Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu kolejny raz wygłoszone zostaną mowy końcowe w procesie Adama Z., na którym cały czas ciąży zarzut zabójstwa Ewy Tylman, choć prokuratura zapowiedziała, że będzie wnioskowała o zmianę kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy kobiecie znajdującej się w sytuacji zagrożenia życia. W tej głośnej sprawie, która niedawno przybrała nieoczekiwany obrót, jednym z obrońców Adama Z. jest mecenas Piotr Jóźwiak z Leszna.
Ewa Tylman zginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku w Poznaniu, gdy wracała z imprezy wraz z Adamem Z., kolegą z pracy. Ciało 26-letniej kobiety zostało odnalezione w Warcie pod koniec lipca 2016 roku. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu postawiła Adamowi Z. zarzut zabójstwa "z zamiarem ewentualnym". Mężczyzna, który konsekwentnie nie przyznaje się do winy, już dwa razy został uniewinniony przez sąd. Sprawa trafiała do Sądu Apelacyjnego, który przekazywał ją do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.
Trzeci proces w sprawie Ewy Tylman ruszył przed Sądem Okręgowym w Poznaniu pod koniec października ubiegłego roku. W tych wcześniejszych Adama Z. bronił mecenas Ireneusz Adamczak z Piły, obecnie drugim obrońcą jest Piotr Jóźwiak, były wiceprezydent Leszna.
W listopadzie ubiegłego roku obrońcy oskarżonego wygłosili mowy końcowe. Argumentowali m.in. że nie ma żadnych dowodów na to, iż Adam Z. w jakikolwiek sposób przyczynił się do śmierci Ewy Tylman.
Na liczne błędy prokuratury w śledztwie wskazał Piotr Jóźwiak, który ma na uwadze m.in. wadliwie i nierzetelnie przeprowadzony eksperyment procesowy, o którym w dodatku nie został powiadomiony obrońca Adama Z. – Ireneusz Adamczak.
Obrońcy Adama Z. wnieśli o jego uniewinnienie, przypominając o jednej z podstawowych zasad procesu karnego - domniemaniu niewinności.
Po wysłuchaniu mów końcowych sąd stwierdził, że ze względu na zawiłość sprawy wyrok zostanie ogłoszony kilka dni później, ale tak się nie stało. Postanowił bowiem wznowić przewód sądowy, uznając, że materiał zebrany w aktach sprawy nie jest wystarczający do weryfikacji okoliczności podniesionych przez obrońców, w tym wątku o naruszeniu prawa Adama Z. do obrony zarówno podczas przesłuchania przeprowadzonego krótko po jego zatrzymaniu, jak i podczas eksperymentu procesowego.
Przewód sądowy został wznowiony pod koniec stycznia i przybrał nieoczekiwany obrót po tym, jak sąd zwrócił uwagę na zagadkowy, odręczny zapis „Mecenas Adamczak, Piła” znajdujący się na jednej ze stron komputerowego protokołu przesłuchania Adama Z. przeprowadzonego krótko po jego zatrzymaniu. Ta adnotacja ma potwierdzać, że śledczy wiedzieli, iż Adam Z. kontaktował się wcześniej z adwokatem Ireneuszem Adamczakiem i udzielił mu pisemnego pełnomocnictwa do obrony. Podczas poprzednich procesów sąd nie zwrócił uwagi na ten odręczny zapis.
Obecnie natomiast, po wznowieniu przewodu sądowego, ten wątek sprawy był wyjaśniany podczas przesłuchania jako świadków dwóch policjantów (w tym jednego już emerytowanego) z wydziału dochodzeniowo-śledczego komendy wojewódzkiej w Poznaniu, którzy w listopadzie 2015 roku zajmowali się zaginięciem Ewy Tylman i byli obecni przy przesłuchaniu Adama Z. prowadzonym przez prokuratora. Nie wyjaśniło to jednak do końca wątpliwości dotyczących zapewnienia podejrzanemu (wówczas) prawa do obrony.
Z kolei prokurator Magdalena Jarecka, która przesłuchiwała Adama Z. zaraz po zatrzymaniu, powiedziała obecnie – po wznowieniu przewodu sądowego, że odręczny zapis na protokole przesłuchania mógł zostać umieszczony już po zakończeniu składania wyjaśnień przez Adama Z. Potwierdziła natomiast, że podejrzany domagał się poinformowania obrońcy o tym, że jest przewożony na eksperyment procesowy nad Wartą i że jeden z policjantów próbował się wówczas dodzwonić do mecenasa Adamczaka, ale ten nie odbierał telefonu. Mecenas Adamczak twierdzi natomiast, że dopiero kilka godzin później dowiedział się o zatrzymaniu Adama Z. i po tej informacji przyjechał do Poznania, ale policjanci nie dopuścili go do podejrzanego.
- W związku z tą sytuacją uważamy za nielegalny dowód, którym jest pierwsze przesłuchanie Adama Z. w charakterze podejrzanego, gdyż odbyło się ono bez udziału obrońcy, a odręczny zapis świadczy o tym, że śledczy wiedzieli, iż Adam Z. ustanowił sobie obrońcę i prosił o jego udział w przesłuchaniu – mówi mecenas Piotr Jóźwiak. - Podobnie było w przypadku eksperymentu procesowego. Już nawet pomijam to, że został on wadliwie przeprowadzony, bo miał miejsce w dzień, a nie w nocy oraz w innym miejscu niż to, gdzie w listopadzie 2015 roku doszło do zdarzenia z udziałem Ewy Tylman, a także w obecności agresywnego tłumu ludzi, którzy chcieli wręcz zlinczować Adama Z., co powodowało, że podejrzany miał ograniczoną możliwość swobodnej wypowiedzi. Pomijając te okoliczności, należy zauważyć, że prokurator zdawał sobie sprawę, iż Adam Z. ma obrońcę i domaga się jego udziału w eksperymencie. Jeżeli prokuratura rzeczywiście nie mogłaby się dodzwonić do adwokata Adamczaka, to powinno być to odnotowane na protokole z przebiegu eksperymentu, tymczasem w żaden sposób nie zostało udokumentowane.
Termin kolejnej rozprawy został wyznaczony na 25 marca. Tego dnia sąd chce przeczytać jeszcze jeden protokół z wyjaśnień Adama Z. i ewentualnie przesłuchać oskarżonego oraz ponownie wysłuchać mów końcowych obrońców i prokuratora.
1 0
2015 rok -sady? Sponsorowany art