- Panie Michale, nie jest Pan czasem zbyt młody, by zostać wójtem?
- Gdy podejmowałem decyzję o kandydowaniu na funkcję wójta Gminy Krzemieniewo, zakładałem, że mój stosunkowo młody wiek może być tematem ewentualnej negatywnej kampanii. Sądziłem, że będę musiał jakoś się tłumaczyć i często odpowiadać na takie pytanie, jakie Pan właśnie mi zadał: czy nie jestem zbyt młody, aby poradzić sobie jako wójt. Tymczasem okazuje się, że właściwie nikogo nie muszę przekonywać. Codziennie rozmawiam z mieszkańcami naszej gminy i słyszę od nich, że jest zupełnie odwrotnie, że postrzegają mój wiek jako atut, jako dodatkowy impuls do podejmowania nowych, innowacyjnych działań na rzecz naszej gminy. Ponieważ doskonale rozumieją, że - choć mam zaledwie 32 lata - to stoi za mną 10 lat pracy na rzecz lokalnej społeczności, w tym dwie kadencje w roli radnego. Ufają mi, ponieważ wiedzą, że naprawdę dobrze znam problemy i potrzeby mieszkańców naszej gminy. A jako ciekawostkę mogę Panu powiedzieć, że Pan Andrzej Pietrula, który zarządzał Gminą Krzemieniewo przez blisko cztery dekady, objął swoją funkcję (wówczas naczelnika gminy, później wójta) w wieku 32 lat.
- Zapoznałem się dość wnikliwie z Pana programem wyborczym. Ponieważ, podobnie jak Pan, jestem ekonomistą, przeanalizowałem głównie kwestie związane z gospodarką i zarządzaniem finansami gminy, w tym pozyskiwaniem do budżetu środków zewnętrznych. Co właściwie miał Pan na myśli, pisząc, że „to naprawdę można zrobić lepiej”?
- Właśnie to, co napisałem - że dodatkowe krajowe środki zewnętrze można pozyskiwać o wiele skuteczniej, niż miało to miejsce przez ostatnie lata. Nie tylko „można” zrobić to lepiej, ale wręcz „koniecznie trzeba”.
- Może to Pan jakoś rozwinąć? Podać jakieś liczby?
- Oczywiście, Panie Profesorze, o tym właśnie rozmawiamy, o liczbach, ponieważ te zawsze są obiektywne. Proszę na przykład spojrzeć na to, jaką kwotę dofinansowania na inwestycje z rządowych programów w latach 2016-2022 otrzymała łącznie gmina Krzemieniewo – jest to zaledwie 10.991.173 zł.
- Kwotę prawie jedenastu milionów złotych określa Pan słowem „zaledwie”? Myślę, że Pana konkurent także nie zgodziłby się z tym poglądem…
- Ale sądzę, że 27 milionów złotych uznałby Pan za lepszy wynik, a 30 milionów pewnie za jeszcze lepszy?
- To chyba oczywiste, dlaczego Pan pyta?
- Bo takie właśnie kwoty dofinansowań ze środków krajowych uzyskały w tym samym okresie czasu gminy Lipno i Rydzyna – odpowiednio 27.941,848 zł oraz 30.267.821 zł. Gmina Wijewo pozyskała 13.677,895 zł. A Krzemieniowo – powtórzę – zaledwie 10.991.173 zł. Czy to nie jest niepokojące, że ponad dwa razy mniejsze Wijewo, (które liczy 3 770 mieszkańców) potrafiło uzyskać znacznie większą kwotę niż Gmina Krzemieniewo. Te dane można bardzo łatwo potwierdzić na rządowej stronie mapainwestycji.gov.pl
- Istotnie, szokująca różnica… Ale może tamte Gminy są większe?
- Proszę porównać: Gmina Krzemieniewo ma ok. 8.000 mieszkańców, Gmina Lipno ok. 9.350, Rydzyna ok. 10.300. To są różnice w granicach 17-28 %, tymczasem te gminy uzyskały prawie trzykrotnie więcej środków. Trzykrotnie! Nadal Pana dziwi, że uważam, że można to zrobić lepiej?
- Przyznaję Panu rację, przedstawił Pan rzetelną argumentację. Mówimy tu jednak o środkach krajowych – jak to wygląda, jeśli chodzi o fundusze europejskie, na przykład PROW?
- Niestety tutaj sytuacja wygląda podobnie - w ciągu dwóch ostatnich perspektyw finansowych również ze środków unijnych PROW dedykowanych dla Wielkopolski nasza gmina pozyskała najmniej pieniędzy w powiecie. Te dane również można sprawdzić: Krzemieniewo 2.236.205 zł, Lipno 6.269.854 zł, Rydzyna 4.781.169 zł, Wijewo 7.709.798 zł, Święciechowa 4.296.550 zł, Osieczna 4.028.400 zł, Włoszakowice 11.979.622 zł. Komentarz wydaje się zbędny.
- Przejdę zatem do kolejnego pytania, które jakoś mi się nasunęło, gdy Pana teraz słuchałem. Kilka dni temu aktualny wójt, Pan Radosław Sobecki w swoich mediach społecznościowych zwrócił uwagę, że jako radny podczas sesji bardzo często głosował Pan „za”, a nawet podziękował Panu za poparcie. Być może w tych słowach można doszukać się pewnej ironii, ale fakt pozostaje faktem – w pewnym sensie popierał Pan znaczną część działań wójta Sobeckiego…
- Tak, często głosowałem „za”. Powiem więcej - chętnie zagłosowałbym „za” znacznie częściej.
