Strażnik graniczny Franciszek Walczak zginął w pierwszym dniu drugiej wojny światowej. 80 lat później w Jabłonnej odsłonięto tablicę pamiątkową jemu poświęconą.
- Zapomniana postać - mówił Jarosław Wawrzyniak, starosta powiatu leszczyńskiego. - Nie da się już ustalić, o której godzinie poległ Franciszek Walczak, służący w placówce Straży Granicznej w Jabłonnej. Na pewno było to w pierwszych minutach wojny, był jedną z pierwszych ofiar w regionie leszczyńskim.
Starosta wspomniał, że udało się odnaleźć córkę i syna Franciszka Walczaka, którzy byli obecni na uroczystości odsłonięcia tablicy przy dawnym budynku, w którym mieściła się placówka Straży Granicznej.
- Franciszek Walczak został zastrzelony przez Niemców w czasie wycofywania się strażników z tej placówki, na polu między Jabłonną a Kaczkowem. Nie ma świadków tej śmierci. Udało mi się odnaleźć relację syna ówczesnego sołtysa Kaczkowa, który 1 września spotkał innego strażnika granicznego. Przekazał informację o śmierci dwóch strażników granicznych pod Jabłonną. To był Franciszek Walczak i Wojciech Snella, który pracował w jednej z placówek rawickich. A dzisiaj córka Franciszka Walczaka opowiedziała mi historię, że jej ojciec był przewodnikiem psa służbowego, który podobno się zerwał, ojciec chcąc go chwycić, podniósł się i wtedy został trafiony strzałem w głowę - relacjonował starosta.
Odsłonięcia tablicy dokonały wspólnie dzieci Franciszka Walczaka: córka Stefania Błaszczak i syn Arkadiusz Walczak oraz starosta Jarosław Wawrzyniak, burmistrz Rydzyny Kornel Malcherek i kapitan Artur Stefaniak ze Straży Granicznej.
- Bardzo wzruszający moment. Żałujemy, że tak późno to zrobiono. Musiało minąć 80 lat, żeby się przypomniało, że tu zginęli ludzie - po uroczystości mówił Arkadiusz Walczak. Miał 4 lata, gdy zginął jego ojciec. Siostra Stefania była o 2 lata starsza.
- Mama nie opowiadała jak zginął ojciec, to były tak tragiczne tematy - mówiła Stefania Błaszczak.
- Ojciec był powstańcem wielkopolskim, w czasie okupacji nie wolno było o tym rozmawiać, bo na rodzinę mogły spaść straszne konsekwencje, a po wojnie o powstańcach też się nie mówiło - dodał Aleksander Walczak.
Uroczystość była wzruszająca także z innego powodu. Do Jabłonnej przyjechała Leokadia Strzelczenia z Rydzyny, która była córką Alojzego Mrozka. To nazwisko znane w gminie Rydzyna. Alojzy Mrozek był jednym z żołnierzy Samodzielnego Plutonu AK Kaczkowo. Jego nazwisko również widnieje na pamiątkowej tablicy.
Panie miały po 6 lat kiedy widziały się po raz ostatni. Dla obu było to niezwykłe spotkanie.
0 0
Chalk Staroscie za odnalezienie rodzine Straznika Walizka.To jednak wlasine za PRU,Powstancow awansowano,i podwyzszano emerytury.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu leszno24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz