zarzutu zabójstwa. Sędzia zaznaczył, że nie znalazł żadnego dowodu, który mógłby świadczyć o tym, że to oskarżony jest zabójcą Ewy Tylman. Sąd potwierdził, że ewidentnie naruszono prawo udziału obrońcy Adama Z. w jego pierwszym przesłuchaniu oraz w eksperymencie procesowym.
Wyrok nie jest prawomocny. Prokurator Łukasz Wawrzyniak zapowiedział, że prokuratura wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku i wówczas podejmie decyzję co do kolejnej apelacji.
Obrońcy Adama Z. przyjęli wyrok z zadowoleniem. Co powiedział adwokat Piotr Jóźwiak?
- Nie wiem, co w kwestii ewentualnej apelacji zadecyduje prokuratura, ale sądzę, że jeśli się na to zdecyduje, to apelacja nie będzie dotyczyć zarzutu zabójstwa, lecz co najwyżej „zakresu” nieudzielenia pomocy. Myślę, że wątek zabójstwa najpewniej zakończył się raz na zawsze, w związku z czym obecnie, po niemal 10 latach od rozpoczęcia tej sprawy, Adam Z. może odetchnąć i kolejny raz, a do tego w pełni powiedzieć, że tego zabójstwa nie popełnił.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu leszno24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz