To był dziwny mecz. Mnóstwo wykluczeń, nerwów i niezwykle ciężki bój na torze. Zaczęły się jednak play-offy, a to zupełnie coś innego niż runda zasadnicza. Fogo Unia Leszno przegrała pierwszy mecz półfinałowy z Texom Stalą Rzeszów 43:44. Rewanż 31 sierpnia na Smoczyku.
- Przyjechaliśmy tutaj wygrać. Jak zwykle nikogo jednak nie lekceważymy i do rzeszowian podchodzimy z szacunkiem, jak do każdego innego rywala - mówił przed niedzielnym spotkaniem Rafał Okoniewski, menedżer "Byków".
[REAKCJA]77682[/REAKCJA]
Goście byli zdecydowanymi faworytami pierwszego meczu półfinałowego. Nic też dziwnego, że gospodarze chcieli jakoś zaskoczyć rywali. Tor został przez nich solidnie zbronowany i był bardzo przyczepny, co zakwestionował arbiter. Nawierzchnia została odebrana dopiero godzinę przed meczem, po kosmetyce.
- Spodziewałem się, że Stal może tak zrobić. Jesteśmy na to przygotowani i na treningach też taki robiliśmy – zdradził R. Okoniewski.
Po pierwszej serii startów nieznacznie prowadzili leszczynianie. Było 14:10. Po piątym wyścigu przewaga gości stopniała jednak do zaledwie 2 "oczek", a po kuriozalnym wyścigu siódmym, gdzie wykluczonych zostało aż trzech zawodników (Zengota po drugim ostrzeżeniu, a Rew i Mania za przekroczenie czasu 2 minut) zrobiło się 20:19 dla Texom Stali. Zapachniało zatem sensacją.
- Rzeszowianie jadą u siebie więc mają atut własnego toru. My staramy się łapać tempo i jechać coraz szybciej, a czy to się uda, zobaczymy po meczu - mówił Janusz Kołodziej.
Leszczynianie ruszyli do odrabiania strat. Po kolejnym wykluczeniu - tym razem Cook'a za dotknięcie taśmy - triumfował zastępujący go Mania, a na "kresce" Pickering wyprzedził Przedpełskiego. 5:1 dla gości i ponowne prowadzenie Fogo Unii 24:21. Po chwili znów cieszyli się jednak rywale, bo tym razem to oni przywieźli komplet "oczek" i zrobiło się 29:28 dla Stali.
Nerwowa walka trwała do samego końca. Przed biegami nominowanymi jednym punktem (38:37) wygrywali gospodarze. Już po pierwszym z nich zapewnili sobie meczowe zwycięstwo, bowiem Rew i Nowak pokonali podwójnie Zengotę i Manię. Ostatecznie skończyło się na wyniku 44:43 dla Stali i do rewanżu, który odbędzie się 31 sierpnia w Lesznie rzeszowianie przystąpią z zaliczką jednego "oczka".
- Rozdaliśmy gospodarzom mnóstwo prezentów i to trochę odwróciło się przeciwko nam. Przegrana bitwa nie oznacza jednak przegranej wojny. Ten wynik może tylko wpłynąć na nas korzystnie. Musimy wyciągnąć wnioski z tego meczu i przede wszystkim wprowadzić więcej spokoju, bo tej nerwowości było dzisiaj zdecydowanie za dużo - podsumował występ drużyny Sławomir Kryjom.
Fogo Unia Leszno: Nazar Parnitskyi 9 (3,1,t,3,2), Janusz Kołodziej 14 (3,2,3,3,3), Josh Pickering 3 (1,0,2,0), Ben Cook 4 (2,2,t,0), Grzegorz Zengota 5 (2,w,0,2,1), Antoni Mencel 3 (2,0,0,1), Kacper Mania 5 (1,w,3,1,0), Emil Konieczny ns.
[ZT]77667[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz