Wczoraj informowaliśmy na naszym portalu o pobiciu rekordu Guinnessa w ilości rozegranych meczów tenisowych non stop przez leszczynianina Jędrzeja Myszkowskiego. Dzisiaj bohater tego wydarzenia spotkał się z dziennikarzami na kortach Leszno Tenis Klubu.
W spotkaniu z przedstawicielami mediów rekordziście towarzyszyli: wiceprezydent miasta Piotr Jóźwiak, przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Malepszy oraz przedstawiciele Leszno Tenis Klubu - Leszek Janusz, Mateusz Zając i Jacek Maciejewski.
Jędrzej Myszkowski podzielił się wrażeniami z weekendowego bicia rekordu, do którego doszło na kortach Akademii Juana Carlosa Ferrero, znakomitego przed laty tenisisty, a obecnie szkoleniowca Carlosa Alcaraza.
- Łatwo nie było, ale udało się - powiedział Jędrzej Myszkowski. - Podczas próby bicia rekordu na kortach obowiązywały wszystkie te same zasady co w imprezach ITF. Jedyna różnica polegała na tym, że nie było przerw między setami i gemami. Przejścia musiały być płynne. Co godzinę mogłem sobie kumulować pięć minut przerwy. Z moim zespołem zdecydowaliśmy, że odpoczywać będę co cztery godziny, przez 10 minut. To się sprawdziło idealnie. Same mecze musiały być natomiast rozgrywane non stop.
W planach leszczynianin miał rozegranie aż 40 spotkań, ale na przeszkodzie stanęła pogoda, a konkretnie dokuczający upał.
- Warunki były ekstremalne. W piątek było jeszcze nieźle, bo na niebie pojawiały się chmurki, ale w sobotę było już grubo ponad 30 stopni Celsjusza w cieniu, a w słońcu ponad 40. Rozegrałem 37 pojedynków, a poprzedni rekord wynosił 36.
Jędrzeja spytaliśmy, czy miał jakiś moment zawahania i zwątpienia w trakcie próby.
- Były dwa takie momenty kryzysowe. Pierwszy nastąpił po około 12-13 godzinach gry. Po swojej trzeciej przerwie wróciłem na kort, na trybunach był niemal komplet, a wśród widzów między innymi znakomita czeska tenisistka Karolina Pliskova ze swoim trenerem. Wtedy poczułem się jak w takiej bańce. Nie wszystko do mnie dochodziło, miałem nogi z waty. Pomogła szybka reakcja sztabu, wafle ryżowe z dżemem i doszedłem do siebie. Drugi kryzys dopadł mnie już w samej końcówce grania.
Myszkowski rywalizował z 37 przeciwnikami, w tym zawodnikami i zawodniczkami. Jednym z nich był Leszek Janusz.
- Rozegraliśmy jeden z najdłuższych pojedynków, trzysetowy. Wygrałem go, ale przepraszam, bo nie powinienem tak długo męczyć Jędrzeja - wyznał z uśmiechem Leszek Janusz.
Rekordzista jest na razie mocno zmęczony. Na konferencji zjawił się w klapkach, bo od ostatniego meczu ciężko mu chodzić w obuwiu. Pytany o najbliższe plany odparł:
- Na razie chcę solidnie odpocząć. Co będzie później zobaczymy. Być może podejmę próbę bicia rekordu w ilości rozegranych meczów deblowych.
- Spróbujemy ponownie pomóc i jesteśmy otwarci na zorganizowanie takiej próby w Lesznie. Mamy ku temu doskonałe warunki - zdradził Leszek Janusz
.
Za pobicie rekordu w Hiszpanii Jędrzej Myszkowski otrzymał specjalny certyfikat. Dodatkową, ale jakże cenną pamiątką dla niego, jest też rakieta otrzymana od Juana Carlosa Ferrero, którą ten grał w pamiętnym, wygranym przez siebie turnieju Rolanda Garrosa w Paryżu w 2003 roku.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz