- Takich przyjaciół mieć to skarb. Bardzo wam dziękujemy, że jesteście z nami i Franek też to czuje. Dostaje od was dobrą energię - ze łzami w oczach mówiła mama Franka, dla którego dzisiaj w Karczmie Borowej zorganizowano bieg charytatywny pod nazwą "Przytupnij 5 Frankowi".
Do 36 tygodnia ciąży Franek był zdrowym dzieckiem w brzuchu swojej mamy, której pękł tętniak tętnicy śledzionowej. Z tego powodu:
- Franek urodził się w ciężkiej zamartwicy, ja sama jestem po trzech reanimacjach, śpiączce, po krwotokach wewnętrznych, a Franek doznał ogromnego niedotleniania okołoporodowego i dlatego jest w takich stanie. Rokowania były złe, ale żyjemy, a rzeczy, które dzieją się wokół nas od narodzin syna, czyli od 5 września 2017 roku są cudami. To że Franek wybudził ze śpiączki mózgowej, że widzi i słyszy - mówiła Monika Mrug.
Rodzice zbierają pieniądze na leczenie i rehabilitację syna.
- Pieniądze są potrzebne na miesięczny wyjazd do Bangkoku, gdzie Franek będzie miał serię przeszczepów komórek macierzystych. Prócz tego potrzebujemy pieniędzy, już po powrocie, na kontynuację rehabilitacji. Wtedy jest szansa, że te komórki prawidłowo się przyjmą - mówił pan Marcin, tata chłopca.
Zapytany o bieg w Karczmie Borowej tak to skomentował:
- To nam daje tyle energii, że to jest ciężkie do opisania. Jesteśmy w szoku, że tyle osób znalazło czas i cząstką dobra dzielą się z nami dając Frankowi szansę na lepsze życie. To jest niesamowite.
Organizacją biegu zajęli się przyjaciele pana Marcina ze szkolnych ław. To ich druga akcja, pierwsza odbyła się w Wonieściu, wtedy zebrano 17 tys. złotych. Teraz był bieg w Karczmie Borowej.
- Pomogło nam dużo leszczyńskich firm. Mamy 1000 losów, z których 920 jest z nagrodami - w imieniu przyjaciół rodziców Franka mówił Stanisław Zasada, pomysłodawca dzisiejszego biegu.
W zawodach uczestniczyli biegacze od tych naprawdę bardzo młodych, po osoby dorosłe. Wszyscy byli wygranymi, bo biegli dla Franka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz