Poznański sąd tymczasowo aresztował 43-letniego mieszkańca Smogorzewa w gminie Piaski w powiecie gostyńskim, podejrzanego o usiłowanie zabójstwa czterech osób.
Ta głośna na cały kraj sprawa zaczęła się w niedzielę, 2 listopada wieczorem, gdy pod dom 43-latka, który w ramach działalności gospodarczej ma rusznikarnię wraz z magazynem broni i amunicji, przyjechało kilka samochodów. Po chwili rozległy się strzały. Zaalarmowano policję.
Na leśnej drodze policjanci natknęli się na znajdujący się w rowie samochód, w którym było dwóch mężczyzn z powierzchownymi ranami postrzałowymi. Jeden dostał w brzuch, drugi w dłoń. W tym aucie było jeszcze dwóch innych mężczyzn, ale uciekli, schronili się na stacji paliw.
Wszystkich czterech zatrzymała policja, ponadto rusznikarza. Okazało się, że strzelał do auta, którym zajechali przed jego dom. Wtedy postrzelił dwóch mężczyzn, ale jeszcze pojechał za tym samochodem, gdy niespodziewani albo nieproszeni goście uciekali.
- Czterej zatrzymani mężczyźni w wieku od 28 do 46 lat są mieszkańcami województwa lubuskiego i wchodzili już w konflikt z prawem - mówił młodszy inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
W poniedziałek rano prowadzenie sprawy przejęli policjanci z Wydziałów Dochodzeniowo-Śledczego i Kryminalnego komendy wojewódzkiej w Poznaniu - pod nadzorem Prokuratury Okręgowej, aby ustalić jaki charakter miały "odwiedziny" u rusznikarza i kto jeszcze brał w nich udział. Przesłuchani zostali czterej zatrzymani mieszkańcy województwa lubuskiego i 43-latek, który strzelał, z tym, że ten ostatni w charakterze podejrzanego o usiłowanie zabójstwa czterech osób. Oddał do nich (do auta, w którym byli) kilkanaście strzałów z pistoletu CZ kaliber 9 mm, który został zabezpieczony, podobnie jak 14 sztuk broni długiej i krótkiej, także należącej do niego, zarejestrowanej do celów kolekcjonerskich i sportowych.
Przy pozostałych zatrzymanych mężczyznach policjanci nie znaleźli broni. Ani oni, ani 43-latek nie powiedzieli nic, co mogłoby rzucić więcej światła na charakter niedzielnej "wizyty" w Smogorzewie. Rusznikarz wyjaśnił tylko, że czuł się zagrożony wieczornym przyjazdem niespodziewanych gości i dlatego w zbyt silnych emocjach użył broni, ale śledczy uznali, że te i inne okoliczności nie wskazują na prawo do zastosowania obrony koniecznej. Śledztwo jest jednak kontynuowane, z tym, że czterej mieszkańcy województwa lubuskiego zostali we wtorek po południu wypuszczeni i nie mają postawionych żadnych zarzutów (śledczy uznali, że nie naruszyli miru domowego rusznikarza i jego rodziny, nie znaleziono też żadnych dowodów na jakiekolwiek inne złamanie przez nich prawa), natomiast 43-latek w środę, 5 listopada został tymczasowo aresztowany.
1 0
Państwo z kartonu, no tak ktoś przyjeżdża pod twoj dom w kilka aut w niedzielę i wszystko git. Szkoda że to nie USA. Nie ma przypadków. Każdy ma prawo się bronić jeśli czuje się zagrożony. Lepiej żeby cię 4 sądziło niż 4 niosło. Nie znaleziono przy nich broni bo wywalili. Dostali i uciekli. Każdego przycisnąć i dowiedzieć się o co tak naprawdę chodziło. Zakup na lewo broni, kasa czy narkotyki. Chyba że to popucha żeby zamknąć zakład żeby nie było komu broni wytwarzać dla Polaków jak będzie wojna domowa.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu leszno24.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz