W deszczu i zimnie odbył się poniedziałkowy Czarny Protest na Rynku w Lesznie. Zgromadził setki osób, w zdecydowanej większości kobiety. Panie najpierw na kilka minut zakleiły sobie usta, a potem zdarły taśmy i krzyczały, że chcą mieć prawo decydowania o swoim życiu.
- Nie jesteśmy za aborcją na życzenie - podkreślała Sylwia Chwaliszewska, jedna z organizatorek Czarnego Protestu. - Jesteśmy za tym, aby obecna ustawa, która określa, kiedy i z jakich powodów kobieta może przerwać ciążę, nie była zmieniana.
Czarny Protest rozpoczął się o godz. 15, ale przez pierwszą godzinę kobiety tylko przechadzały się po Rynku, albo zbierały się w grupach w kawiarniach. O godz. 16 wszystkie stanęły pod ratuszem z zaklejonymi ustami. Potem na dźwięk syreny zdarły taśmy i zaczęły manifestować swój sprzeciw wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego. Kilka dni temu do sejmu trafił obywatelski projekt zmierzający do całkowitego zakazu aborcji.
Sprzeciw wobec zaostrzeniu prawa aborcyjnego manifestowano w całym kraju. Protesty rozpoczęły się już w weekend, ale ich kulminacja nastąpiła 3 października. To był Czarny Poniedziałek i Czarny Protest, bo uczestniczki przyszły na manifestację ubrane na czarno.
Wykrzykiwano hasła, m.in.: "Czarny protest", "Jestem, myślę, decyduję", "Jarosław, ożeń się", "Beata, Jarek precz od naszych szparek", "Hej kobiety, wieszaki w dłoń, fanatyków goń goń goń", "Kto nie skacze ten z rządem".
Organizatorki manifestacji odczytały też wspomnienia kobiet, które zostały zgwałcone lub urodziły chore dzieci i były świadkami ich śmierci. To wywołało spore emocje i łzy.
W pewnym momencie na schody ratusza wbiegł Grzegorz Lorek, nauczyciel biologii, który zapewnił zabrane panie, że mają poparcie mężczyzn. - Trzymajcie się dziewczyny! - mówił.
Uczestniczki i organizatorki manifestacji zapewniają, że jeśli rządzący nie wycofają się z prac nad zmianą ustawy aborcyjnej, to protesty będą kontynuowane z jeszcze większą siłą.
Czarny Protest na Rynku zakończył się o godz. 17. Początkowo planowany był na jeszcze kolejną godzinę, ale szyki pokrzyżowała pogoda. Manifestacja odbywała się po czujnym okiem policji, do żadnych incydentów nie doszło. Kobiety w spokoju rozeszły się do domów.
lm, Fot. E. Baldys
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz