Zamknij

Falubaz nie miał nic do powiedzenia w rewanżowym meczu w Lesznie. Finał dla Fogo Unii Leszno! (zdjęcia)

20:01, 28.09.2020 D.C. Fot. J. Kuik Aktualizacja: 10:42, 29.09.2020
Skomentuj
reo

Solidne lanie - w przenośni i praktyce, bo w poniedziałkowy wieczór znów w Lesznie padało - zafundowali Falubazowi Zielona Góra żużlowy Fogo Unii. Pokonali rywali aż 57:33 i pewnie wjechali do finału rozgrywek.

Po pierwszym meczu w Zielonej Górze w ekipie gości daleko było do zadowolenia, choć Falubaz w końcówce zniwelował straty do zaledwie 2 "oczek".

- Jestem optymistą i wierzę w swój zespół w rewanżu. To są klasowi zawodnicy - zapowiadał trener Piotr Żyto, który był przed rewanżem dość wyluzowany.

- Czym się mam stresować. To Unia musi, my tylko możemy. Na wyjeździe zawsze jest łatwiej, bo nie ma tej całej nerwowej otoczki związanej z przygotowaniem toru. Teraz martwią się tym gospodarze, nie my.

Goście postawili wszystko na jedną kartę i w miejsce słabo jeżdżącego w tym sezonie Antonio Lindbaecka wstawili czołowego zawodnika eWinner 1. Ligi, Australijczyka Rohana Tungate`a.

- Nie mamy nic do stracenia, stąd taka decyzja - tłumaczył powołanie "kangura" opiekun Falubazu.

- Cieszę się, że dostałem szansę - wyznał z kolei Australijczyk. - Znam tor w Lesznie, bo jeździłem tu trzy lata temu w turnieju indywidualnym, a poza tym trochę też trenowałem swego czasu na tym obiekcie.

Znacznie lepsze nastroje panowały w Lesznie, choć przesadnej euforii też nie było.

- U rywala udało nam się osiągnąć dobry wynik. Jesteśmy minimalnie przed Falubazem, ale to tylko mały kroczek. Nic nie jest jeszcze przesądzone. Czeka nas bardzo trudna przeprawa, do której musimy się jak najlepiej przygotować.

Sen z powiek spędzała jednak w weekend z oczu menedżera "Byków" aura i padający w piątek i sobotę deszcz.

- Pogoda nie była naszym sprzymierzeńcem, stąd dodatkowy stres przed meczem - przyznał Piotr Baron.

Szybko jednak okazało się, że nawierzchnia - dobrze ubita i przygotowana, co podkreślali także goście - nie zaskoczyła gospodarzy. Rozpoczęli od mocnego uderzenia i po pierwszej serii prowadzili już 17:7. Drugą rozpoczęli od podwójnej wygranej, po której było już 22:8. W tym momencie rozpadało się nad Smoczykiem i sędzia Artur Kuśmierz podkręcił tempo. Nie przeszkodziło to jednak leszczynianom w powiększaniu przewagi. Po siedmiu gonitwach było 30:12. Goście nie istnieli i na tym etapie poniedziałkowego meczu nie mogli się pochwalić żadnym indywidualnym zwycięstwem - później wygrywali już Protasiewicz i Vaculik.

Kolejne biegi niewiele jednak zmieniły, dzięki czemu już po 10. wyścigu kibice zgromadzeni na Smoczyku mogli świętować awans mistrzów Polski do tegorocznego finału PGE Ekstraligi. Ostatecznie nasi żużlowcy ponownie pokonali Falubaz 57:33 i w weekend powalczą o czwarte złoto z rzędu. Rywala poznają po zakończeniu dzisiejszego meczu w Gorzowie.

- Nie liczyliśmy na aż tak wysokie zwycięstwo - przyznał Piotr Pawlicki. - Wielkie brawa za przygotowanie toru. Od czterech lat jest on podobnie robiony i mamy chyba na to swój patent. Cieszymy się bardzo i na pewno nie odpuścimy czwartego z rzędu złota. Ja przyjechałem dzisiaj na stadion podwójnie zdeterminowany po tej ostatniej nagonce na mnie po meczu w Zielonej Górze. Miałem coś do udowodnienia.

Leszno: Sajfutdinow 11 (3,3,3,2), Kołodziej 8 (3,2,0,2,1), Smektała 12 (2,3,2,2,3), Lidsey 8 (2,2,3,1), Pawlicki 12 (3,3,3,3), Szlauderbach 2 (0,1,0,1), Kubera 4 (3,0,1,d).

Zielona Góra: Tungate 3 (0,2,1,0,0), Vaculik 9 (1,1,2,3,2), Jensen (1,1,2,1,2), Protasiewicz 9 (2,0,1,3,3), Dudek 1 (0,1,0,0), Krakowiak (1,0,1), Tonder (2,0,0).

(D.C. Fot. J. Kuik)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

kibickibic

1 1

Jest moc. Brawo! Rywala chyba jednak dzisiaj nie poznamy, bo w Gorzowie kicha z torem 20:42, 28.09.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%