Działkowcy twierdzą, że obecnie nie ma już podziału na cztery pory roku, ponieważ zimy charakteryzują się brakiem śniegu, za to większą ilością opadów deszczu. W miesiącach kiedy powinno być mroźnie temperatury, często bywają plusowe. Za to wiosną są duże wahania pogodowe. Zdarzają się dni z temperaturami, które pasują do lata, po których następują nagłe przymrozki. Działkowcy mówią wprost - przez zmiany klimatu przyroda głupieje.
Działkowcy są przyjaciółmi przyrody.
- Nasze małe kawałki ziemi szanujemy i dbamy o nie - mówi Bogdan Wierzba z Leszna, działkowiec od 15 lat.
- Mam mieszkanie w bloku i bez balkonu, więc moja działka jest dla mnie miejscem wypoczynku, z dala od zgiełku miasta i na świeżym powietrzu. Na działkę z przyjemnością dojeżdżam rowerem, a dbając o grządki, krzewy, czy trawnik, też jestem w ruchu, co razem pomaga mi zachować dobrą formę - mówi z kolei Maria Młyńska, która ogród działkowy w Lesznie ma od 28 lat.
Kilkanaście lat doświadczenia i obserwacji natury panu Bogdanowi pozwala wyciągać wnioski.
- Dostrzegam zmiany klimatyczne. Ta najważniejsza dotyczy tego, że nie ma wyraźnego podziału na pory roku. Kiedyś mieliśmy 4, teraz są dwie i jeszcze niewyraźne. Zimą aura jest jesienna. Zamiast śniegu jest deszcz. Potem jest niby wiosna, która chwilami jest jak lato. Na przykład, w kwietniu robi się niespodziewanie upalnie, a wtedy przyroda "wybucha", rośliny rosną i kwitną, a potem z dnia na dzień, temperatura drastycznie się obniża i wszystko diabli biorą. Lata są często upalne, z długimi okresami bez deszczu. Uważam, że pogmatwało się w pogodzie, a przez to i w przyrodzie.
- W tym roku wiosna była mocno chłodna, a deszczu było jak na lekarstwo. Latem nie mieliśmy za dużo ciepłych dni i wyjątkowo dużo padało - taką ocenę dwóm porom roku wystawia Maria Młyńska.
Wahania pogodowe skutkują tym, że działkowcy zmieniają terminy sadzenia roślin.
- Kiedy zaczynałem być działkowcem obowiązywał kalendarz z sugerowanymi porami zasiewu. A teraz jest wiele odstępstw. Lato trwa dłużej i nie ma prawdziwej jesieni. Rośliny, które sadziłem we wrześniu, bądź w październiku, teraz sadzę w listopadzie. Dobrym przykład jest czosnek. W ubiegłym roku, zgodnie z zalecanym terminem, posadziłem go w październiku. Zima nie była mroźna, więc w lutym już kiełkował, kiedy zaczęła się kalendarzowa wiosna, przyszło gwałtowne ochłodzenie i czosnek zmarzł. Do wiosny główka czosnku powinna być w ziemi, dobrze się ukorzenić, a dopiero kiedy robi się ciepło, czyli około kwietnia, roślina powinna rosnąć - swoimi spostrzeżeniami dzieli się pan Bogdan.
- Trzy lata temu styczeń był tak ciepły, że na działce zrywałam sałatę - mówi z kolei Maria Młyńska.
Zmiany zachodzące w przyrodzie odbijają się na zbiorach działkowców.
- Pomidory sadzę w szklarni i z reguły na przełomie kwietnia - maja. W tych miesiącach bywa chłodno, więc dogrzewam krzewy. Zresztą nie tylko ja to robię, bo inni działkowcy również. Dzięki temu pomidory, z pomocą człowieka, nadrabiają - tłumaczy działkowiec.
- Kiedy jest zimno pomidory posadzone w szklarni dogrzewam. Wstawiam wkłady od zniczy ze świeczkami, by sadzonki ratować przed zimnem - wyjaśnia pani Maria.
[FOTORELACJA]11345[/FOTORELACJA]
Z kolei kwiaty:
- Kiedyś uprawiałem piękne odmiany dalii, które wykopywałem jesienią, a jej bulwy obsuszałem i chowałem do piwnicy, tak chroniąc je przed zimnem. Wiosną bulwy wkopywałem do ziemi. Skończyłem jednak z daliami, ale od innych działkowców wiem, że oni bulw nie wykopują na zimę, bo przy obecnych temperaturach, roślina dobrze sobie radzi - tłumaczy Bogdan Wierzba.
- W poprzednim sezonie nie wykopałam mieczyków i przez zimę nic im się nie stało - uzupełnia Maria Młyńska.
Działkowcy uważają, że po chłodniej wiośnie często zaczynają się bardzo upalne dni.
- Co też nie jest dobre. W tym roku krzewy borówki były obsypane owocami, gwałtownie zrobiło się bardzo gorąco i wystarczyło kilka dni, by po prostu się "ugotowały". Skorzystały na tym osy, które oblegały krzewy - wspomina pani Maria i dodaje: - W kwietniu 2024 roku było gorąco, drzewa owocowe zaczęły kwitnąć, ale że nagle przyszły przymrozki, śliwki i jabłka zmarzły.
Bogdan Wierzba stwierdza, że klimat w Polsce staje się coraz bardziej podobny do warunków panujących na południu Europy.
