Zamknij

SP 1 to Budząca się szkoła. Czym się różni od innych placówek w Lesznie?

10:08, 19.01.2025 Aktualizacja: 09:11, 23.01.2025
Skomentuj

Prezydent Leszna Grzegorz Rusiecki zapowiedział likwidację Szkoły Podstawowej numer 1, a jego decyzja spotkała się z mocnym oporem ze strony rodziców uczniów, którzy do tej placówki uczęszczają. Z ich strony jednym z argumentów dotyczącym dalszego istnienia "Jedynki" jest realizowana przez nią inicjatywa Budzącej się Szkoły. Pisaliśmy o nim w 2024 roku w gazecie "ABC". Dzisiaj kiedy ważą się losy szkoły i toczy się gorąca dyskusja, zachęcamy do przeczytania tekstu. Zachęcamy również do przeczytania wywiadu z Martą Grześko-Nyczka na temat edukacji, który w 2023 roku opublikowaliśmy w gazecie "ABC".

*******

"Budząca Się Szkoła" - jak to działa?

Nauczyciele mają być wsparciem dla uczniów, a szkoła ma być miejscem, do którego dzieci i młodzież chcą przychodzić, bez obawy przed niezapowiedzianą kartkówką, wyrywkowym odpytywaniem, wciskaniem wiedzy tylko dla ocen. Tego nie da się zrobić na pstryk, bo transformacja wymaga zmiany podejścia do edukacji i jest procesem. W Szkole Podstawowej numer 1 w Lesznie już się to dzieje. - Trzy lata temu rozpoczęliśmy wdrażanie inicjatywy Budzącej Się Szkoły. Nie zapewnię, że w naszej szkole relacje nauczyciele - uczniowie na sto procent funkcjonują doskonale, ale mogę zapewnić - staramy się i nikt nam tego nie odbierze - mówi dyrektorka Kinga Karaś.

Budząca Się Szkoła

- Jest wiele rzeczy niedoskonałych w edukacji i mamy tego coraz większą świadomość obserwując pracę uczniów, rozmawiając z ich rodzicami i sami ze sobą. Czując potrzebę zmian trzy lata temu przystąpiliśmy do ruchu Budzących się Szkół - mówi dyrektorka Kinga Karaś.

W systemie polskiej edukacji od dziesiątek lat nic się nie zmieniło. Natomiast ruch Budzącej Się Szkoły idzie z duchem czasu. My nauczyciele rozumiemy, że każdy uczeń ma inny start, różne predyspozycje, inne możliwości. W tym kierunku się budzimy - mówi Anna Dratwińska, nauczycielka matematyki.

Istotą są relacje między uczniami, ale także relacje uczeń - nauczyciel.

- Zależy nam na dobrostanie dzieci i młodzieży. Nie robimy niezapowiedzianych sprawdzianów i nie odpytujemy przy tablicy, żeby udowodnić, że ktoś czegoś nie umie. Umawiamy się na jakąś formę sprawdzenia wiedzy, rozmawiamy z uczniami o terminie zaliczenia materiału, uznając, że oni najlepiej wiedzą jaki czas jest im potrzebny na przygotowanie. Termin zaliczenia jest naszą wspólną decyzją - tłumaczy K. Karaś.

- Podstawy programowe są przeładowane i tego nie zmienimy. Za to możemy ułatwić ich przyswajanie - stwierdza Anna Dratwińska.

- Uczeń, który chce poprawić ocenę, ustala z nauczycielem termin, w jakim to zrobi i tak poznaje smak odpowiedzialności. Chcemy także by zrozumiał, że nie uczy się dla nas i dla ocen, bo ważniejsze jest to, z jaką wiedzą zostanie - dodaje wicedyrektor Sebastian Zawieja.


Fot. Szkoła Podstawowa nr 1

System oceniania

W Szkole Podstawowej nr 1 cyfrowe oceny są wystawianie w klasach 5-8. Czwartoklasiści mają oceny procentowe.

- Ocena cyfrowa mówi: twój poziom wiedzy jest niedostateczny, dostateczny, dobry i tak dalej. Procentowa jest po prostu informacją, na ile został zaliczony materiał. Nie ocenia, a informuje - wyjaśnia Anna Dratwińska. - System procentowy wprowadziliśmy w klasach czwartych, ponieważ one idą z duchem Budzącej Się Szkoły od klasy pierwszej. W młodszych klasach uczniowie nie mieli tradycyjnych ocen, więc się dla nich nie uczą. Zależy nam, by dzieci zdobywały wiedzę wierząc we własne możliwości. Wychodzimy również z założenia, że nie każdy musi być we wszystkim tak samo dobry.

- Przecież słonia nie nauczymy latać - stwierdza Kinga Karaś.

- Oczywiście, że są uczniowie, którzy aspirują do tego, by mieć wysokie oceny ze wszystkich przedmiotów. Pytanie, czy to są rzeczywiście ich ambicje czy rodziców? - pyta wicedyrektor Sebastian Zawieja. - Docierają do nas słuchy, że uczniowie chcą mieć dobre oceny, aby rodzice byli z nich dumni.

Nauczyciele

- Przyjęliśmy zasadę: budzimy się każdy w swoim tempie. Nauczycielom daliśmy przestrzeń do tego, żeby przyjrzeli się efektom pracy nauczycieli wprowadzających zmiany i widzimy, że nieprzekonani, przekonują się. Praca daje satysfakcję, jeśli się wie, że uczeń przychodzi na lekcje chętnie, jest na nich dociekliwy i pyta - podkreśla dyrektorka "Jedynki".

Nauczyciele starają się zrozumieć z jakiego powodu uczeń wypadł gorzej na sprawdzianie. Może miał gorszy dzień, przecież ma do tego prawo. Może przygotowywał się na zaliczenie z innego przedmiotu? Może jest jakiś inny powód?

- Kiedyś w dziennikach było czerwono - zielono, sprawdzian - kartkówka. Teraz w dzienniku i terminarzu uczniów jest zdecydowanie przejrzyściej, bo nie chodzi o to, by uczeń cały czas był oceniany. My dorośli chcemy mieć prawo do czasu wolnego, dajmy go też dzieciom. Z tego powodu odchodzimy od zadań domowych, w większości są dla chętnych, chyba, że uczniowie sami proszą o zadanie w celu utrwalenia materiału z lekcji, a to coraz częściej się zdarza i ten system się sprawdza. Uczniowie sami się zgłaszają, że chcą coś dodatkowo zrobić - mówi Anna Dratwińska. - Wysyłamy uczniom komunikat: nie bój się powiedzieć, że czegoś nie rozumiesz. A poczucie, że uczeń pyta i chce przećwiczyć jakąś część materiału, sam z siebie, traktujemy jako sukces.

Rodzice

- Rodzic czasem aspiruje, by dziecko miało wyższą ocenę, a uczeń w samoocenie wie, co potrafi. Jeśli jednak oceni się zbyt nisko, rozmawiamy o tym, bo na przykład ja uważam, że zasługuje na więcej. Wyjaśniam uczniom dlaczego wystawiłam taką, a nie inną ocenę. Zrozumienie musi być po obu stronach. Autorefleksja jest także, jeśli mówimy o zachowaniu - mówi nauczycielka matematyki.

- Chcemy, żeby uczeń miał świadomość własnego zachowania i kontrolował je. Pracujemy nad tym, by pobudzać go do refleksji - uzupełnia Kinga Karaś.

Zielona Wyspa

- Nie chciałabym, żeby to, o czym mówimy, zabrzmiało - u nas jest świetnie. Bo tak nie jest, ale staramy się i nikt nam tego nie odbierze. Jako grono pedagogiczne pracujemy nad udoskonalaniem metod pracy i relacji z uczniami, bo zależy nam, by oni chętnie przychodzili do szkoły, w której jest pozytywna energia, w której dzieją się fajne rzeczy, w której nauka jest z chęci, a nie z musu - uważa dyrektorka.

- Raz w tygodniu podczas przerw są taneczne piątki, słodkie środy. Wprowadziliśmy pozytywne uwagi, bo w większości zwraca się uwagę na to, co robimy źle, a my uznaliśmy, że warto dostrzec to, co robimy dobrze. Odbiór był bardzo pozytywny po każdej ze stron. Pisali do nas rodzice zaskoczeni uwagami, które przynoszą dobre efekty. Wprowadziliśmy przerwy śniadaniowe po drugiej przerwie, w czasie których uczniowie zostają w klasie, spędzają ten czas ze sobą i z nauczycielem. Może to drobiazg, ale jednak ma wpływ na atmosferę. Doceniamy uczniów, uczniowie doceniają nas. Jeśli poprawiam sprawdzian używam długopisu z zielonym kolorem i nie zaznaczam nim błędów, tylko to co jest dobrze napisane. Uczeń ma się zastanowić, co mu poszło nie tak. Ma zrozumieć błędy - tłumaczy A. Dratwińska.

Szkoła wprowadziła konsultacje trójstronne, czyli jeśli ma dojść do indywidualnej wywiadówki, nie jest ona tylko spotkaniem nauczyciela i rodzica. Dziecko też bierze udział w rozmowie, by mogło przedstawić swój punkt widzenia na konkretną sprawę, czy sytuację. To również nauka odpowiedzialności.

- Jako szkoła ciągle się budzimy, bo zmian nie da się wprowadzić w rok albo dwa. To proces. Rezygnujemy z tego, co nie zadziało, albo to udoskonalamy. Poszukujemy nowych rozwiązań, korzystamy z dobrych doświadczeń innych placówek, wdrażamy projekty ogólnopolskie. Nie robimy niczego na siłę. Zależy nam na dobrostanie uczniów, dlatego się szkolimy, motywujemy siebie nawzajem i rozmawiamy - podsumowuje Kinga Karaś, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1.

autor: Justyna Rutecka-Siadek

*******

Czy szkoła jest przykrym obowiązkiem, a nauka to rygor i stres?

Polska szkoła wymaga naprawy, nie na dziś, ale na wczoraj. Tak uważa Marta Grześko-Nyczka, nauczyciel akademicki w Akademii Nauk Stosowanych w Lesznie, doktor nauk społecznych w zakresie pedagogiki, a także autorka publikacji dotyczących edukacji.

- Jaka jest polska szkoła?

- Mamy dziś inspirujące szkoły tworzące przyjazne warunki do efektywnego uczenia się, które wykorzystują bogaty dorobek pedagogiczny oraz czerpią z najnowszej wiedzy dotyczącej efektywnego korzystania z zasobów ludzkiego mózgu. Współczesne badania potwierdzają intuicje wielkich reformatorów poprzednich wieków wskazując, że potrzeba nam szkół działających w oparciu o dobre relacje, poczucie bezpieczeństwa oraz uwzględnienie indywidualnych predyspozycji i możliwości uczniów. Niezwykle istotne jest również uczenie się poprzez własną aktywność, zadawanie pytań oraz samodzielne wyciąganie wniosków. Chciałam zacząć pozytywnie, dlatego podkreślam, że mamy dziś w Polsce różne szkoły, także publiczne, które działając w sposób nieszablonowy udowadniają, że nauka nie musi być przykrym obowiązkiem, okupionym stresem i koniecznością podporządkowania. Niestety, w większości szkół brakuje zaufania i warunków do współpracy, panuje strach, rywalizacja, a wszystko dopełnia powszechna kontrola. To relikt pruskiego nauczania wymyślonego ponad dwieście lat temu na zupełnie inne potrzeby. I tak jak jesteśmy świadkami wręcz kosmicznych zmian cywilizacyjnych i zmienia się prawie wszystko, tak polska szkoła stoi niemal w miejscu. Nauczyciel wciąż pełni rolę wykładającego wiedzę, podczas gdy jest to najmniej skuteczna forma nauki. Wiele raportów, potwierdza, że stosowane powszechnie praktyki edukacyjne wpływają na obniżenie dobrostanu psychicznego uczniów i zagrażają ich prawidłowemu rozwojowi. Polska szkoła potrzebuje zmian, nie na dziś, ale od wczoraj.

- Będąc w szkole uczyłam się długich wierszy na pamięć, tych samych, których uczyli się moi rodzice. Wykuwałam na pamięć cieśniny i wyżyny. Mój syn będąc uczniem robił to samo.

- Niestety polska szkoła tkwi w wielu schematach, które są wynikiem przekonania, że skoro zawsze tak było, to nadal musi tak być. Warto jednak wychodzić poza ramy takiego myślenia i otwierać się na nowe perspektywy. Krąży w sieci rysunek, który pokazuje różne zwierzęta, ich zadaniem jest wejść na drzewo. Jest wśród nich małpa, foka, słoń, ryba itd. To dosadnie pokazuje nasze odmienne możliwości i uwarunkowania. Szkoła powinna być miejscem, które dostrzega w uczniu jego indywidualny potencjał i talent, nie marnując energii na uczenie czegoś, czego nigdy nie będzie w stanie zrobić, tak jak np. ryba nigdy nie wejdzie na drzewo. Myśląc o edukacji widzę potrzebę wspierania człowieka w kontekście jego całożyciowego rozwoju. Dzisiaj wiemy już bardzo wiele na temat tego, jak kształcić i jakie kompetencje rozwijać, natomiast w praktyce tej wiedzy nie wykorzystujemy zbyt często. Zapominamy, że rolą współczesnej szkoły powinno być wyzwalanie kreatywności i krytycznego myślenia, zachęcanie do współpracy i dobrej komunikacji, porządkowanie wiedzy i ukazywanie możliwości jej zastosowania w praktyce. Zamiast tego wymagamy posłuszeństwa i encyklopedycznego zapamiętywania informacji.

- Nawet jeśli do szkoły trafi nauczyciel z głową pełną pomysłów, któremu się chce, czy jednak system go nie wepchnie w tryby wypracowane przez dekady?

- Trudno iść pod prąd. Do tego potrzeba dużo odwagi i aktualnej wiedzy. To wymaga od nauczycieli refleksji nad skutecznością ich metod pracy oraz wysiłku w przekształcaniu utrwalonego przez wieki sposobu myślenia o ich roli zawodowej. Bardzo trudno porzucić metodykę „kija i marchewki”, która wciąż wiedzie prym, jednakże coraz więcej szkół przekonuje się, że warto. To szkoły – społeczności, które są w procesie zmiany. Część z nich dołączyła do polskiego ruchu Budzących się Szkół, w których odchodzi się od schematów tradycyjnego kształcenia na rzecz tworzenia efektywnych warunków do rozwoju dzieci i młodzieży. Idących pod prąd, jest coraz więcej. Mają skąd czerpać, bo mamy w Polsce naprawdę świetne przykłady.

- Szkoła jest trudna, zbyt wymagająca i nieprzyjazna?

- Badania wskazują, że tylko 30 procent uczniów przechodzi edukację bezboleśnie. Cóż może znaczyć szkoła dla pozostałych 70 procent? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo złożona, ale najważniejsze, że nauczyciele mogą zmienić te dane. Czy z przyzwyczajenia co rozdział muszą robić sprawdzian? A może lepiej podzielić klasę na grupy i poprosić, by opracowali materiał w formie plakatu czy gry. Można zapytać ucznia co to jest wiosna? A można zapytać, czy wiosna byłaby lepszą malarką czy kucharką? Szukanie odpowiedzi na to drugie może okazać się pobudzającą wymianą spostrzeżeń i opinii. Metoda uczenia się poprzez dyskusję zachęca do aktywności uczniów, natomiast zadawanie pytań pod klucz rodzi lęk i niepewność. Bycie nauczycielem wspierającym w procesie uczenia się jest wyzwaniem, bo znamy model: nauczyciel – mistrz, który wie lepiej. Organizowanie lekcji w sposób, który stawia uczniów w roli partnerów, otwiera ich umysły oraz wzbudza wiele pozytywnych emocji jest trudne dla osób, które same nie doświadczyły tego rodzaju edukacji. Dlatego powielamy model oparty na władzy nauczyciela, odtwarzaniu wiedzy i karach jako głównych motywatorach do nauki. Czy jedynka jedna, druga, trzecia podniesie motywację ucznia? Czy zbiorowa odpowiedzialność w formie kartkówki czegoś uczy? W szkole dużo częściej podkreślane są błędy niż mocne strony uczniów. Trudno mówić o edukacji opartej na sukcesie. A nic tak nie motywuje ucznia jak docenienie jego wysiłku i zaangażowania, nie zawsze efektu. Czasami na satysfakcjonujący wynik trzeba poczekać i warto dać uczniowi szansę na jego osiągnięcie.

