Speed Stars Cheerleaders Rydzyna szykuje się do kolejnego startu w tym sezonie, a będą to Mistrzostwa Polski w Grodzisku Mazowieckim.
Zawody potrwają od 12 do 14 kwietnia, więc czas, który do nich pozostał jest wykorzystywany na dopracowywanie choreografii.
- Mamy 9 startów. Najważniejszym celem jest dostanie się do finałowej szóstki, co będzie sporym wyzwaniem, bo będą kategorie, w których startować ma nawet po 30 zespołów. Jeśli potem dojdą medale, radość będzie jeszcze większa - mówi Marcelina Bott, trenerka Speed Stars Cheerleaders Rydzyna, sekcji działającej przy Rydzyńskim Ośrodku Kultury. - Duża konkurencja jest mobilizująca. Dziewczynki i nasi dwaj zawodnicy wiedzą, że podczas startów nie mogą na moment odpuścić, bo liczy się wszystko i wszystko musi być na 100 procent.
To, że sportowcy są w świetnej formie można było zobaczyć na sobotnim treningu, który odbył się na sali sportowej Szkoły Podstawowej w Dąbczu. Na jego zakończenie najmłodsze dziewczynki jadące na mistrzostwa odebrały nowe stroje. Wręczył je burmistrz Kornel Malcherek.
W połowie kwietnia na mistrzostwa Polski pojadą także 35-letni Krzysztof Bott i 47-letni Mieczysław Łysiak. Pierwszy jest asystentem trenerki i jej mężem. Drugi jest ojcem dwóch zawodniczek trenujących w sekcji. W ubiegłym roku panowie zażartowali, że może też by spróbowali swoich sił w cheerleadingu. Niedługo potem trenerka zakomunikowała im, że ma dla nich gotowy układ, więc nie mają co zwlekać z przygotowaniami do startów. Póki co K. Bott i M. Łysiak są jedynym męskich duetem w polskim cheerleadingu. Dodajmy, że historia tej dyscypliny zaczęły się w Stanach Zjednoczonych. Polski Związek Sportowy Cheerleadingu pisze o tym tak:
"W latach 80 XIX wieku na Uniwersytecie Princeton, Thomas Peebles wraz ze studentami wspierał okrzykami miejscowy zespół futbolu amerykańskiego. W roku 1884 przeniósł się na Uniwersytet w Minnesocie, gdzie bardzo szybko zaszczepił ideę dopingowania futbolistów. 2 listopada 1898 roku Johny Campbell, student medycyny, pod wpływem emocji zaczął dyrygować dopingiem stojąc przed tłumem kibiców. Robił to tak skutecznie, że przez niego drużyna wygrała, a on sam zapisał się w historii jako pierwszy cheerleader, czyli osoba przewodnicząca dopingowaniu. (...) Początkowo cheerleading, w co niełatwo dziś uwierzyć, był domeną mężczyzn. W 1923 roku na Uniwersytecie Minessota pozwolono kobietom dołączyć do zespołów cheerleaders, a pozostałe uczelnie stopniowo szły w ślady UM".
K. Bott i M. Łysiak zadebiutowali 9 marca na Grand Prix w Krakowie, zdobywając złoto.
- Było super, ekscytująco i niesamowicie. Dostaliśmy niewyobrażalny doping - mówi pan Mieczysław. - Wychodząc na parkiet zbledliśmy. Choć wiemy, że mimika jest bardzo ważne, twarze nam zamarły, uśmiechanie się było mega trudne. Myślę, że na kolejnych zawodach będzie już łatwiej.
- Skok ze spadochronem, obrona pracy magisterskiej, po której zaraz brałem ślub, to nic w porównaniu z emocjami, które były w Krakowie. Wchodząc na parkiet myślałem tylko o tym, by nie zapomnieć układu, a kiedy stanąłem na środku parkietu w głowie miałem pustkę - dodaje pan Krzysztof. - Obawialiśmy się, że nasz występ zostanie potraktowany żartobliwie, ale my do tego co robimy podchodzimy na serio i tak też zostaliśmy odebrani.
K. Bott i M. Łysiak wiedzą, że na Mistrzostwach Polski czeka ich trudne zadanie.
- Startują doświadczone duety, więc walka będzie ostra - podkreśla pan Mieczysław.
[FOTORELACJA]8776[/FOTORELACJA]
[WIDEO]1231[/WIDEO]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz