Zamknij

Rozkładamy ORŁY Piekarnictwa na czynniki pierwsze

13:53, 15.05.2020 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 13:54, 15.05.2020

Orły Piekarnictwa to świeży w polskim Internecie plebiscyt, który gromadzi wokół siebie różnorodne opinie. Zwolennicy biorą udział we wszystkich edycjach, uważając to za świetne pole do reklamowania swoich produktów. Przeciwnicy przekonują, że wyniki konkursu są ustawiane. Jak jest naprawdę?

Zacznijmy od określenia czym w ogóle jest ten słynny plebiscyt. Wszystkie jego etapy, od zgłoszenia uczestników do ogłoszenia wyników, odbywają się internetowo. Nie ma hucznych gal w Operze Narodowej, ani kolejek do papierowych zapisów. Przedsiębiorstwa porównywane są w kontekście lokalnym lub ogólnopolskim, w zależności od edycji. Wygrywa ten, kto otrzyma najwięcej, najwyższych ocen od swoich klientów. I tu według przeciwników zestawienia, pojawia się problem.

Według nich, głosy powinny być przesyłane listownie, zbierane w formie SMS-ów lub gromadzone w specjalnych urnach. Organizatorzy uznali jednak, że lepiej znaleźć w Internecie wszystkie możliwe oceny (wyrażone liczbowo), wyliczyć średnią i porównać wyniki. Obiektywnie, to wydaje się bardziej uczciwe, ponieważ każdy klient wyraża opinię dobrowolnie, bezpłatnie i trudniej jest o zagrożenie, że jedna osoba wyśle np. 1000 pozytywnych komentarzy. To niejednokrotnie zdarzało się w konkursach opartych o SMS-owe wojny. Korzystali na tym tylko właściciele płatnych bramek telefonicznych.

Pójdziemy dalej tropem tzw. hejterów, którzy twierdzą iż wygraną w danym mieście można sobie kupić. „Za takim przedsięwzięciem musi stać wpływowy sponsor”, który ma w domyśle decydować o wynikach. Czy jednak takiego akcjonariusza interesowałby piekarz w Kielcach lub Łowiczu? Po co miałby wpływać na wyniki w każdym powiatowym mieście? To już zakrawa o poziom teorii na temat istnienia płaskiej Ziemi, więc pominiemy dalsze analizy tego wątku.

Jaki więc w tym interes mają organizatorzy? Przecież nie mogą utrzymywać całej firmy na dobrych chęciach. Zarabiają na materiałach marketingowych, które może (ale nie musi) wykupić każdy laureat ORŁÓW Piekarnictwa. Wystarczy założyć, że w każdym, badanym mieście Polski zdecyduje się na to jeden przedsiębiorca i już uzbiera się suma pozwalająca na pokrycie kosztów produkcji produktów reklamowych, pracowników i utrzymania witryn www. Weźmy też pod uwagę, że ORŁY mają skanowania również w innych branżach, jak m.in. gastronomia, fryzjerstwo czy stomatologia. Organizatorzy mogą utrzymać swój biznes, a klienci sprawdzić czy firma, z której usług planują skorzystać jest godna zaufania. Wygląda to na sytuację, w której wszyscy wygrywają.

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%