Ostatni wyścig niedzielnego meczu w Lesznie zdecydował o zwycięstwie popularnych "Byków" nad Wilkami Krosno 46:44. Gospodarze wygrali go podwójnie i zainkasowali pierwszy w tym sezonie komplet punktów w PGE Ekstralidze.
Krośnianie jechali na inauguracyjny pojedynek do Leszna z wielkimi nadziejami.
- Jedziemy, by powalczyć o zwycięstwo. Przebieg meczu odpowie nam na pytanie, w jakim miejscu jesteśmy. Od początku będziemy chcieli jechać na tyle dobrze, by utrzymywać rywali w kontakcie. Powalczymy o jak najwyższą zdobycz punktową. Ewentualny punkt bonusowy za rezultat w dwumeczu może być bardzo istotny - zapowiadał Michał Finfa, menedżer Wilków.
W ekipie gospodarzy obawiano się przede wszystkim o stan toru, który od czwartku był przykryty plandeką, chroniącą nawierzchnię przed opadami deszczu.
- Jesteśmy gospodarzem spotkania, ale zobaczymy czy pojedziemy mecz u siebie czy nie, bo w tej sytuacji to jest za dużo powiedziane. Jest początek roku, ileś aspektów chcieliśmy przetestować, ale niektórych się jeszcze nie udało - przyznał Piotr Baron.
Niewiadomą pozostawała też dyspozycja kapitana drużyny, który doznał urazu dłoni podczas środowego treningu na Smoczyku.
- Lewa dłoń została mocno pokiereszowana przez manetkę sprzęgła. Przechodzę intensywną rehabilitację i mam nadzieję, że do niedzieli będę gotowy do jazdy - mówił nam po czwartkowej konferencji prasowej Janusz Kołodziej.
Leszczynianie liczyli bardzo na swoich kibiców i ich liczny udział w inauguracyjnym pojedynku. Nie zawiedli się, na trybunach zasiadło około 8 tysięcy sympatyków żużla. Dodatkowym magnesem dla nich miał być start w ekipie Wilków eksleszczyniaków, w tym zwłaszcza Jasona Doyle'a.
Fani z Leszna przywitali Australijczyka potężną porcją gwizdów oraz niecenzuralnymi okrzykami, a podczas próby toru - gdy "kangur" wyjechał z parkingu - z głośników dało się słyszeć przebój ABBY "Money, money, money".
- Ja koncentruję się na swojej pracy i szczerze mówiąc nie słyszę tego, co dzieje się na trybunach i poza nimi - przyznał w trakcie spotkania Jason Doyle.
Nie do końca chyba, bo po ostatnim swoim wyścigu, który wygrał przed Holderem, pewne napięciu jednak puściło i Doyle pokazał leszczyńskim kibicom wyciągnięty w górę palec, za co zebrał kolejną porcję gwizdów, a na tor poleciały też plastikowe butelki i specjalnie przygotowane "dolary".
Goście rozpoczęli mecz od wygranej 4:2. Gospodarze odrobili stratę po biegu młodzieżowym, a później aż do 5. wyścigu nieznacznie prowadzili (16:14). Wilki nie rezygnowały jednak z walki o komplet punktów. Triumfowały w 6. i 8. pojedynku dnia, dzięki czemu odskoczyły na 26:22.
W odpowiedzi leszczynianie wygrali, i to podwójnie, dwie kolejne gonitwy. Tę 10. dość szczęśliwie, gdyż tuż przed metą z toru musiał zjechać prowadzący Andrzej Lebiediew. Tym samym zrobiło się 32:28 dla "Byków".
Po równaniu toru rywale zrewanżowali się zwycięstwem 5:1 i na tablicy znów pojawił się remis. Przed biegami nominowanymi było 40:38 dla beniaminka z Krosna. Po pierwszym z nich nadal minimalnie lepsi byli krośnianie, ale po ostatnim Smoczyk eksplodował, bowiem pierwszy linię mety minął Zengota, a za jego plecami zameldował się Kołodziej, który na dystansie pokonał Lebiediewa. Tym samym leszczynianie wygrali 46:44.
- Mieliśmy duże problemy na starcie, to była dzisiaj nasza największa bolączka - przyznał po spotkaniu Janusz Kołodziej.
- Wygrał sport, była też piękna walka. Gratulacje dla Unii, ale myślę, że nie zawiedliśmy, a osiągnięty dzisiaj wynik jest lepszy niż oczekiwaliśmy - powiedział Andrzej Lebiediew,
Leszno: Smektała 7 (2,2,2,0,1), Kołodziej 11 (3,1,3,2,2), Lidsey 6 (0,0,3,3), Zengota 10 (1,3,2,1,3), Holder 8 (3,1,2,0,2), Mencel 1 (1,0,0), Ratajczak 3 (3,0,0)
Krosno: Milik 7 (3,2,0,2,0), Świdnicki 5 (0,3,1,1), Doyle 10 (1,2,3,1,3), Kasprzak 6 (1,1,1,3,0), Lebiediev 9 (2,3,0,3,1), Sadurski 5 (2,2,1), Zieliński 2 (0,0,2).
[FOTORELACJA]7249[/FOTORELACJA]
[WIDEO]833[/WIDEO]
3 0
Młodzi Krosna 7 pkt. Unia 4. Lipa!
.