Zdecydowanym faworytem sobotniej konfrontacji w Trapezie byli goście z Jelcza-Laskowic. Acana Orzeł to jedyny w pełni profesjonalny zespół w Futsal Ekstraklasie, naszpikowany zagranicznymi zawodnikami.

Leszczynianie nie mieli jednak zamiaru położyć się przed faworyzowanym przeciwnikiem i zapowiadali walkę o pełną pulę.

- Gramy w końcu u siebie, przed własną publicznością, i przy pełnej koncentracji i mobilizacji jesteśmy w stanie podjąć rękawicę. Bardzo chcielibyśmy wygrać, bo przed nami trudne, grudniowe pojedynki z Piastem Gliwice i Rekordem Bielsko-Biała.

Gospodarze faktycznie postawili gościom twarde warunki. Do przerwy licznie zgromadzona w Trapezie widownia - w tym silna grupa fanów Orła - nie doczekała się bramek. Te padły dopiero po zmianie stron. Zaraz po wznowieniu spotkania na prowadzenie wyszli rywale po trafieniu Ivana Marquina, który wykorzystał błąd obrony naszych futsalowców. Leszczynianie do końca walczyli o choćby jeden punkt i dopięli swego. Grając w przewadze - bez wycofanego bramkarza - wyrównali po golu Adriana Niedźwiedzkiego, co nastąpiło na 10 sekund przed ostatnią syreną.

- Piękny mecz i piękna końcówka. Walczyliśmy do ostatnich sekund i udało się. Ten remis smakuje jak zwycięstwo - cieszył się po spotkaniu prezes Mrozkowiak.