Zamknij

Obywatele mogą decydować o fermach zwierząt. Jest taka inicjatywa (zdjęcia)

12:27, 12.11.2022 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 17:44, 16.11.2022
Skomentuj

Od około pięciu lat w Polsce trwa boom na budowę instalacji do intensywnej produkcji zwierzęcej. Najwięcej powstaje ich w pięciu regionach kraju, a jednym z nich jest Wielkopolska. Inwestycje budzą protesty okolicznych mieszkańców, jak choćby niedawno w Dąbrówce w gminie Borek Wielkopolski, gdzie rozbudowuje się ferma bydła. Sprawy nagłaśniają media i organizacje społecznych. W Polsce wciąż nie ma odpowiednich regulacji prawnych dotyczących ferm zwierzęcych. Nie ma ustawy, która określałaby w jakim odstępie od domostw można prowadzić hodowlę. Politykom nieśpieszno do przyjęcia żadnych tego typu norm. Co mogą zrobić obywatele?

- W całej Unii Europejskiej obserwowana jest likwidacja małych gospodarstw rolnych zajmujących się hodowlą zwierząt, bo produkcja bydła, trzody chlewnej, czy drobiu w takich gospodarstwach przestaje się opłacać - mówi Justyna Zwolińska z Koalicji Żywa Ziemia. Koalicja powstała 4 lata temu, skupia ponad 20 organizacji działających w obszarze rolnictwa, ochrony środowiska i klimatu, czy zdrowej żywności

Produkcja zwierzęca stanowi już około 40 procent całej produkcji rolnej w UE (Najwięcej zwierząt hodują Niemcy, Włochy i Francja. Polska jest pod tym względem na 6. miejscu, ale na 1. miejscu pod względem produkcji drobiu). Zatem jest to potężny rynek, na którym coraz większą rolę odgrywają ogromne fermy przemysłowe. Coraz więcej gruntów przeznacza się pod uprawy dla zwierząt, coraz więcej paszy jest sprowadzanej do UE spoza jej granic.

- Fermy mają się dobrze, produkcja zwierzęca ma się dobrze - podkreśla dr inż. Jerzy Kupiec z Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Porównując rok 1970 do 2010, to na całym świecie, hodowla zwierząt zwiększyła się o 200 procent (największymi producentami wieprzowiny są Chiny i USA). I nic nie wskazuje na to, aby ten przyrost miał wyhamować. Przeciwnie, robi się wszystko, aby zwiększać wydajność hodowli, np.: buduje się fermy piętrowe, aby na tym samym obszarze zmieścić więcej sztuk hodowlanych, czy sztucznie przyśpiesza wzrost zwierząt, aby szybciej można je było sprzedać. Niektóre praktyki są pod tym względem szczególnie przerażające. Jak choćby te z Urugwaju czy Argentyny, gdzie taki "przyśpieszacz" wzrostu pobiera się od specjalnie w tym celu zapładnianych klaczy, a potem doprowadza je do aborcji i ponownie zaciąża.

- Fermy zwierzęce mają ogromny wpływ na otoczenie, nieporównywalny do innych produkcji - tłumaczy Jerzy Kupiec. Najczęściej mówi się, że duże hodowle są uciążliwe zapachowo. A tymczasem oddziałują one także na: wody podziemne (studnie), wody opadowe (deszczówki zbieranej z sąsiedztwa hodowli nie powinno się wykorzystywać do podlewania ogródków), zanieczyszczenie gleby, zmiany klimatu. Zagrożenie stanowi np. obornik z hodowli indyków wywożony pod uprawy roślin. Zawiera on szkodliwe gazy i ludzie je wdychają, jeśli pola są blisko domostw. Poza tym każda ferma to także owady - muchy, gryzonie i martwe zwierzęta, nie zawsze utylizowane we właściwy sposób.   

[FOTORELACJA]6956[/FOTORELACJA]

Budowa ferm budzi sprzeciw lokalnej ludności.

- W latach 2009-2019 było 841 takich protestów w połowie gmin w Polsce. Najwięcej manifestacji odbyło się w Wielkopolsce, gdzie świadomość zagrożeń jest największa - mówi Bartosz Zając z Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym i organizacji Otwarte Klatki. Podkreśla jednak, że zablokowanie budowy fermy wcale nie jest proste, bo kiedy opór w jednym sołectwie jest zbyt duży, to inwestycja przenosi się za miedzę. Zdecydowanie łatwiej jest postawić nową instalację - na terenie, gdzie mieszkańcy nie mają jeszcze doświadczenia z takim sąsiadem, trudniej rozbudować już istniejącą fermę. Mieszkańcy często muszą na własną rękę szukać pomocy prawnej, rzadko mogą liczyć na pomoc urzędu gminy. Różnie jest też z zainteresowaniem mediów - bo tych protestów jest sporo, a postulaty na każdym z nich są takie same.

Pomóc mogłyby odpowiednie regulacje prawne dotyczące budowy czy rozbudowy ferm, ale wciąż ich nie ma. Pierwszy projekt ustawy - o przeciwdziałaniu uciążliwości zapachowej - pojawił się w roku 2008, ale prace zostały przerwane.

- Politycy sami z siebie nie chcą rozwiązać tego problemu, wracają do tematu pod presją społeczną, ale kiedy wrzawa cichnie, znów nic się nie dzieje - tłumaczy Ilona Rabizo z Otwartych Klatek. Zdaniem działaczki, na uregulowaniu tych kwestii nie zależy także organizacjom rolniczym, czy firmom przemysłu rolnego. One z kolei obawiają się, że przestaną być konkurencyjne wobec ferm zachodnich. - Obecnie w Polsce nie można wprowadzić żadnej zmiany, która ograniczyłaby ekspansję intensywnej produkcji zwierzęcej. Nie ma ani ustawy odległościowej, ani tzw. odorowej, dotyczącej uciążliwości zapachowej. Pojawiają się różne propozycje, ale prace nad tymi regulacjami nie posuwają się do przodu. Jeden z pomysłów jest taki, aby fermę na ponad milion zwierząt można było zbudować 500 metrów od zabudowań. Ludzie chcą odległości 2 kilometrów od hodowli na 10 tysięcy sztuk.

W oczekiwaniu na odpowiednie prawo Koalicja Żywa Ziemia oraz Koalicja Stop Fermom Przemysłowym zaproponowały moratorium na budowę nowych ferm przemysłowych w Polsce. Miałoby ono obowiązywać do czasu wprowadzenia przepisów, które będę chronić społeczność lokalną, środowisko i zwierzęta.

- To musi być inicjatywa obywatelska, dlatego musimy pod nią zebrać 100 tysięcy podpisów - podkreśla Justyna Zwolińska z Koalicji Żywa Ziemia

Petycję w sprawie wprowadzenia moratorium na budowę nowych ferm przemysłowych można podpisać tutaj.

Tekst powstał we współpracy z Koalicją Żywa Ziemia https://koalicjazywaziemia.pl/.

Na zdjęciu głównym: Dąbrówka w gminie Borek Wielkopolski, gdzie rozbudowuje się ferma bydła. Przeciw inwestycji protestowali we wrześniu okoliczni mieszkańcy. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Gostyniu ocenił, że jest to samowola budowlana. Fot. gostyn24.pl.

 

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

chinachina

1 2

większość futerkowych to china i możecie im skoczyć na Ursulę hahahha 16:52, 12.11.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%