Seweryn Kubicki z Góry z zawodu jest budowlańcem, z zamiłowania długodystansowym piechurem, survivalowcem i propagatorem ekologii. Jego celem jest przejście wszystkich puszcz w Polsce. Zaliczył ich już 19, zostało mu 6. Ma też na koncie inne, ekstremalne wyprawy, a swoją pasję łączy z poszanowaniem środowiska naturalnego. Podczas wędrówek dostrzega zmiany ekosystemu wywoływane ocieplaniem się klimatu. Potrzebę troski o naturę wpaja dzieciom i młodzieży, bo od nich zależy los naszej planety.
Od dziecka do lasu
Długodystansowe marsze w otoczeniu przyrody uprawia od około 15 lat, a wzięło się to z jego dzieciństwa, gdy razem z rodzicami i babcią wybierał się na dłuższe spacery do lasu.
- Las mamy blisko, zaraz za miastem, więc niemal w każdej chwili mogliśmy do niego pójść i cieszyć się spacerami w kontakcie z przyrodą albo wybrać się na grzybobranie - mówi Seweryn Kubicki.
Sewerynowi długie, rodzinne spacery po lesie i wertepach nie tylko się spodobały, ale weszły mu w krew - gdy podrósł, już sam wybierał się na takie wędrówki po okolicy Góry. Stał się łazikiem - w dobrym tego słowa znaczeniu i czasem to on, a nie odwrotnie - jak było wcześniej, zabierał ze sobą rodziców.
- Niekiedy przemierzaliśmy nawet 20-30 kilometrów, zdarzało się też, że były to nocne wędrówki, które kończyliśmy o świcie, podziwiając wschód słońca nad Baryczą.
Pierwsza puszcza
O jeszcze dłuższych wędrówkach, w jeszcze trudniejszym terenie, zaczął myśleć w 2011 roku po obejrzeniu w telewizyjnej stacji Discovery programu o survivalu. Tak go to zainspirowało, że krótko potem skontaktował się z Dariuszem Mitręgą - założycielem i szefem firmy Survival Team Leszno.
- Byłem wtedy żółtodziobem jeśli chodzi o wyprawy survivalowe, nie miałem ani doświadczenia ani odpowiedniego sprzętu do takich wyczynów. Darek zaskoczył mnie więc propozycją, abym razem z jego kilkuosobową ekipą wziął udział w zimowym marszu przez Puszczę Notecką. Nie wahałem się jednak ani chwili, mimo że do przejścia było ponad 150 kilometrów. Cały dystans pokonaliśmy w ciągu 30 godzin.
To wtedy, po tej pierwszej wędrówce, wpadł na pomysł, aby pokonać pieszo wszystkie puszcze w Polsce, a jest ich 25. Zanim jednak doszło do kolejnych tego typu wypraw, samodzielnie wyszkolił się w survivalu, doskonaląc umiejętności radzenia sobie w ekstremalnych warunkach, przetrwania w lesie dysponując tylko podstawowym, prostym wyposażeniem.
Zimą po kolana w wodzie
Z czasem stał się pomysłodawcą projektu „Piechur - pieszo przez wszystkie puszcze w Polsce”. Na drugą taką wyprawę wybrał się w maju 2014 roku razem z Darkiem Mitręgą i jeszcze jednym kolegą - ich wybór padł na Puszczę Białowieską.
- Już wtedy przyjęliśmy zasadę, aby pokonywać puszcze w ich najszerszym odcinku. W przypadku Puszczy Białowieskiej były to 73 kilometry.
W myśl zasady „im trudniej, tym lepiej” Seweryn miał też pomysł, aby w ciągu tygodnia przejść 500 kilometrów z 10-kilogramowym plecakiem i ustanowić tym wyczynem rekord Guinnessa, ale z powodów proceduralnych ta próba nie doszła do skutku.
- W pewnym sensie w zamian wymyśliłem sobie zimowy challenge składający się z trzech wyzwań - biegu na 100 kilometrów z 5-kilogramowym obciążeniem, przejścia wokół terenu Nadleśnictwa Góra - dystansu 104 kilometrów oraz 160-kilometrowego marszu od źródła do ujścia rzeki Baryczy z plecakiem o wadze prawie 35 kilogramów.
Tego wyzwania podjął się w styczniu 2017 roku i sprostał mu w ciągu 6 dni i 5 nocy, zaliczając wyczyn na swoje 25 urodziny. Najtrudniejszy okazał się dla niego marsz wzdłuż Baryczy, bo założył sobie, że pójdzie tuż przy korycie rzeki, tymczasem na skutek wysokiego poziomu wody i odwilży Barycz rozlała się na dość szerokim terenie.
- Pierwsze osiemnaście kilometrów szedłem wzdłuż koryta niemal po kolana w wodzie, a miałem na sobie „tylko” buty trekkingowe, które całkowicie przemokły i - wszak była zima - nie dało się ich wysuszyć.
Najtrudniejsza puszcza
Z Darkiem Mitręgą kontynuował natomiast przemierzanie pieszo kolejnych puszcz, co trwało we dwójkę do 2017 roku. Przeszli ich dziewięć, następne pokonywał już sam - średnio dwie puszcze rocznie.
- Najtrudniejsza, z powodu licznych wzniesień, okazała się Puszcza Świętokrzyska - przemaszerowałem nią około 90 kilometrów.
Przed kolejną wyprawą do Puszczy Kozienickiej - znów w myśl zasady „im trudniej, tym lepiej” - wymyślił sobie, że trasę liczącą 44 kilometry pokona w jeden dzień, z jednym litrem wody do picia i dwoma batonami energetycznymi. Ta letnia wędrówka była tym bardziej karkołomna, że temperatura powietrza sięgała ponad 30 stopni Celsjusza, ale dał radę.
- Dla mnie był to sprawdzian wytrzymałości organizmu i siły woli.
Górowianin pokonał już 19 puszcz, ostatnią z nich - w 2021 roku - była Puszcza Wkrzańska, natomiast 6 pozostałych zamierza zaliczyć w tym i przyszłym roku. Do każdej wyprawy odpowiednio się przygotowuje, co zabiera mu kilka tygodni – chodzi na siłownię, wybiera się na marsze treningowe z obciążeniem - stopniowo zwiększając ich dystans, stosuje dietę. Na wędrówki zabiera podstawowy, najbardziej niezbędny ekwipunek - namiot, śpiwór, ubranie na zmianę, liofilizowaną żywność, wodę, mapy, nóż, zestaw do gotowania jedzenia, latarkę, kamizelkę odblaskową oraz lornetkę i lunetę.
Trzy razy „Ś”
Jego pasja ma też wymiar charytatywny - już kilka razy swoje wyczyny łączył ze wspieraniem osób w potrzebie, zbieraniem datków. Wśród tego rodzaju akcji był 24-godzinny stukilometrowy marsz na bieżni mechanicznej z plecakiem o wadze 10 kilogramów i towarzysząca temu zbiórka pieniędzy na rehabilitację 11-letniego wówczas Kamila Gościańskiego z Góry, czy też wyjątkowe w swojej skali, ekstremalne wydarzenie pod nazwą „3Ś”.
- Ten wyczyn wymyśliłem, aby wesprzeć zbiórkę pieniędzy na rzecz podopiecznej Fundacji Cancer Fighters. Razem z moją koleżanką wbiegliśmy na Śnieżkę i z niej zbiegliśmy, nazajutrz pojechaliśmy rowerami z Karpacza do jeziora Śniardwy – co zabrało nam 10 dni, później po jednym dniu odpoczynku przepłynęliśmy kajakiem wzdłuż tego jeziora, a na koniec odbyliśmy 600-kilometrowy marsz z Mikołajek do Świnoujścia, co zabrało nam dwa tygodnie. W trakcie tego wyczynu schudłem 10 kilogramów.
O klimacie świadczą znaki
Poprzez swoją pasję piechura i survivalowca (ma też drugą, którą jest wędkarstwo – zaszczepił mu ją ojciec Edward) stał się znaną osobą. Jest zapraszany do programów telewizyjnych i audycji radiowych, bierze udział w spotkaniach w szkołach, nadleśnictwach lub firmach albo w imprezach charytatywnych, podczas których opowiada o swoich wędrówkach i wyczynach, dzieli się doświadczeniem i wiedzą oraz promuje ekologię.
- Zależy mi na popularyzowaniu wiedzy na temat ochrony środowiska naturalnego i przeciwdziałaniu zmianom klimatycznych. Uczestnikom spotkań uświadamiam, że klimat stale i zwłaszcza w ostatnich latach dość raptownie się zmienia, na gorszy dla przyrody i człowieka. Każdy słyszy o ocieplaniu się klimatu i czasem nie dowierza, ja natomiast obserwuję to podczas moich wędrówek, czy wędkowania. Świadczą o tym znaki na ziemi, w wodzie i powietrzu. Nie mówię tylko o skutkach w postaci braku prawdziwych zim, czy zakłóceniach w przebiegu czterech pór roku, lecz także o przyczynach tych zjawisk, a dzieje się to za sprawą człowieka i ciągłego uszczuplania, czy niszczenia przyrody np. poprzez wycinki lasów pod drogi, osiedla mieszkaniowe, czy rozwój przemysłu. Podczas moich wędrówek widzę kurczenie się siedlisk zwierząt, podczas wędkowania rzuca się w oczy zanieczyszczenie rzek i znaczne ocieplenie wód, na skutek czego pojawiają się algi, które zabierają tlen rybom. Z drugiej strony, ocieplenie klimatu powoduje częstsze mioty u zwierząt na przykład dzików, które kiedyś rozmnażały się raz w roku, a obecnie nawet trzy razy.
Seweryn zauważa, że w pojedynkę czasem trudno jest coś zrobić albo naprawić i dlatego, aby uzyskać lepsze efekty warto działać razem, w większym gronie. Właśnie z tego powodu organizuje lub współuczestniczy w spotkaniach mających na celu uświadamianie powagi klimatycznej sytuacji, inicjuje ekologiczne akcje z udziałem dzieci i młodzieży.
- Liczę na przyciągnięcie kolejnych miłośników przyrody i ich pomysły na rzecz ratowania środowiska naturalnego. Ekologia to system naczyń połączonych, jeśli wszyscy nie będziemy troszczyć się o poszczególne elementy środowiska, to będzie nam coraz ciężej żyć w zmieniającym się na niekorzyść klimacie. Pod tym względem dobrze już było, teraz jest coraz gorzej…
[FOTORELACJA]9269[/FOTORELACJA]
nvnvn22:29, 01.08.2024
5 2
Szacunek. Podziwiam. 22:29, 01.08.2024
Old Man Logan 00:40, 02.08.2024
4 4
W wieku 50 lat będzie zdychał
Bóle pleców, ramion i nóg
Idź do tego programu- "nagi instynkt przetrwania" i zobacz jak sobie poradzisz!?
🤔💪🤪 00:40, 02.08.2024