Trener polskich szermierzy, który wrócił z USA, jest zarażony koronawirusem

W sieci pojawiła się informacja o tym, że u jednego ze szkoleniowców szermierki stwierdzono pozytywny wynik na obecność koronawirusa. Wrócił niedawno z USA, gdzie przebywali także leszczyńscy zawodnicy oraz trener Sławomir Mocek i prezydent Leszna Łukasz Borowiak.

Jak udało nam się ustalić, te niepokojące informacje nie dotyczą szkoleniowca IKS-u Leszno.

- Czuję się bardzo dobrze i od powrotu ze Stanów Zjednoczonych przebywam na kwarantannie w domku nad jeziorem - poinformował nas Sławomir Mocek.

Podobnie jest w przypadku zawodników. Przebywają w domach lub na stancjach. Nie opuszczają tych miejsc, mimo tego, że nie objęła ich przymusowa kwarantanna, gdyż wrócili do kraju przed wprowadzeniem jej obowiązku.

Informacja o zarażeniu dotyczy szkoleniowca z Gdańska, który dwa dni temu poczuł się źle i narzekał na duszności. Trafił do szpitala i został tam na obserwacji. Przeprowadzono mu test na obecność koronawirusa i wynik był pozytywny.

Wspomniany trener był najpierw na krótkim zgrupowaniu kadry w Londynie (nie było tam nikogo z Leszna), a później w USA. Był zakwaterowany w innym miejscu niż wspomniani Sławomir Mocek i Łukasz Borowiak.

- My byliśmy w samym Los Angeles, a kadrowicze w Anaheim, gdzie miały być rozgrywane zawody Pucharu Świata. To wynikało z tego, że za część zawodników płacił Polski Związek Szermierczy, a reszta, w tym także my, lecieliśmy do Stanów za własne pieniądze - powiedział S. Mocek. Dodał też, że zarówno w jedną, jak i drugą stronę podróż odbywała się oddzielnie.

Polski Związek Szermierczy skontaktował się ze wszystkim osobami (zawodnikami i szkoleniowcami), które przebywały w USA i przekazał im informację mailową, że mają postępować zgodnie z wytycznymi Sanepidu. Mieli też odesłać aktualne i dokładne adresy przebywania i być w stałym kontakcie ze związkiem.