Koła łowieckie powinny pomóc rolnikom w obronie przed afrykańskim pomorem świń - tak mówili hodowcy trzody chlewnej na czwartkowym spotkaniu w Nowym Belęcinie w gminie Krzemieniewo. Wzięło w nim udział około 300 rolników.

Spotkanie z udziałem m.in. powiatowego lekarza weterynarii w Lesznie, leszczyńskiego starosty, przedstawicieli gmin Krzemieniewo, Osieczna, Lipno i łowczego okręgowego zorganizowano w związku z kolejnymi, potwierdzonymi przypadkami wykrycia wirusa ASF u padłych dzików w województwie lubuskim. Jest ich już 18. Dzika z dodatnim wynikiem badań pod kątem ASF, który znajdował się najbliżej powiatu leszczyńskiego, znaleziono około 11 km od gminy Wijewo.

Na spotkaniu rolnicy, dla których stada świń są źródłem utrzymania, mieli sporo zastrzeżeń, czy nawet zarzutów wobec służb, głównie leśnych. Podkreślali, że na obszarze wymienionych stref wszystkie dziki powinny być wybite.

Dla wielu hodowców świń, którym w oczy zagląda ASF, to być albo nie być. Zwłaszcza, że w gospodarstwie, w którym dochodzi do wykrycia ASF, wybite muszą być wszystkie świnie, co podkreślał powiatowy lekarz weterynarii Jacek Gmerek. Wprawdzie za rządowym odszkodowaniem, ale tylko w przypadku, jeśli rolnik przestrzega zasad bioasekuracji.

Powiatowy lekarz weterynarii mówił, że duża liczba dzików z ASF, które padły w krótkim czasie, wskazuje na krótkotrwałe zakażenie tą chorobą. Stwierdził, że jest szansa na zduszenie choroby w zarodku. Zapewnił, że świnie z gospodarstw znajdujących się w strefie ochronnej mogą być sprzedawane do rzeźni. Przypomniał zasady bioasekuracji, apelował do rolników, aby ich przestrzegać. Zauważył, że w chlewniach nie wystarczy cienka mata nasączona środkiem odkażającym, bo nie dotrze on do końca wgłębienia bieżnika opon traktora. Wskazywał, że do dezynfekcji w gospodarstwach powinny być niecki, aby ciągniki, czy inne maszyny do niej wjeżdżały. Jako najbardziej skuteczne pod tym względem wymieniał też myjki ciśnieniowe.

W reakcji na te wskazówki gospodarze pytali, co robi druga strona, aby zapobiec przedostaniu się choroby do chlewni. Choćby służby leśne i łowieckie, które wstrzymują się z wybiciem dzików.

Rolnicy podkreślali, że ze strony odpowiednich służb potrzebne są radykalne działania, by ASF nie rozniosło się po Wielkopolsce.
- Jesteśmy teraz na wojnie z ASF, ale Polska jest przygotowana do tej walki, jak w kampanii wrześniowej w 1939 roku - mówili rolnicy i pytali, dlaczego wcześniej nie było prewencyjnego odstrzału dzików. - Na razie wszystko nakazuje się tylko nam, wszystko mają zrobić rolnicy, a co robią inni, aby nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ASF?

[ZT]44544[/ZT]