- Nie rozumiem…
- To jest naprawdę bardzo proste. Przecież wójt pracuje dla mieszkańców, radni także pracują dla mieszkańców. Przecież zostaliśmy wybrani po to, by ich wspierać i realizować wszystkie działania, które mają na celu rozwój gminy, poprawę jakości życia zamieszkujących ją ludzi, wszelkiego rodzaju inwestycje. Dlatego chętnie głosowałbym za znacznie większą liczbą uchwał zmieniających na lepsze życie mieszkańców gminy – i zupełnie nieistotne, kto byłby tych uchwał autorem czy pomysłodawcą. Ale nie mogłem zagłosować za znacznie większą liczbą takich uchwał, bo… po prostu ich nie było. Za tymi, które ostatecznie przedstawiono, głosowałem z przekonaniem. Z radością poparłbym każdy racjonalny projekt wójta Sobeckiego, zmierzający np. do pozyskania znacząco większych środków do budżetu – ale niestety takich projektów nie przedłożono zbyt wielu. Efekty omawialiśmy przed chwilą, nie potrzeba do nich wracać.
- Jest Pan zatem pragmatykiem, ale także idealistą. Zawdzięcza Pan komuś tak stabilny system wartości?
- Przede wszystkim rodzicom, którzy naprawdę są i zawsze byli dla mnie wzorem pracowitości, rzetelności, słowności… Oni przekazali mi też empatię i zaangażowanie, z którym już od 10 lat staram się podchodzić do działalności społecznej. Jestem człowiekiem, dla którego wartości rodzinne mają bardzo duże znaczenie. Ale uważam także, że przeniesienie tego katalogu wartości na szerzej rozumianą lokalną społeczności jest czymś właściwym, kiedy chce się działać skutecznie na jej rzecz.
- Widzę, że Pan bardzo poważnie traktuje swoje zobowiązania wobec mieszkańców, prawda? To nie jest tylko gra wyborcza, Pan w to naprawdę wierzy…
- Czy to Pana dziwi?
- Przyznaję – trochę mnie dziwi, ponieważ niewielu polityków prezentuje takie ideowe podejście. Zaraz pewnie mi Pan powie, że jeszcze jest strażakiem - ochotnikiem…(śmiech)
- (śmiech). Tak, jestem strażakiem-ochotnikiem, i to od wielu lat. Za to politykiem nie jestem i nie zamierzam nim się stać – ja po prostu służę mojej społeczności najlepiej jak potrafię. I tu ma Pan rację, że ja tę służbę traktuję poważnie. A to dlatego, Panie Profesorze, że to są poważne sprawy. Mieszka Pan w gminie trochę podobnej do Krzemieniewa, dzieli nas zaledwie 50 km. Czy chciałby Pan mieć w swojej gminie wójta czy burmistrza, który nie potrafi lub nie chce dostrzec potrzeb ludzi? Który nie podchodzi z powagą do ich problemów? Który nie traktuje swojego wyboru jako zobowiązania wobec swojej społeczności? Nie musi Pan odpowiadać - zakładam, że nie.
- Nie, wolałbym kogoś takiego jak Pan. I muszę Panu powiedzieć, że po tej rozmowie nie zapytałbym się ponownie, czy nie jest Pan za młody na wójta. Jeszcze jedno pytanie – wspomniał Pan o tym, że codziennie rozmawia Pan z mieszkańcami, ale wiem jednocześnie, że dotąd nie odbył Pan żadnych spotkań wyborczych. Nie wydaje się to Panu, że takie spotkania są potrzebne?
- Cieszę się, że Pan pyta. Chciałbym rzecz jasna takie spotkania zorganizować – niestety nie mogę tego zrobić. Zarządzeniem wójta za wynajem sali na takie spotkania wyborcze z mieszkańcami, które może trwać 2-3 godziny, wprowadzono cenę jak za całą dobę. Czyli jako komitet musielibyśmy zapłacić ponad 5.000 zł, aby móc zorganizować takie spotkania w każdym sołectwie. Rozumiem takie podejście, ale chciałbym przypomnieć, że w poprzednich wyborach takie spotkania można było organizować bez problemu. Nie zrażam się tym jednak, co więcej – cieszę się, ponieważ mam kolejny powód, by wraz z kandydatami na radnych dotrzeć osobiście do każdego z mieszkańców.
- Tak od drzwi do drzwi? Sądziłem, że dziś wystarczy profil w mediach społecznościowych…
- Oczywiście z mieszkańcami komunikuje się także za pomocą mediów społecznościowych - zachęcam do obserwacji mojego konta, czyli: Michał Michalski - kandydat na Wójta Gminy Krzemieniewo. Ale, odpowiadając na pytanie, dokładnie tak, jak Pan powiedział - od drzwi do drzwi. Ponieważ uważam, że prosząc mieszkańców o głosy, powinienem dotrzeć do każdego z nich osobiście. Przedstawić się, zaprezentować program wyborczy, odpowiedzieć na ewentualne pytania. Tak jak Panu przed chwilą powiedziałem – to są poważne sprawy. Kiedy prosi się o zaufanie, należy okazać szacunek.
Rozmawiał prof. UAM dr hab. inż. Piotr Kwiatkiewicz
Wykładał w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa w Poznaniu, Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie, Uniwersytecie Zielonogórskim, gdzie stworzył Pracownię Polityki Energetycznej i Bezpieczeństwa. Obecnie pracuje na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w Zakładzie Studiów nad Bezpieczeństwem WNPiD.
Obszar zainteresowań naukowych obejmuje politykę i bezpieczeństwo energetyczne ze szczególnym uwzględnieniem rynków surowcowych oraz logistyki paliwowej.