- Wodzisław Śląski wprowadził cztery dni nauki i jeden dzień projektowy. Dobry pomysł?

- Każda propozycja, która kruszy mur jest dobra. Może to coś, co da nauczycielom nową perspektywę, a uczniom oddech. Twórzmy szkołę wspierającą uczniów, by ze szkoły wychodzili wzmocnieni, a nie z połamanymi skrzydłami. Czasem wystarczą małe zmiany, które przynoszą niewspółmierne korzyści.

- Co z rodzicami, którzy też wchodzą w role wyznaczane przez szkołę, po prostu się nie wychylają w obawie, że to się odbije na ich dziecku.

- Rodzice i nauczyciele mają grać do jednej bramki, a często są po dwóch stronach barykady. Szkoła jest wspólnym dobrem, wszyscy chcemy dobrze dla dzieci, to dlaczego nie usiądziemy razem? Zmiany w szkole wymagają od nauczycieli refleksji, ale ta jest potrzebna także rodzicom. Bywa, że to oni utrudniają wprowadzanie mądrych zmian w kształceniu ich dzieci. Najgorsze, że jako ludzie stworzyliśmy szkołę do której coraz mniej chętnie chodzą nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele. Dopóki będziemy nazywać to systemem nie zrozumiemy, że zmiana częściowo zależy właśnie od nas: nauczycieli, dyrektorów i rodziców.

- Co możemy zrobić już dziś, by w szkole było lepiej?

- Możemy zrobić bardzo wiele, ponieważ polskie prawo oświatowe jest doskonałą podporą mądrych praktyk edukacyjnych. Wbrew powszechnemu przekonaniu główną przeszkodą stopującą zmiany polskiego systemu edukacji nie są odgórne wytyczne, a nasza mentalność oraz przyzwyczajenia. Na szczęście jest w Polsce wielu nauczycieli i coraz więcej szkół, które inspirują swoim przykładem i zachęcają do wejścia na drogę zmiany. Warto zatem obserwować, co dzieje się wokół nas, dyskutować, wymieniać doświadczenia i poszukiwać najlepszych rozwiązań dla swoich środowisk szkolnych.

Rozmawiała Justyna Rutecka-Siadek

 

 

 

(jrs, fot. L. Matuszewska )

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

OlekOlek

1 2

Chore nierzady Po . Sprzedać zlikwidować rozwalić zwolnić. Obiecywać niedtrzymywać i kłamać.

21:08, 19.01.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

HmmHmm

3 0

Odniosę się do tytułu artykułu. Czym się różni od innych placówek, a czym się różni człowiek od człowieka podczas zwolnień grupowych. Np. zwalniają 10 osób z 40 które robią to samo w fabryce. Te 10 jest gorszych, nie. Po prostu nie ma zamówień. Tak samo jest z tą szkołą, mało dzieci, dużo pieniędzy aby ją wyremontować więc jest niepotrzebna. Szkoda że ludzie tak nie protestują jak rachunki za prąd, gaz rząd podnosi rok do roku o kilkanaście procent.

21:50, 19.01.2025
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

P.P.P.P.

0 0

To nie jest duża szkoła - mało dzieci. To jest szkoła pełna dzieci. Inne zaczynają mieć braki uczniów! Tu nie ma mniej uczniów niż planowane.

18:39, 03.02.2025

0%