- Kilkanaście lat temu nie pomyślałbym, że na działce mógłbym uprawiać paprykę, bo nie było na to dobrych warunków pogodowych. Od kilku sezonów jest zupełnie inaczej. Na moim stole gości papryka z moich krzewów. Nie jest niczym dziwnym, że działkowcy uprawiają arbuzy. Winogrona działkowe są coraz smaczniejsze, ja hoduję odmiany ciepłolubne.
Działkowcy dostrzegają, że zmiany klimatu mają także inne negatywne skutki, a mianowicie jest coraz więcej chorób grzybowych.
- Mszyce były, są i będą, ale ćma bukszpanowa, przywleczona do Polski z Azji, jest problemem od kilku sezonów. Owad znalazł u nas dobre warunki do życia, właśnie ze względu na ocieplający się klimat. A ćma bukszpanowa to poważny szkodnik, wystarczy kilka dni by z dużego krzewu zostały tylko gałęzie - słyszymy od pana Bogdana.
- Gołym okiem widać zmiany klimatyczne, które przede wszystkim odbijają się na spadku plonów - uważa Józef Biernacki, członek Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Działkowców w Poznaniu, przewodniczący Kolegium Powiatu Leszczyńskiego Rodzinnych Ogrodów Działkowych, jednocześnie prezes ROD Bratek w Lesznie. - W pogodzie mamy amplitudę, albo deszczu jest za dużo, albo za mało. Jest bardzo zimno, albo bardzo gorąco. Pory przejściowe, wiosna i jesień, zanikają. To razem powoduje rozchwianie przyrody. Rośliny zdecydowanie tracą odporność i są ofiarami chorób. Pojawiają się gatunki inwazyjne, które wypierają rośliny endemiczne. To na przykład modne kolorowe trawy, które ładnie wyglądają, ale za to wypierają zwykłą trawę, która potrzebuje ściśle określonych czterech pór roku. Jest wielu działkowców, którzy nie chcą mieć kwiatów i grządek z warzywami, bo zamiast nich wolą mieć trawniki, które wyglądają jak boisko na Wembley, a być może nie zdają sobie sprawy, że szkodą przyrodzie. Muszą mieć jednak świadomość, że brak pokarmu dla owadów zapylających ma swoje negatywne skutki dla upraw. Chociażby trzmiel - jest podstawowym gatunkiem zapylającym sadzonki ogórków - a owad ten zaczyna być niewidoczny.
Rozchwianie w przyrodzie, o którym mówi Józef Biernacki, powoduje również, że owady - szkodniki są coraz liczniejsze.
- Na przykład ślimaki bez skorupy, popularnie nazywane bezdomnymi. Kiedyś ich nie było, a z roku na rok jest ich coraz więcej. Mają warunki do rozwoju, ponieważ złożone przez nie jaja, zimą nie wymarzają, a wiosną atakują rośliny - wszystkie! Dlatego szanujmy jeże, które są ich naturalnymi wrogami. Starajmy się unikać stosowania chemii, by wyplenić ślimaki bez skorupy z działek. Zapewniam - zrobią to za nas jeże!
Józef Biernacki uważa, że zanika wyraźni podział na pory roku.
- Nie ma prawdziwych zim ze śniegiem, który otula rośliny, wiosna szybko przechodzi w lato, lato zrównuje się w jesienią. Szkodzi to uprawom warzyw i owoców. Tu znów posłużę się przykładem. Typowa antonówka - szara albo złota reneta - nie owocują tak jak ja pamiętam sprzed lat, a dlatego, że zmieniły się warunki. Jabłonie były przystosowane do zimowania, do zmiany okrywy, a teraz ledwo co zrzucą liście, już mają nowe pąki. To jest efekt zmian klimatu.
Coraz więcej właścicieli ogródków działkowych świadomie przeciwdziała zmianom klimatycznym. Dobre przykłady wymienia Józef Biernacki.
- Wpisuje się w to właściwa gospodarka deszczówką, którą gromadzimy w beczkach, do których ścieka woda z rynien zamontowanych na dachach altan, czy to zbierając ją do pojemników rozstawionych na ogródkach, albo w oczkach wodnych. Zachęcamy owady, szczególnie zapylające, do zamieszkiwania na działkach, ustawiając dla nich specjalne domki. Działkowcy - przyjaciele owadów unikają stosowania chemicznych środków ochrony roślin. Ściółkowanie i kompostowanie zmniejsza zużycie wody i zapobiega erozji gleby, a bogata w materię organiczną wiąże więcej węgla. Sprzymierzeńcem klimatu są drzewa, szczególnie liściaste, ponieważ mając duże i szerokie liście, prowadzą intensywną fotosyntezę. Uprawy na działkach przyczyniają się do ograniczania nadmiernej produkcji żywności, bo działkowiec uprawia tyle warzyw, czy owoców, ile sam zje. Niektóre Rodzinne Ogrody Działkowe w Lesznie szczycą się tym, że działkowcy, którzy mają nadwyżki, głównie owoców, dzielą się nimi chociażby z instytucjami społecznymi. Własne warzywa czy owoce eliminują konieczność ich fabrycznego pakowania, a to przecież jest jakiś wkład w ochronę środowiska i klimatu. Kolejną kwestią jest oszczędzanie energii. Przechadzając się między działkami można zobaczyć, że wieczorową porą są oświetlane lampkami solarnymi, co jest nie tylko dobre dla środowiska, ale jest po prostu ładne. Na ogródkach działkowych montowane są także panele słoneczne. Polski Związek Działkowców zabrania spalania odpadów roślinnych na działkach, mając na uwadze nie tylko względy bezpieczeństwa pożarowego, ale również zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych. Ogródki działkowe, które są zielonymi płucami miast z pewnością odgrywają ważną rolę w ochronie klimatu.