Żużlowcy Fogo Unii Leszno ulegli w niedzielę w Zielonej Górze Falubazowi aż 37:53 i na dobre zakotwiczyli na ostatnim miejscu w tabeli PGE Ekstraligi. Jakby tego było mało swoje mecze wygrali najgroźniejsi rywale "Byków" w walce o pozostanie w krajowej elicie.
Dla obu drużyn był to szalenie ważny pojedynek. Liczyło się w nim tylko zwycięstwo.
- Doskonale wiemy, co nas czeka i gdzie jedziemy. To nie jest tak, że tylko my jesteśmy pod presją. Myślę, że zielonogórzanie zdają sobie sprawę z wagi tego spotkania i ten mecz będzie zacięty. Jedziemy z dużym optymizmem do Zielonej Góry - mówił przed spotkaniem Sławomir Kryjom, dyrektor sportowy leszczyńskiego klubu.
Stawkę meczu spotęgowały jeszcze wyniki wcześniej rozegranych spotkań tej kolejki, w których wygrały zespoły z Grudziądza (ze Spartą) i Torunia (z Motorem), a więc najgroźniejsi rywale w walce o pozostanie w PGE Ekstralidze.
Goście wreszcie mogli skorzystać z usług Janusza Kołodzieja, dla którego był to pierwszy ligowy start po 64 dniach przerwy.
- Wczoraj w Łodzi zaliczyłem pierwszy występ i sam byłem ciekaw jak to będzie. Po zawodach ręka bolała, w skali od jeden do dziesięć, tak na cztery. Dzisiaj nie wiedziałem co będzie jak wstanę. Na szczęście mogę normalnie ruszać ręką, wszystko jest ok. Zdałem egzamin, więc mogę startować przeciwko Falubazowi - wyznał przed spotkaniem Janusz Kołodziej.
Więcej czasu na dojście do pełni sił otrzymali natomiast Andrzej Lebiediew i Damian Ratajczak, których zabrakło jeszcze w składzie.
Hit kolejki rozpoczął się od mocnego uderzenie gospodarzy i dwóch podwójnych zwycięstw. Po nich było już 10:2 dla Falubazu, a po pierwszej serii leszczynianie tracili do rywali aż 10 "oczek". Nadzieje na odrobienie strat dała wygrana "Byków" 4:2 w piątym biegu, gdzie świetnie pojechał Ben Cook. Zielonogórzanie natychmiast odpowiedzieli jednak kompletem punktów i po dwóch seriach startów prowadzili 27:15.
- Tor jest specyficznie twardy. Szukamy, ale błądzimy z ustawieniami. Start niby trzyma, a trasa jest mega twarda. Cały czas robimy zmiany i zobaczymy co z tego wyjdzie - mówił w trakcie zawodów kapitan "Byków".
Wyszło jednak niewiele. Do końca zawodów goście nie znaleźli tego, co było potrzebne by wygrywać z gospodarzami. W ich szeregach równą walkę toczyli jedynie Kołodziej i Cook, próbował też Rew. Zupełnie nie istniał natomiast Grzegorz Zengota, a niewiele dała też zmiana i wprowadzenie Nazara Parnitsky'ego. Leszczynianie przegrali ostatecznie 37:53 i na dobre zakotwiczyli na dnie tabeli. Mają w dorobku zaledwie 5 punktów.
Sytuacja znów zrobiła się mega trudna i nawet trzy domowe zwycięstwa w pozostałych czterech spotkaniach rundy zasadniczej mogą nie wystarczyć do pozostania w PGE Ekstralidze na nowy sezon. To będzie też zależne od wyników rywali.
Falubaz: Hampel 9 (2,2,1,1,3), Jensen 12 (3,3,2,3,1), Prz. Pawlicki 7 (3,0,3,0,1), Kvech 5 (1,2,2,0), Pi. Pawlicki 12 (3,3,3,1,2), Hurysz 3 (3,0,0), Sadurski 5 (2,0,3).
Fogo Unia: Smektała 2 (1,1), Kołodziej 11 (2,2,3,2,2), Cook 13 (0,3,2,3,2,3), Rew 6 (2,1,1,2), Zengota 2 (0,1,1,0), Mencel 2 (1,1,0,0), Jabłoński 1 (0,1,0), Parnitskyi 0 (0,0).
6 2
lech lech kolejorz. Srunia wreszcie spadła. Niech wieśniaki tną kasę w innych wioskach polski
7 0
To było wiadomego już na wiosnę. Tylko naiwni dali się nabrać. Rusiecki oddaj kasę za bilety.
5 0
To już jest koniec, możemy iść, jesteśmy wolni. Nareszcie.
3 0
Karma za zatrudnienie szkodnuka Kryjoma wróciła szybciej niż ktokolwiek oczekiwał.
6 0
Już od początku było wiadomo że unia spadnie. Ledwo wymęczony remis z Falubazem u siebie dawał do myślenia, potem seria porażek a teraz stronie baty od Zielonej. Już chyba nikt nie wierzy w utrzymanie.
5 1
Chyba już nikt w audycji radiowej "spotkanie z prezesem UL" nie uwierzy temu człowiekowi. Z resztą ludzie ile można się męczyć? Nawet jakby się utrzymali to znowu za rok walka przed spadkiem. Po co to komu? Słaby klub, słabi juniorzy, eksperyment z trenerem, oszczędnościowy skład 3 rok z rzędu, wszystko wychodzi bokiem. Proponuję prezesowi żeby zakończył to wszystko i zdał papiery radzie nadzorczej, tak samo Okoniewski jako trener. To, że Cook w tym roku jest odkryciem, nie znaczy że za rok będzie tak samo w formie. Ten klub nawet nie miał alternatywy w przypadku kontuzji, tylko działali po omacku na rynku transferowym 50/50. Dajcie już sobie spokój bo kibicowska cierpliwość już się skończyła.